Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna www.gargangruelandia.fora.pl
Strefa wolna od trolli
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

SPORT i nie tylko.................
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna -> Wątki Lutni
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 7:33, 16 Maj 2011    Temat postu: SPORT i nie tylko.................

[img]

Djoković pokonał Nadala. Dzika radość Serba!!!

Bajeczny sen Novaka Djokovica nadal trwa. Po fenomenalnym finale w Rzymie pokonał Rafaela Nadala 6:4 6:4 i zdobył swój siódmy tytuł w tym roku. Serb od 39 spotkań jest niepokonany.
[img][/img]

Mecz finałowy od samego początku stał na bardzo wysokim poziomie. W końcu spotkali się obecnie zdecydowanie najlepsi tenisiści świata. Kibice zgromadzeni na trybunach mogli delektować się wspaniałą grą, która obfitowała w zagrania kątowe, porywające ataki i bajeczne woleje. W tym sezonie Nadal z Djokovicem spotykali się trzykrotnie, w finałach Indian Wells, Miami i Madrytu. Za każdym razem lepszy okazywał się niesamowity w tym sezonie Serb, który w niedzielę na Foro Italico odniósł swoje 39 zwycięstwo z rzędu.

Pierwszy set był bardzo wyrównany przez pierwsze sześć gemów, panowie solidarnie wygrywali swoje podania. Pierwszy przełamanie uzyskał Serb, który wygrał siódmego lacostowskiego gema. Tenisowy przesąd sprawdził się i z zapasem dwóch przełamań Djokovic wygrał pierwszą partię 6:4.

W drugim secie Serb wyszedł na prowadzenie 2:0. Kiedy wydawało się, że jest to solidna zaliczka w kontekście triumfu w całym meczu, Hiszpan odpalił swoje najsilniejsze działa i natychmiast odrobił straty. Biegał jak szalony, a spychany do głębokiej defensywy odgrywał piłki, które większość zawodowych tenisistów odprowadzałoby wzrokiem. Przez całe spotkanie obserwowaliśmy dwa zupełnie różne oblicza tenisa. Djokovic-atak, siła; Nadal-obrona i finezja. Po raz kolejny górę wziął styl zawodnika bałkańskiego. Serb zagrał zachwycająco, dłuższymi momentami po prostu przyćmił geniusz swojego rywala. Nawet jeśli ktoś nie jest zwolennikiem jego tenisa, dziś mimowolnie oklaskiwał jego grę. I to jest właśnie jego fenomen. Druga partia zakończyła się takim samym stosunkiem jak pierwsza. Novak sprawiał wrażenie jakby był w transie, po zwycięstwie cieszył się jak mały chłopiec. Był to jego drugi tytuł w Rzymie, wcześniej wygrał tu przed trzema laty. Na trybunach jego sukces świętowali jego rodzice, którzy wspierają go podczas podbojów światowych kortów.


Djokovic w drodze do tytułu w Rzymie pokonał Łukasza Kubota, Stanislasa Wawrinkę, Robina Soderlinga i w półfinale Andiego Murraya. Na szczególną uwagę zasługuje ostatni pojedynek. Szkot prowadził już 5:4 w decydującym secie i miał własny serwis. Nie wystarczyło to jednak do pokonania będącego w rewelacyjnej dyspozycji Serba.

W ubiegłych latach na Foro Italico zwyciężali m.in. Nadal(5 razy), Moya, Agassi, Kuerten, Ferrero i Wilander.

W tym sezonie oprócz finałowych zwycięstw nad Nadalem w USA i stolicy Hiszpanii, Serb triumfował w Australian Open, Dubaju i u siebie w domu, w Belgradzie.

W przyszłym tygodniu ostatni turniej przed Roland Garros, w Nicei. Swój start ogłosili tacy zawodnicy jak David Ferrer, Andy Roddick, czy Thomas Berdych.

W najświeższym rankingu ATP, Nadal wciąż będzie zajmował pozycję lidera. Istniała szansa, że Djoko go wyprzedzi, jednak miałoby to miejsce, gdyby Hiszpan odpadł przed półfinałem. Wygląda na to, że prawdziwa walka o tenisowy tron będzie miała miejsce w Paryżu. Szykują się wielkie emocje, które na pewno rozgrzeją niejednego kibica do czerwoności.

Eurosport - Maciej Blada
[link widoczny dla zalogowanych]

[img][/img]
Fot. JUAN MEDINA REUTERS

Novak Djoković i Rafael Nadal po finale turnieju ATP w Madrycie
-------------------------------------------------------------------------------

Trwa kapitalna, wręcz fenomenalna seria zwycięstw Nole, tenisowego geniusza z Bałkan. Po morderczym pojedynku z Andy Murrayem który zakończył się wczoraj około północy, pomyślałem że dziś wypoczęty Rafa przerwie tę niesamowitą passę. Andy mimo porażki z Djokovicem, moim zdaniem rozegrał najlepszy mecz w swojej karierze.

Dziś Nadal poległ w dwóch setach 4:6, 4:6 i tym samym Nole jest niepokonany od 39 spotkań. Mam w pamięci podobny wyczyn Johna McEnroe z 1984 roku, który również wygrał wszystkie turnieje pomiędzy Australian Open i na Roland Garrosie doszedł do finału, gdzie na niego czekał młodziutki Czechosłowak Ivan Lendl. Niezapomniany "rudzielec" wygrał dwa pierwsze sety, ale trzy następne padły łupem Ivana. Pamiętam rozpacz McEnroe po zakończeniu finału, wiedział że to była jedyna, być może ostatnia okazja na zdobycie tytułu championa French Open.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 8:43, 20 Maj 2011    Temat postu:

Komisja Ligi się rozkręca. Kary dla ośmiu klubów



Na posiedzeniu 19 maja, Komisja Ligi ukarała finansowo aż osiem klubów Ekstraklasy. Sankcje dotyczą wydarzeń z 26. i 27. kolejki.


Na klub Śląsk Wrocław nałożono karę finansową w wysokości dziesięciu tysięcy złotych za wniesienie i odpalenie przez kibiców tego klubu środków pirotechnicznych (część z nich została wrzucona w pole gry - w związku z tym sędzia musiał przerwać zawody) podczas meczu 26. kolejki Ekstraklasy KGHM Zagłębie Lubin - Śląsk Wrocław.

Na klub Zagłębie Lubin nałożono karę finansową w wysokości trzech tysięcy złotych za wniesienie i odpalenie przez kibiców tego klubu środków pirotechnicznych oraz wywieszenie transparentów niezwiązanych z zawodami podczas meczu 26. kolejki Ekstraklasy KGHM Zagłębie Lubin - Śląsk Wrocław.

Na klub Arka Gdynia nałożono karę finansową w wysokości czterech tysięcy złotych za wywieszenie przez kibiców tego klubu transparentów wulgarnych oraz niezwiązanych z zawodami podczas meczu 26. kolejki Arka Gdynia - Ruch Chorzów.

Na klub Widzew Łódź nałożono karę finansową w wysokości dwóch tysięcy złotych za wywieszenie przez kibiców tego klubu transparentów niezwiązanych z zawodami podczas meczu 26. Kolejki Ekstraklasy Widzew Łódź - PGE GKS Bełchatów.

Na klub Korona Kielce nałożono karę finansową w wysokości dwóch tysięcy złotych za wniesienie i odpalenie przez kibiców tego klubu środków pirotechnicznych oraz szczególne natężenie wulgaryzmów podczas meczu 26. kolejki Ekstraklasy Korona Kielce - Lechia Gdańsk.

Na klub Jagiellonia Białystok nałożono karę finansową w wysokości dziesięciu tysięcy złotych za wysoce niestosowne zachowanie części kibiców - szczególne natężenie wulgaryzmów podczas meczu 27. kolejki Ekstraklasy Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa.

Na klub Polonia Bytom nałożono karę finansową w wysokości tysiąca złotych za wywieszenie przez kibiców tego klubu transparentów niezwiązanych z zawodami podczas meczu 27. kolejki Ekstraklasy Polonia Bytom - Górnik Zabrze.

Na klub Ruch Chorzów nałożono kare finansową w wysokości dziesięciu tysięcy złotych w związku z nieregulowaniem w terminie należności finansowych wobec zawodnika Marcina Zająca.

W sumie osiem ukaranych klubów wpłaci na konto Ekstraklasy SA 42000 złotych.

Eurosport
[link widoczny dla zalogowanych]

No tak, nikt nie napisze że poszło o transparenty z napisami:

SZECHTER PRZEPROŚ ZA BRATA I ZA OJCA!!!!!!!

PRZECZ Z TUSKIEM I JEGO KOLESIAMI! DOSYĆ MAM JUŻ KŁAMSTW, OBŁUDY! itd. itp.

Kibole i kryminaliści to był najwierniejszy elektorat Tuska, to oni uwierzyli w "cuda", pracę i bezkarność, dziś dają wyraz swojej frustracji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 8:55, 20 Maj 2011    Temat postu:

Chociaż co do bezkarności, to Tusek się wywiązał:

13.05.2011 17:30

To jeden z najbardziej kontrowersyjnych wyroków, jakie ostatnio zapadły. Ale, nie oszukujmy się, sąd miał trudny orzech do zgryzienia. Orzekając wyrok na kibicu Cracovii, który śmiertelnie ugodził nożem, kibica Wisły, sędzia musiał wziąć pod uwagę jedną ważną okoliczność: to ofiara rozpoczęła bójkę. Wiele wskazuje na to, że Łukasz L. (+17) mógłby dzisiaj żyć, gdyby tego pechowego dnia nie szukał zwady

Skazany w piątkowym wyroku Artur R. ma dziś 20 lat. W dniu, który bezpowrotnie zmienił jego życie, miał 18 (o rok więcej niż jego ofiara). Był listopad 2009 roku. R. pojawił się na na os. Jagiellońskim w Nowej Hucie w towarzystwie swej dziewczyny i jej koleżanki. Wiedział, że jako kibic Cracovii nie jest tam mile widziany. By poczuć się pewniej zabrał ze sobą nóż. Jak się okazało, popełnił tym samym największy błąd w swoim życiu.


Artur R. spotkał na swej drodze Łukasza L. (mieszkańca pobliskiego osiedla Albertyńskiego) i jego kolegę Kamila S. Został zwyzywany. Obrażający go nastolatkowie grozili mu używając niewybrednych słów. Artur R. czuł się pewnie, bo - jak podał TVN24 - był pod wpływem amfetaminy i miał się czym bronić. Wywiązała się bójka, która zakończyła się tragicznie. Łukasz L. został śmiertelnie ugodzony nożem.

Kibic Cracovii był za kratkami 17 miesięcy. Ponieważ został skazany na 34 miesiące, zostało mu jeszcze drugie tyle do odsiadki. Rodzina zabitego Łukasza jest zbulwersowana wyrokiem. - Taki wyrok za zabójstwo to kpina. Więcej dostaje się za kradzież - mówi cytowany przez "Gazetę Wyborczą" brat ofiary, Sławomir Lipiński. Pełnomocnik rodziny mec. Anna Sobczyńska zapowiedziała wniesienie apelacji.

Prokuratura oskarżyła go o zabójstwo i domagała się kary 14 lat pozbawienia wolności. Ale sąd uznał jednak, że oskarżony nie działał z zamiarem zabójstwa, tylko bronił się, przekraczając granice obrony koniecznej. Zgadzasz się z wyrokiem?
[link widoczny dla zalogowanych]

Oto skuteczny sposób na walkę ze stadionowym bandytyzmem, zadrwić z elementarnego poczucia sprawiedliwości. To nie jest sygnał, możecie liczyć na bezkarność, tylko trzymajcie się z daleka od RÓŻOWEGO SALONU, uwłaszczonej komuszej nomenklatury i tych z chaty za WSIą?????????


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Pią 13:52, 20 Maj 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 17:03, 24 Maj 2011    Temat postu:

FRENCH OPEN

Przebijający się przez eliminacje na kortach Rolanda Garrosa, 122 na listach ATP Łukasz Kubot, sprawił polskim kibicom miłą sensację w postaci zwycięstwa nad rozstawionym z nr.11 Hiszpanem Nicolasem Almagro. Zwycięstwo w dobrym stylu, no i obejrzeliśmy całkiem niezły tenis.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 11:39, 26 Maj 2011    Temat postu:

Ciągle niespełniona polska nadzieja Agnieszka Radwańska, na kortach Rolanda Garrosa ogrywa Hinduskę Mirzę 6:2, 6:4 i w trzeciej rundzie spotka się z Belgijką YANINĄ WICKMAYER


[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 12:28, 26 Maj 2011    Temat postu:

Absolutna sensacja;
Nieznana na światowych kortach Holenderka Arantxa Rus((aktualnie 114 na listach światowych), ogrywa na korcie centralnym Belgijkę Kim Clijsters 6:3, 5:7, 6;1.
Oglądaliśmy nieprawdopodobne zdarzenie, gdy piłka uderzona przez Clijsters
zahacza o siatkę i lecąc na aut boczny uderza w żelazny słupek , wraca w karo Holenderki Arantxy Rus. Sędzie przyznaje punkt Belgijce, czy słusznie?

Na zdjęciu Arantxa Rus
[link widoczny dla zalogowanych]
------------------------------------------------
TAKIEGO PUNKTU JESZCZE NIE WIDZIELIŚCIE(VIDEO)
Tenis - Kuriozalny punkt Clijsters
[link widoczny dla zalogowanych]
eurosport


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Czw 12:48, 26 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 12:44, 26 Maj 2011    Temat postu:

Łukasz Kubot na bocznym korcie bez kamer, toczy mecz w drugiej rundzie, z Argentyńczykiem Carlosem Berlocqim. Niestety nie ma transmisji nawet na Playerze. Polak wygrał pierwszego seta 6:3 i prowadzi w drugim 3:2 z jednym przełamaniem Argentyńczyka.
Ostatecznie Polak wygrywa 6:3, 7:6, 6:3

Rywalem polskiego tenisisty w III rudzie będzie Kolumbijczyk Alejandro Falla



Na zdjęciu Ł. Kubot po pokonaniu A. Roddicka w Pekinie 7 X 2009
[link widoczny dla zalogowanych]



Kolumbijczyk Alejandro Falla
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Czw 14:37, 26 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 10:32, 30 Maj 2011    Temat postu:




[link widoczny dla zalogowanych]
Turniej French Open rozgrywany jest od 1927 roku na obiekcie im. Rolanda Garrosa w Paryżu. Kompleks kortów liczy sobie łącznie 19 obiektów i oprócz dwóch głównych kortów, pozostałe są ponumerowane od 1 do 17. Co ciekawe na korcie nr 13, uważanym za pechowy, nie rozgrywane są żadne mecze.

Największą tenisową areną jest zbudowany w 1928 roku kort im. Phillipe'a Chatriera, z trybunami mogącymi pomieścić ok. 15'000 widzów. Kort otrzymał nazwę patrona w 2001 roku, na cześć byłego wieloletniego prezydenta Francuskiej Federacji Tenisowej (FFT) oraz Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF), który zmarł w 2000 roku. Na wspomnianym korcie rozgrywane są wszystkie mecze singla pań oraz panów począwszy od półfinałów, a także oba mecze finałowe debla oraz finał miksta. Drugim co do wielkości obiektem jest kort im. Suzanne Lenglen o pojemności 10'000 miejsc, a trzeci w tej klasyfikacji jest kort nr 1 mogący pomieścić 3'700 widzów. W ciągu 15 dni trwania turnieju na kortach zasiada łącznie około 450 tysięcy widzów. Obecnie przy organizacji i obsłudze imprezy zaangażowanych jest każdego roku kilka tysięcy osób, w tym ok. 250 dzieci w wieku 12-16 lat, które odpowiadają za podawanie piłek.

W przeddzień rozpoczęcia turnieju, czyli w sobotę (tzw. dzień Benniego Bertheta), oprócz ostatniej rundy kwalifikacji, na tutejszych kortach rozgrywany jest też turniej pokazowy z udziałem kilku znanych tenisistów i tenisistek, a zysk z biletów przeznaczany jest na cele charytatywne. Od 1997 roku, w drugim tygodniu trwania turnieju, rozgrywany jest ponadto (na korcie im. Suzanne Lenglen) turniej deblowy legend (The Legend Trophy) z udziałem tenisistów, którzy zakończyli już karierę i zapisali się głęboko w historii turnieju. Zaproszone byłe gwiazdy tenisa traktują ten turniej z przymrużeniem oka i często bawią widzów swoim zachowaniem na korcie.
[link widoczny dla zalogowanych]
[/url]
Drugim co do wielkości obiektem jest kort im. Suzanne Lenglen o pojemności 10'000 miejsc
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 12:09, 30 Maj 2011    Temat postu:

Cały "świat" tenisowy czekał na piątkowy pojedynek Novaka Djokovica z Juan Martín del Potro. W ten pochmurny dzień miał to być ostatni pojedynek na centralnym korcie Philippe Chatriera, na którym w tym czasie trwała "mordercza" walka Szwajcara "Staśka" Wawrinki z Francuzem JO-WILFRIED TSONGĄ i było jasne po trzecim secie że to oni będą mieli problemy z skończeniem meczu przed nadchodzącym zmrokiem.
W tej sytuacji organizatorzy French Open podejmują decyzję o przeniesieniu meczu Serba z Argentyńczykiem na kort Suzanne Lenglen i puszczają zupełnie przypadkową publiczność, jak to najczęściej bywa w przypadku Francuzów, bardzo szowinistyczną. O co chodzi? Wiadomo że zwycięzca tego pojedynku trafiał na ulubieńca białych Galijczyków Richarda Gasqueta i było jasne że ma większe szanse z J.M. del Potro, niż z niepokonanym w tym roku Djokovicem. Rozpoczął się mecz dwóch wielkich HEROSÓW tenisa, którzy przystąpili do meczu nie tylko doskonale przygotowani i skoncentrowani, ale i z wielką wolą zwycięstwa. TO BYŁ NAJLEPSZY TENIS jaki w życiu widziałem, Argentyńczyk niesiony dopingiem niczym na stadionie piłkarskim grał DWA RAZY LEPIEJ niż umie, ale Nole w pierwszym secie mając przeciwko sobie publiczność nad którą sędzia nie panował, wzniósł się swoją grą na niebotyczne wyżyny wygrywając pierwszego seta 6:3, lecz del Potro był tylko o "włos" gorszy, pokazując tenis niezwykły. Rozpoczyna się set drugi, w tych ciemnościach ja zupełnie nie rozumiem jak oni widzą piłki i linie, nam w telewizorach to nie przeszkadza, gdyż dla nowoczesnych kamer, to żaden problem. Niesamowita moc uderzeń i to nie tylko drajwem, ale i slajsem i liftem, te wybory kątów i linii, zaskakujące i nieprawdopodobne drop shoty i drugi set wygrywa 6:3 Argentyńczyk. Jest kompletnie ciemno, obaj wyrażają wolę dokończenia pojedynku w dniu następnym. W sobotnie popołudnie del Potro był cieniem samego siebie, nobliwa i zimna publika która słono zapłaciła za bilety, nie była wstanie pobudzić przeciwnika Serba do gry ponad swoje zwykłe umiejętności, które są godne podziwu, lecz za małe na genialnego NOLE. Djokovic grając na pól gwizdka, wygrywa dwa ostanie sety 6:3 i 6:2. Cóż, nigdy nie dowiemy się jak zakończyłby się mecz przy piątkowej publiczności gdyby zaczęli dwie godziny wcześniej a miłośnikom tenisa pozostaje nadzieja, że kiedyś jeszcze taki tenis zobaczą.

Novak Djokovic


Juan Martin Del Potro
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Pon 12:19, 30 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 6:48, 01 Cze 2011    Temat postu:

Wczoraj, późnym wieczorem w gronie Przyjaciół przy zacnej starce, obejrzałem jeszcze raz finał Ligi Mistrzów pomiędzy FC Barcelona i Manchesterem United. Chcieliśmy zrozumieć czego brakowało "Menju" by stoczyć w miarę równorzędny pojedynek z "czarodziejami" z Camp Nou.

Fot. Matt Dunham AP
Piłkarzom z Albionu tylko na 10 minut starczyło sił na realizację pomysłu na ten mecz Alexa Fergusona, który polegał na szczelnym kryciu WSZYSTKICH graczy drużyny z Katalonii, tym samym uniemożliwienie im wymiany krótkich, szybkich piłek na małej przestrzeni, z czego słynie Barcelona. To na dłuższą metę okazało się niewykonalne przy przy mega umiejętnościach, technice, szybkości i prezentowanej w tym dniu kondycji "czarodzieji" Blaugrany.


Fot. EDDIE KEOGH REUTERS
Manchester United - Barcelona

- Oni są najlepsi. Myślę, że jeśli spojrzysz w przeszłość, to nigdy nie graliśmy z taką drużyną - powiedział po finale Ligi Mistrzów, w którym Barcelona pokonała Manchester United 3:1, obrońca pokonanych Nemanja Vidić.


Fot. EDDIE KEOGH REUTERS



Fot. Jon Super AP


Fot. Jon Super AP



Fot. Matt Dunham AP



Fot. PHIL NOBLE REUTERS
Pep Guardiola z pucharem Ligi Mistrzów
[link widoczny dla zalogowanych]

WSPANIAŁY futbolowy spektakl , w wykonaniu genialnych piłkarzy.
Czego więcej pragnąć?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 9:30, 02 Cze 2011    Temat postu:

MARION BARTOLI
"nie chciana" GWIAZDA francuskiego tenisa




[link widoczny dla zalogowanych]

Najlepiej to było widać we wtorek, gdy na wypełnionym ledwie do połowy stadionie Suzanne Lenglen, Marion Bartoli toczyła zwycięski bój o półfinał z Swietłaną Kuźniecową, a na przepełnionym korcie centralnym Philippe Chatriera, w tym samym czasie Gael Monfils obrywał srogie lanie od "profesora" Rogera Federera. Od lat Marion jest obiektem kpin i lekceważących ją komentarzy ze strony dziennikarzy, trenerów i kolegów i koleżanek z kortu. Chodzi o jej dziwaczne podskoki, podrygi, zamaszyste machanie rakietą gdy jest tyłem odwrócona do kortu, rytmiczne, miękkie uginanie kolan w momencie serwisu, krótko mówiąc sprawia wrażenie tenisistki z syndromem ADHD.


[link widoczny dla zalogowanych]
Dziś po latach Marion to wyjaśnia tak, w dzieciństwie i młodości ze względów finansowych trenowała na małej hali wielkości boiska tenisowego, gdzie za końcową linią było tylko 1,5m przestrzeni i tylko tyle miała miejsca na serwis, odbiór piłki za linią i rozgrzewkę. Wiedziała że to śmiesznie i komicznie wygląda na kortach na których są rozgrywane turnieje WTA, więc po finale na Wimbledonie w 2007 roku, w którym uległa Venus Williams, próbowała te przyzwyczajenia wykorzenić i skończyło się to nieustającymi porażkami i spadkiem w rankingu. Powróciła do starych nawyków i wróciły sukcesy. To ładna i mądra kobieta, to co mówi w wywiadach świadczy o dużej wiedzy i inteligencji.
Za kilka godzin wyjdzie na kort, aby z Francescą Schiavone zawalczyć o finał Rolanda Garrosa.

[link widoczny dla zalogowanych]

Dziś jest ostatnią nadzieją Gallów na tenisowy sukces w French Open.
Czy w końcu doczeka się uznania, czy ją Francuzi pokochają za to co już zrobiła dla nich w tenisie?
Ta dziewczyna zasługuje na to!


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Czw 9:32, 02 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 18:53, 02 Cze 2011    Temat postu:

Marion Bartoli przegrała z Francescą Schiavone, Włoszka była lepsza.


Ciekawe są zdjęcia fotoreporterów siedzących na kortach i ukrytych w okienkach w tylnej ścianie kortów.

Marion Bartoli v. Francesca Schiavone

W drugim meczu Chinka Na Li wygrała z faworyzowaną Rosjanką Maszą Szarapową.

Fot. Christophe Ena AP
Maria Szarapowa



Fot. Michel Spingler AP
Chinka Na Li
[link widoczny dla zalogowanych]

Wszystkie cztery Panie zasłużenie awansowały do pólfinału, prezentując coś więcej niż "łubudu", "bum, bum" "łubudu".
A że żadna z nich nie jest z mojej bajki, moja strata.
W sobotę damski włosko-chiński finał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 9:21, 03 Cze 2011    Temat postu:

Każdy który choć trochę interesuje się tenisem, czeka na dzisiejszy pojedynek na korcie Philippe Chatriera w Paryżu, FANTASTYCZNEGO i NADZWYCZJNEGO GRACZA Novaka Djokowica, z powracającym do wysokiej formy Rogerem Federem, w walce o finał Roland Garros 2011. Jeżeli Serb wygra, wyrówna niesamowity rekord Johna McEnroe z 1984 i wejdzie po raz pierwszy na szczyt światowego rankingu ATP, bez względu na wynik meczu w FINALE.



Nowy (stary) król Melbourne Novak Djokovic
[link widoczny dla zalogowanych]


[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 9:39, 03 Cze 2011    Temat postu:

W męskim tenisie na kortach Rolanda Garrosa potwierdziło się pewna reguła, że do półfinałów zakwalifikowali się zawodnicy zajmujący pierwsze cztery miejsca w rankingu najlepszych na świecie. Dlatego drugi półfinał z udziałem Rafy Nadala, numeru 1 na światowych listach, z Andy Murrayem, numerem 4 w rankingu ATP, zapowiada się równie pasjonująco.


Rafael Nadal
[link widoczny dla zalogowanych]


Andy Murray
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 12:21, 06 Cze 2011    Temat postu:

Tennis - RG (H)
Nadal, le ''cyborg''
En dominant Roger Federer (7-5, 7-6, 5-7, 6-1), Rafael Nadal a égalé le record de Björn Borg, sextuple vainqueur à Roland-Garros. L'Espagnol reste n°1 mondial et empoche son 10e Grand Chelem.


[link widoczny dla zalogowanych]

Turniej Rolanda Garrosa wygrał ku zaskoczeniu wszystkich "Rafa" Nadal, pozostawiając w pokonanym polu mego faworyta Novaka Djokovica i ciągle WIELKIEGO Rogera Federera. Poziom meczu finałowego pomiędzy Federerem i Nadalem budzi u mnie jakby niedosyt, Wielkiego Tenisa było w nim stanowczo za mało jak na moje wymagania, ale do nie "wina" Hiszpana, tylko Szwajcara który tylko "momentami", przypominał tego, który potrafił zatrzymać zwycięską szarżę niepokonanego w tym roku Serba.



RAFAEL NADAL AVEC LE TROPHÉE DE ROLAND-GARROS
6/58


Roger Federer - Rafael Nadal, le duel de la décennie. (EQ)


NOVAK DJOKOVIC ET ROGER FEDERER TERMINERONT LEUR DEMI-FINALE SAMEDI.
[link widoczny dla zalogowanych]

W półfinale postawiłem "parę" groszy u bukmachera na Djokovica, cóż i moja przegrana jest wkalkulowana w koszta "miłości" do tego pięknego sportu. Jeżeli czegoś mi żal, to tylko tego że nie wygrał Nole, mając przeciwko sobie fantastycznie usposobionego w tym dniu Szwajcara i paryską publiczność.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 5:31, 10 Cze 2011    Temat postu:

Roland Garros. Na Li szczęśliwa po zwycięstwie, euforia w Chinach



Fot. Lionel Cironneau AP............. Na Li i Francesca Schiavone


- Nie mogę uwierzyć, że wygrałam - cieszy się Na Li, która w sobotę triumfowała w turnieju na kortach im Rolanda Garrosa Paryżu, pokonując w finale broniącą trofeum Francescę Schiavone 6:4, 7:6 (7-0). - Li zasłużyła na zwycięstwo - dodała z kolei Włoszka. W Chinach zapanowała prawdziwa euforia - ludzie wyszli na ulice, transmisję z meczu oglądały dziesiątki milionów widzów.



Fot. CHARLES PLATIAU REUTERS................Rodzina oraz ekipa Na Li na finałowym meczu


- To był nerwowy mecz, ale bardzo się starałam, by rywalka nie zobaczyła moich emocji. Szczególnie mną tąpnęło, gdy straciłam własny serwis pod koniec drugiego seta, ale wszystko skończyło się po mojej myśli - przyznała zwyciężczyni. - Nie mogę uwierzyć, że wygrałam - dodała.

- Ktoś musiał wygrać i to Li na to zasłużyła. Nie pomogłam się wstrzelić w uderzenia z głębi kortu, ani ruszyć przeciwniczki z linii końcowej. Nie znalazłam na nią recepty, ale w Paryżu to nie udało się nikomu - podkreśliła Schiavone.

Obie stworzyły najstarszą parę finałową w Wielkim Szlemie od 1998 roku, kiedy w Wimbledonie 29-letnia Czeszka Jana Novotna pokonała rok straszą Francuzkę Nathalie Tauziat.

Li rozgrywa najlepszy sezon w karierze. W tym roku odniosła dwa z pięciu turniejowych zwycięstw. Oprócz Roland Garros, triumfowała również w Sydney. W 2010 roku była najlepsza na trawie w Birmingham, w 2008 roku wygrała w Gold Coast, a w 2004 roku w Kantonie.

W poniedziałkowym notowaniu powinna się znaleźć na czwartej pozycji w rankingu WTA. Tak wysoko z Azjatek dotarła tylko - w 1995 roku - wciąż grająca Japonka Kimiko Date-Krumm.


Fot. STRINGER/CHINA REUTERS......Yu Liqiao, były trener Na Li, i inni mieszkańcy jej rodzinnego Wuhan świętują po zwycięstwie


Historyczne zwycięstwo wywołało oczywiście euforię w Chinach. W pekińskim pubie sportowym tłum ludzi krzyczał "Dawaj, dawaj" w momencie, gdy Li przygotowywała się do piłki meczowej.

- To jest moment Chin w historii tenisa - powiedział po meczu Fu Wei, jeden z kibiców zgromadzonych w pubie. - Jestem bardzo szczęśliwa. Cały bar jest szczęśliwy. To jest pierwsza osoba z Chin, ba, z całej Azji, która wygrała turniej Wielkiego Szlema - dodała z kolei 25-letnia Zhang Xuejiang, która na mecz przyszła z chłopakiem.

W innym barze w samym sercu stolicy Chin fani po obejrzeniu meczu wyszli na ulicę i rozpoczęli niemalże manifestację. - Jestem taki dumny jako Chińczyk, to jest tak wspaniałe! - powiedział Tao Shuai, popularny miejscowy aktor. - Śledziłem jej wyniki przez ostatnie lata. Ona jest najlepszą chińską zawodniczką, ale nawet sobie nie umiałem wyobrazić, że będzie zdolna do wygrania takiego turnieju. Teraz będzie już ich wygrywała więcej.

- To był wspaniały mecz. Jestem taka dumna z Li Na - cieszyła się z kolei Jiand Quidi pracująca w państwowej telewizji CCTV. Dodała także, że zawodniczka ma "bardzo silną wolę".


Fot. VINCENT KESSLER REUTERS


Mecz na żywo transmitowany przez CCTV i oglądały go dziesiątki milionów ludzi - sygnał tej stacji dociera do większości z ponad 1,3 miliarda mieszkańców kraju. Po meczu na ekranie pojawiła się specjalna grafika z napisem "Li Na, kochamy Cię!"

Jak ważnym wydarzeniem stało się w Chinach to zwycięstwo dobrze obrazuje wypowiedź 27-letniej Gao Lei, która oglądała mecz w jednym z pubów. - Jestem bardzo szczęśliwa. Ja jestem Chinką, ona jest Chinką. Szczerze mówiąc nie za bardzo rozumiem tę grę, ale jestem bardzo szczęśliwa - krzyczała rozentuzjazmowana.

- Jestem dumna. Po dzisiejszej nocy zaczęłam lubić tenis - deklarowała z kolei 29-letnia Yuan Lin.
[link widoczny dla zalogowanych]
..............................................................................

Cóż, potrzebowałem tygodnia aby oswoić się z tym niebywałym wydarzeniem. Myślałem, że prędzej Japonka lub Japończyk wygra Konkurs Szopenowski, niż Azjata Turniej Wielkoszlemowy i to na mmmmączce!
Myślenie starego mohera------------pora umierać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 5:44, 10 Cze 2011    Temat postu:

Zwycięzcy gier singlowych podczas tegorocznego wielkoszlemowego turnieju tenisowego na trawiastych kortach w Wimbledonie zarobią po 1,1 mln funtów (1,8 mln dolarów). To o dziesięć procent więcej niż w ubiegłym roku.



We wtorek ogłoszono, że łączna pula nagród w tegorocznym turnieju - już 125. w historii - wyniesie 14,6 mln funtów (23,8 mln dolarów), czyli o 6,4 procent więcej niż poprzednio.

W przeliczeniu na dolary wzrost w porównaniu z ubiegłym rokiem jest jeszcze większy, ponieważ w ciągu ostatnich miesięcy funt brytyjski wzmocnił się w stosunku do amerykańskiej waluty.
W 2010 roku po raz pierwszy w historii nagroda dla zwycięzców gier pojedynczych Wimbledonu - w turnieju kobiet i mężczyzn - sięgnęła miliona funtów.

Tegoroczny turniej odbędzie się od 20 czerwca do 3 lipca.
[link widoczny dla zalogowanych]
................................................................................................

[link widoczny dla zalogowanych]
Pod tym linkiem operując kursorem, można obejrzeć cały Wimbledoński kompleks tenisowy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 17:30, 30 Cze 2011    Temat postu:

Wimbledon na finiszu a ja tu nic. Włoski strajk a raczej protest przeciwko komercji z mojej strony. Chodzi o Novaka Djokovica, bez wątpienia najlepszy aktualnie tenisista świata, a mecze z jego udziałem organizatorzy spychają na boczne korty. Na kort centralny monopol mieli siostry Williams, Federer i Murray, takie "wilcze prawo" organizatorów. Cóż w Serbii rynek
reklam dla firm reklamujących się na transmisjach z Wimbledonu nie istnieje, postarali się o to Amerykanie, przy poparciu Niemiec i Francji, bombardując i niszcząc infrastrukturę tego Kraju bez pardonu. Fantastyczny tenisista z Serbii niszczy im interes, ogrywa niemiłosiernie graczy, których gra na korcie przynosiła fortuny firmom żyjącym z reklam. Mało dotychczas widziałem, chociaż mam sporo nagranych meczy na dysku. Obejrzałem wszystkie mecze Kubota, szlag trafia jaki potencjał w nim, został kiedyś zmarnowany, gdy się patrzy na grę Bernarda Tomica:

Tenis - Wimbledon
26/06/2011 - 09:09 - Aktualizacja 26/06/2011 - 13:06
Kubot to nie jedyny kwalifikant w IV rundzie


Eurosport


W Polsce emocjonujemy się fantastyczną postawą Łukasza Kubota. W Australii natomiast ludzie są pod wrażeniem gry niespełna 19-letniego Bernarda Tomicia, który także przechodził przez eliminacje. Jego sobotnia, pewna wygrana nad Robinem Söderlingiem zrobiła wrażenia na wszystkich.


Tomić pokonał dwukrotnego finalistę Rolanda Garrosa 6:1, 6:4, 7:5 i to w niespełna dwie godziny! Teraz w czwartej rundzie zmierzy się z Xavierem Mallise i wcale nie jest bez szans.

To, co zaprezentował w sobotę Tomić musi budzić szacunek. Mierzący 193 cm młodzian wręcz zmiótł szwedzkiego faworyta. Tym samym został pierwszym 18-latkiem, który zagra o ćwierćfinał Wimbledonu od 1990 roku. Wtedy to tej sztuki dokonał Amerykanin Michael Chang.

Dobra dyspozycja Tomicia to bez wątpienia efekt współpracy z Novakiem Djokoviciem. Obaj tenisiści ostatnio razem trenowali.

W karierze Bernarda wielką rolę odgrywa jego ojciec John, który nie raz był w konflikcie z australijską federacją. Trzy lata temu tata kazał mu zejść z kortu w czasie pojedynku z Marinko Matoseviciem. To było na turnieju ITF. Powodem było nieuczciwe według Johna sędziowanie. Trzy miesiące później Bernard został zawieszony, a ojciec sam nie przeprosił za swoje zachowanie i nie pozwolił zrobić tego synowi. Później pojawiły się problemy z występami zawodnika w meczach Puchar Davisa w barwach Australii.

Na dodatek sytuacja zaogniła się we wrześniu 2009 roku. Bernard dostał propozycję potrenowania z Lleytonem Hewittem, ale odmówił, bo przeciwnik "nie był wystarczająco dobry". Tak przynajmniej powiedział jego menedżer.




W zeszłym roku ojciec Bernarda przyznał, że zastanawia się nad tym, aby jego syn występował w barwach Chorwacji, a nie Australii. Na razie jednak ten temat upadł i tenisista powinien niedługo zagrać w barwach Aussie w Pucharze Davisa.

Ten rok jest przełomowy. Kariera 18-latka nabiera tempa. W styczniu podczas Australian Open młody Tomić odpadł w trzeciej rundzie. Teraz walczy o ćwierćfinał w Wimbledonie.






Teraz walczy o ćwierćfinał w Wimbledonie.

- Bardzo imponujące. Po raz pierwszy widziałem na żywo jak on gra i powiem wam, że rośnie gwiazda. Bardzo podoba mi się jego styl. Oczekiwałem więcej od Soderlinga, ale Tomić grał znakomicie i dojrzale - mówił Boris Becker.

Młody tenisista bez wątpienia po tym występie awansuje do czołowej 100 rankingu ATP. W tej chwili jest 158.

- Chciałbym wygrać w kolejnej rundzie. Muszę się mentalnie przygotować do tego spotkania. Myślę, że mogę zwyciężyć. Muszę wierzyć w sukces tak samo jak w sobotę - uważa Tomić.

- Bardzo imponujące. Po raz pierwszy widziałem na żywo jak on gra i powiem wam, że rośnie gwiazda. Bardzo podoba mi się jego styl. Oczekiwałem więcej od Soderlinga, ale Tomić grał znakomicie i dojrzale - mówił Boris Becker.

Młody tenisista bez wątpienia po tym występie awansuje do czołowej 100 rankingu ATP. W tej chwili jest 158.

- Chciałbym wygrać w kolejnej rundzie. Muszę się mentalnie przygotować do tego spotkania. Myślę, że mogę zwyciężyć. Muszę wierzyć w sukces tak samo jak w sobotę - uważa Tomić.

---------------------------------------------------------------------------
I to nie był koniec jego możliwości:

Teraz walczy o ćwierćfinał w Wimbledonie.


Bernard Tomić pokonał w trzech setach Xaviera Malisse i pewnie awansował do ćwierćfinału Wimbledonu. 18-letni Australijczyk jest najmłodszym tenisistą od 1986 i pierwszym kwalifikantem od 2000 roku, który w Londynie zaszedł tak daleko.

Sklasyfikowany na 158. miejscu listy ATP Tomić potrzebował zaledwie 81 minut do odprawienia 6:1, 7:5, 6:4 Malisse (42. ATP). Nie da się ukryć, że to właśnie za jego sprawą w percepcji obserwatorów na dalszy plan schodzą dotychczasowe dokonania Łukasza Kubota, z którym przygodę z tegorocznym Wimbledonem rozpoczynał w pierwszej rundzie eliminacji.

Ostatnim tenisistą, który w tak młodym wieku awansował do najlepszej ósemki w Londynie był ćwierć wieku temu Boris Becker. Ostatnim kwalifikantem był natomiast Władimir Wołczkow, którego sensacyjny marsz w 2000 roku został zakończony dopiero w półfinale przez Pete'a Samprasa. Potem o wyczynach Białorusina słychać już było niewiele.

Tomić tymczasem wydaje się mieć wszystko, co potrzebne, żeby zadomowić się na wysokich miejscach rankingu na dłużej. Ten nastoletni tenisista występem w Wimbledonie zdołał już pozbawić Lleytona Hewitta utrzymywanego przez 11 lat miana najwyżej sklasyfikowanego na liście ATP Australijczyka. W następnej rundzie Tomić zagra z rozstawionym z dwójką Novakiem Djokoviciem. Według fachowców, nie będzie w tym pojedynku na straconej pozycji, jeśli tylko podejdzie do niego z takim samym pozbawionym lęku nastawieniem, jakie prezentował do tej pory w Londynie.

W meczu z narzekającym na jakość posiadanych rakiet Malisse, Australijczyk kompletnie nie był przerażony stawką i bezwzględnie wykorzystywał błędy rywala. Ci, którzy śledzą tenisa od więcej niż dwóch dekad, potrafili dopatrzeć się w jego uderzeniach charakterystycznego dla Johna McEnroe delikatnego niskiego slice'owego beckhandu oraz potężnego nurkującego woleja z kolekcji Borisa Beckera.

- Nie sądziłem, że będę tutaj w drugim tygodniu turnieju - powiedział po meczu Tomić, który w pierwszej rundzie kwalifikacji przegrywał przy własnym serwisie z Sabastienem Rieschickiem 15:40 przy stanie 4:4 w decydującym secie. Australijczyk odrobił straty, wygrał, a potem w eliminacjach pokonał jeszcze dwóch rywali. W turnieju głównym ograł Nikolaja Dawidienko, żeby w drugiej rundzie odrobić dwa sety i przełamanie z Igorem Andrejewem. W trzeciej rundzie nadspodziewanie gładko pokonał w trzech setach Robina Soderlinga.

- W drugiej rundzie przegrywałem do zera po dwóch setach i było 2:0 dla mojego rywala. Sprawy nie wyglądały wtedy dla mnie najlepiej. Mój przeciwnik miał wszystko pod kontrolą, ale to tylko pokazuje, że jeśli walczysz, wszystko może się odwrócić.

- Teraz odnalazłem swoją grę na nowo. Cieszę się nią, na korcie potrafię być zrelaksowany, nie wywieram na sobie presji w przeciwieństwie do tego, co było jakieś sześć miesięcy temu, kiedy grałem bardziej defensywnie - wyjaśnił sensacyjny, najmłodszy od 25 lat ćwierćfinalista Wimbledonu.

Eurosport - pk, reuters
[link widoczny dla zalogowanych]


Federer odpadł!!!
Roger Federer przegrał 6:3, 7:6(3), 4:6, 4:6, 4:6 z Jo-Wilfriedem Tsongą w ćwierćfinale Wimbledonu! Francuz w półfinale zmierzy się z Serbem Novakiem Djokoviciem, który pokonał 6:2, 3:6, 6:3, 7:5 Australijczyka Bernarda Tomicia.

Tomic ma nie tylko talent, ale i charakter, będę śledził postępy, naprawdę nowego OBJAWIENIA w męskim tenisie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 18:54, 30 Cze 2011    Temat postu:

Weteranka walczyła, ale to Venus wygrała


Kimiko Date Krumm


Księżna Kornwalii Camila miała szansę zobaczyć znakomite widowisko na korcie centralnym. Venus Williams musiała się strasznie namęczyć, aby w II rundzie Wimbledonu pokonać 40-letnią Kimiko Date-Krumm. Japonka pokazała niezwykłego ducha walki, ale to ostatecznie Amerykanka zwyciężyła 6:7, 6:3, 8:6.



To był bez wątpienia najlepszy pojedynek pań w tegorocznym turnieju. Venus, która wróciła na kort po prawie pięciomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją pleców pokazała, że do najwyższej dyspozycji sporo jej brakuje.




Dlatego też kończąca w tym roku 41 lat Japonka miała wielkie nadzieje na pokonanie utytułowanej rywalki i trzeba przyznać, że miała na to dużą szansę. Kimiko, która na zawodowe korty wróciła w 2008 roku po 12 latach przerwy zaprezentowała się naprawdę znakomicie.


W pierwszym secie prowadziła 5:1, ale Venus wyszła na prowadzenie 6:5 i miała nawet piłki setowe. Zawodniczka z Azjii nie poddała się i ostatecznie zwyciężyła w tie-breaku. Druga partia łatwo dla Williams. Wielkie emocje były w decydującej partii.

Lepiej zaczęła ją Amerykanka, ale ponownie Japonka szybko się podniosła. Do stanu 6:6, obie panie wygrywały podania. Końcówka należała jednak do Venus.

Jedna z faworytek imprezy wprawdzie wolno się rozkręcała, ale w najważniejszych momentach mocno pomagal jej znakomity serwis. Łącznie aż 12 razy popisała się asem, a Japonka zdobyła tak punkt tylko raz.

Williams siedem razy na 20 prób przełamała Kimiko, a ten w ten sposób wygrywała gemy czterokrotnie na dziewięć razy.

W kolejnej rundzie rywalką Venus będzie Maria Jose Martinez Sanchez z Hiszpanii albo Monica Niculescu z Rumunii.

Eurosport - Srogi
[link widoczny dla zalogowanych]
===============================================

Ponad 40 lat życia i jak grała i walczyła z Venus!
Gdy ją zobaczyłem w tym pojedynku, przypomniał mi się jej dramat z przed 15 lat, fantastycznie walcząca Japonka Kimiko Date, w 1996 roku przebojem awansowała do półfinału Wimbledonu, zmiatając kolejne przeciwniczki z kortu. To wszystko było już nieważne, bo oto na drodze Japonki w walce o finał stanęła LEGENDA tenisowych kortów Niemka Steffi Graf
Było czwartkowe popołudnie, gdy zaczęli pojedynek, Kimiko Date grała bardzo dobrze, ale to Graf wygrała pierwszego seta 6:2.
W drugim secie do stanu 2:2 szli równo i serwuje Steffi. Co to był za gem, Japonka gra fantastycznie, nad Niemką zawisła groźba przełamania, od stanu 40 do 40, szala przechylała się raz w jedną raz w drugą stronę i po chyba gemie trwającym ponad kwadrans, Steffi poległa tracąc własne podanie na rzecz Azjatki. Widać było że Graf nie rozumie co się dzieje, grała asekuracyjnie a mimo to nie była w stanie zatrzymać Kimiko Date. Po drugim przełamaniu, przy stanie 2:5 dla Japonki, oznajmiła sędziemu że nie jest w stanie grać bo jest zbyt ciemno, przegrywa 2:6. Chociaż nie było jeszcze godziny 19, a centralnym korcie Wimbledonu grano niejednokrotnie nawet do godz. 21, sędzia odmówił przerwania pojedynku, uważając że jest jeszcze stosunkowo wcześnie i można spokojnie grać dalej. Steffi zażądała obecności supervisora, ten podtrzymał decyzję sędziego, wówczas Graf oznajmia że schodzi z kortu z powodu ciemności. Supervisor po konsultacji z Kierownictwem Turnieju, oznajmia że mecz będzie dokończony jutro. Niesamowity tumult i gwizdy kibiców towarzyszyły wychodzącej Niemce.
Kimiko Date płacze, jest zrozpaczona, w dniu następnym przegrywa trzeciego seta z wypoczętą Graf 6:3 i traci szansę na pierwszy wimbledoński finał dla Azjatki, który miała w kieszeni, gdyby organizatorzy nie ulegli szantażowi wielkiej mistrzyni.


Okazuje się że jest na tubce ten SŁYNNY 5 GEM, przy stanie 2:2!!!!
http://www.youtube.com/watch?v=HiBWF44m6aE

Po tym meczu, miała kontuzję, wyszła za mąż i przez ponad dekadę nie było jej na kortach.


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Czw 19:06, 30 Cze 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 7:23, 04 Lip 2011    Temat postu:

WIMBLEDON, WIMBLEDON i po turnieju!!!
Krótkie resume:
Gdyby kierować sie tylko tym co piszą brukowce, to najważniejszymi wydarzeniami na Wimbledonie, były wizyty członków rodziny królewskiej, stąd nie kończące się przebitki na ROYAL BOX

Prince Charles


Camilla Parker Prince Charles



Princess Beatrice enjoys Wimbledon (po diecie)
[link widoczny dla zalogowanych]


Princess Beatrice (przed dietą)
[link widoczny dla zalogowanych]


Caption This!! Kate Middleton & Prince William Hit Wimbledon!!!
[link widoczny dla zalogowanych]

No i nasza ULUBIENICA:



Pippa Middleton watches the match between Serbia's Novak Djokovoc and France's Jo-Wilfried Tsonga on Centre Court during day eleven of the 2011 Wimbledon Championships (Pic:PA)



Pippa sat with Alex and her parents Carole and Michael



Read more: [link widoczny dla zalogowanych]
Go Camping for 95p! Vouchers collectable in the Daily and Sunday Mirror until 11th August . Click here for more information

O samym tenisie z braku czasu, trochę później.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 7:08, 06 Lip 2011    Temat postu:

Kobiecy tenis.
Ciągle mam w pamięci tenis Chris Evert-Lloyd


Chris Evert Lloyd strikes a backhand during a quarterfinal match at the 1980 U.S. Open. Lloyd would go on to capture the title, marking her fifth of six Open championships.


Martiny Navratilovej

Longtime rivals Chris Evert Lloyd and Martina Navratilova embrace at the net after Navratilova beat Lloyd for the '83 title. It was the first of her four U.S. Open championships.
[link widoczny dla zalogowanych]

Steffi Graf


Steffi Graf
In the course of her remarkable career Steffi Graf won 22 Grand Slam titles, including six at the French Open, in 1987, 1988, 1993, 1995, 1996 and 1999. The German was an exception in that she was comfortable on all surfaces.
Her big forehand was a major weapon, but her wickedly sliced backhand was also a hugely effective shot. She won a total of 107 singles titles and 11 in doubles. In 1988 she achieved the Grand Slam, winning all four major titles in the same year, and added the Olympic title for good measure.
[link widoczny dla zalogowanych]

czy Martiny Hingis

[link widoczny dla zalogowanych]

Te Wielkie Gwiazdy kobiecego tenisa reprezentowały piękny, wyrafinowany tenis, z bajecznym repertuarem technicznych tenisowych zagrań na korcie. I to się wówczas liczyło i doceniało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 8:08, 06 Lip 2011    Temat postu:

W momencie pojawienia się na kortach MONIKI SELES, skończyła się pewna epoka, to ona bitymi pod końcową linię, oburęcznymi zagraniami bekhendowymi i forhendowymi, w charakterystycznym dla niej ugięciu kolan, zdemolowała dotychczasowy tenis, wprowadzając brutalną SIŁĘ do kobiecego tenisa i odgłosy WYCIA, przy swoich uderzeniach.


[link widoczny dla zalogowanych]


AP Photo/ Andrew Medichini
Monica Seles won 53 career singles titles, including nine at Grand Slams.


Monica Seles two handed forehand followthrough.jpg
[link widoczny dla zalogowanych]

Aż zdarzyło się.....................

Ze względu na infekcję wirusową zrezygnowała wczesną wiosną z kilku startów (m.in. w wielkich turniejach w Indian Wells i Key Biscaine) i powróciła na korty w kwietniu 1993 w Hamburgu. Na turnieju w Hamburgu doszło do zdarzenia, które gwałtownie przerwało jej karierę; 30 kwietnia w trakcie ćwierćfinałowego pojedynku z Bułgarką Magdaleną Maleewą Seles została zaatakowana nożem przez niemieckiego szaleńca, 38-letniego Guntera Parche. Sprawca tłumaczył się pragnieniem powrotu na pierwsze miejsce na świecie Steffi Graf i swoim uczuciem dla niemieckiej tenisistki; raczej łagodne potraktowanie Parchego (uznano go za niepoczytalnego i poddano dwuletniej obserwacji psychiatrycznej) sprawiło, że później Seles konsekwentnie odmawiała startu w Niemczech, rezygnując nawet z udziału w turnieju Masters. Z drugiej strony wypadek ten spowodował większe zwrócenie uwagi na kwestię ochrony zawodników.Atak nożownika pozostawił u zawodniczki ślady nie tylko fizyczne. Seles obawiała się wyjść na kort i zawiesiła karierę sportową.
[link widoczny dla zalogowanych]



Monica Seles grimaces after being stabbed on April 30, 1993. [AP photo]

Gdyby nie to nieprawdopodobne zdarzenie, osiągnięcia sióstr Williams i obu Belgijek nie byłyby tak imponujące.


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Śro 8:09, 06 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 10:50, 19 Sie 2011    Temat postu: Margarita

Margarita pisze:
Cytat:
Jerzy widzisz? Kiedy pisałem na GP o kalce z Legii wyczuwałem przegraną Śląska. Zaskoczyła mnie na smutno wyskoa przegrana , bo wygrać 3 zero na wyjeździe z drużyną, która cały czas kontrolowała bez wysiłku co sie dzieje na boisku jest po prostu marzeniem ścietej głowy. Tam musiałby się stać cud i tyle aby Śląsk awansował do fazy grupowej.


Witaj, wpadłem na krótko. Praca i przygotowania oraz wyjazd w okolice Turbacza. To dobre miejsce na budowanie zdrowia i formy na zjazdowe stoki, bez tego bym raczej zimą nie przypiął nart.
Ale do rzeczy.
Śląsk Wrocław nigdy nie był moją drużyną, był mi totalnie obojętny, mimo że tam mieszkałem. Razem z Dziadkiem i kuzynami kibicowaliśmy Polonii Bytom(mieliśmy tam przez długie lata miejsce w loży), Lechii Gdańsk i Pogoni Szczecin i tylko przyjazd tych drużyn mógł spowodować naszą obecność na stadionie, a i tak zasiadaliśmy raczej wśród kibiców drużyny przyjezdnej. Dziś inna sytuacja, bo i czasy się zmieniły, klubem rządzi Dutkiewicz i Solorz, zobaczymy co z tego wyniknie?
Leńczyk w każdym klubie ma na początku sukcesy, bo stawia na dyscyplinę i morderczy trening, to nie podoba się naszym, pożal się ligowcom i zawsze doprowadzą do jego zwolnienia. To swoisty WAGNER, w piłce nożnej! Ja i tak nie mogę zrozumieć fenomenu, jak drużyna która miała problemy z utrzymaniem się w ekstraklasie, pod wodzą Lenczyka sięga po wicemistrzostwo Polski.
To raczej świadczy o poziomie tej ligi.
Kompromitacji po wczorajszym meczu nie ma i tak zaszli daleko eliminując Dundee United i Lewskiego Sofia.
Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Margarita
Gość






PostWysłany: Sob 17:33, 20 Sie 2011    Temat postu:

Szczerze? Cała liga jest mi JEDNAK obojetna. Dlaczego? Bo tylko zarabiają. Ale z braku ryb i rak ryba, więc kiedy ktoś gra z pazurem i szczypie to się cieszę, ale bez wielkich oczekiwań.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 17:26, 22 Sie 2011    Temat postu: Margarita

Margarita napisał:
Szczerze? Cała liga jest mi JEDNAK obojetna. Dlaczego? Bo tylko zarabiają. Ale z braku ryb i rak ryba, więc kiedy ktoś gra z pazurem i szczypie to się cieszę, ale bez wielkich oczekiwań.


Witaj.
Toż samo i ja. Lubiliśmy futbol jaki był za komuny, to i dziś serce żywiej pika gdy widzę występ Polaków w biało-czerwonym stroju, z orzełkiem na piersi, we wszystkich dyscyplinach sportowych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Margarita
Gość






PostWysłany: Wto 8:50, 23 Sie 2011    Temat postu:

Mała prośba. Nie da się wątku o sporcie podzielić na strony? A może to błąd w technice?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Wto 11:06, 23 Sie 2011    Temat postu:

Na stronie jest 30 wpisów, a wpisy lutni są długie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 19:33, 04 Wrz 2011    Temat postu:

Oglądam właśnie mecz III rundy US OPEN, a nie mam jeszcze zamkniętego tematu "WIMBLEDON"

Tenis - Wimbledon
03/07/2011 - 18:46 - Aktualizacja 03/07/2011 - 18:50
Nasi sąsiedzi oszaleli na punkcie Kvitovej


[link widoczny dla zalogowanych]

Fulnek, niewielkie czeskie miasto pod Ostrawą, w którym mieszka Petra Kvitova, po jej zwycięstwie w turnieju na kortach Wimbledonu oszalało na punkcie tenisistki. Z Czech i zagranicy napływają do niej setki gratulacji i podziękowań.


[link widoczny dla zalogowanych]

W sobotnim finale Czeszka, rozstawiona z numerem ósmym, pokonała Rosjankę Marię Szarapową (5.) 6:3, 6:4.


[link widoczny dla zalogowanych]

Wszyscy piszą, że są ze mnie dumni - powiedziała Kvitova dziennikarzom. - Na przykład Jaromir Jagr przysłał bardzo ładnego sms-a, podobnie Roman Sebrle To niezwykle miłe.

"Dobrze to za mało powiedziane. To jest fantastyczne!" - napisał ze Stanów Zjednoczonych do klubu, w którym Kvitova ćwiczy, jeden z najsłynniejszych tenisistów w historii Ivan Lendl.

- To wspaniały sukces czeskiego tenisa. Zasłużony triumf po bardzo ciężkiej pracy. Ona ma wielką odwagę, nie boi się uderzyć piłki. Gra "głową", walczy sercem. Dodatkowym atutem Petry jest fakt, że lubi nawierzchnię trawiastą. Jest dla niej stworzona - powiedział o Kvitovej były czeski mistrz tenisa i trener Jan Kukal.



- Wieczorem trochę rozmawialiśmy i świętowaliśmy razem z trenerem oraz znajomymi, ale byłam zmęczona i wcześnie wyszłam. Nie mogłam zasnąć, w nocy cały czas się budziłam - napisała tenisistka na Facebooku przy profilu czeskiej drużyny.


[link widoczny dla zalogowanych]

Zapowiedziała też, że po powrocie z Wielkiej Brytanii odwiedzi rodzinne miasto.


21-letnią zwyciężczynię natychmiast po turnieju zaprosił na praski zamek prezydent Czech Vaclav Klaus.

- Droga Petro, gratuluję pani sensacyjnego i wyjątkowego rezultatu w finałowym spotkaniu tegorocznego Wimbledonu. Cały mecz oglądałem z napięciem i z całego serca pani kibicowałem - oświadczył czeski prezydent.

Media w Pradze podkreślają, że tak gorącego sobotniego popołudnia Fulnek nie pamięta. W mieście, położonym na granicy Moraw i Śląska, wszędzie wiszą zdjęcia 21-letniej bohaterki i słychać komentarze, że jej sława przyćmiła w tej chwili nawet jej innego znanego krajana, Jana Amosa Komenskiego - XVII-wiecznego czeskiego reformatora, pedagoga i filozofa.


[link widoczny dla zalogowanych]

Sobotni mecz Kvitovej z Rosjanką Marią Szarapową na telebimie zawieszonym w miejskim domu kultury na żywo śledzili mieszkańcy miasta, entuzjazm wzbudzało odbicie każdej piłki.

W czasie transmisji nie zabrakło tradycyjnego wimbledońskiego deseru - publiczności w domu kultury podawano truskawki ze śmietaną.

Eurosport - pap
[link widoczny dla zalogowanych]

Petra Kviitowa, fenomenalna tenisistka młodego pokolenia, stylem gry przypomina mi Monikę Seles w jej najlepszym okresie
Po sukcesie na Wimbledonie przegrywa wszystko w pierwszych rundach turniejów z cyklu WTA, w których musi brać udział z racji miejsca w rankingu, inaczej dyskwalifikacja. Ja ją rozumiem, w tej chwili nie ma motywacji do gry, po takim sukcesie. Z racji stylu gry była główną faworytką na US OPEN, lecz przegrała w pierwszej rundzie z Rumunką
A. Dulgheru. To młoda dziewczyna, powinna nacieszyć się z tego co osiągnęła, skorzystać z uroków jakie niesie życie w jej wieku.
Jeżeli wróci do solidnego treningu, będzie nie do zatrzymania w drodze po prymat w kobiecym tenisie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 20:21, 04 Wrz 2011    Temat postu:

Tenis - Wimbledon
04/07/2011 - 08:11 - Aktualizacja 04/07/2011 - 10:19
"Teraz nadeszła era Novaka, zobaczycie"


[link widoczny dla zalogowanych]

Dijana Djokovic, matka Novaka, po triumfie syna w wielkoszlemowym turnieju na trawiastych kortach w Wimbledonie (pula nagród 14,6 mln funtów) obwieściła początek "nowej ery w męskim tenisie". Serb w poniedziałek zostanie nowym liderem rankingu ATP World Tour.


[link widoczny dla zalogowanych]

Trudno jest być wciąż numerem trzy na świecie, przez cztery lata, ale to się już skończyło. Teraz nadeszła era Novaka, zobaczycie, zresztą już widzicie, to już się stało - powiedziała pani Djokovic.

Od Wimbledonu w 2004 roku, czyli w ostatnich 29 turniejach zaliczanych do Wielkiego Szlema, aż 24 razy zwyciężali w nich bądź to Szwajcar Roger Federer (w karierze zdobył 16 tytułów wielkoszlemowych) lub Hiszpan Rafael Nadal (10 zwycięstw).

W tym okresie szwajcarsko-hiszpańskiemu duetowi Djokovic zdołał tylko wyrwać trzy zwycięstwa, z czego dwa w Australian Open (2008 i 2010) i teraz w Wimbledonie. Po jednym odnieśli Argentyńczyk Juan Martin del Potro w US Open (2009) i Rosjanin Marat Safin w Australian Open (2005).

W niedzielę serbscy kibice, fetujący na kortach przy Church Rod sukces swojego idola, trzymali transparenty z napisami "Kolejne zwycięstwo, kolejny tytuł, Nola jesteś królem i tenisowym bogiem".




Mniej entuzjastycznie nastawiony był Nadal, który przegrał w czterech setach niedzielny finał 4:6, 1:6, 6:1, 3:6. Zapytany czy jego porażka to początek "nowej ery tenisa" stwierdził enigmatycznie: "Może, ale do końca nie jestem przekonany. Owszem, przegrałem dzisiaj z obecnie najlepszym tenisistą świata, którym będzie od poniedziałku, ale ja przecież będę numerem dwa, a Roger trójką".

Po Wimbledonie 25-latek z Majorki straci prowadzenie w klasyfikacji ATP World Tour na rzecz młodszego o rok Djokovica, który zostanie 25. liderem w historii rankingu utworzonego w 1973 roku.


[link widoczny dla zalogowanych]

Po Wimbledonie 25-latek z Majorki straci prowadzenie w klasyfikacji ATP World Tour na rzecz młodszego o rok Djokovica, który zostanie 25. liderem w historii rankingu utworzonego w 1973 roku.

Pierwsza połowa tego sezonu wybitnie należy do tenisisty z Belgradu, który nie znalazł pogromcy w pierwszych 41 spotkaniach, a kolejnych 43 od grudniowego triumfu Serbów w Pucharze Davisa. Jednak miesiąc temu, w półfinale wielkoszlemowego turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa, jego serię przerwał nieoczekiwanie 29-letni Federer.

Szwajcar to sześciokrotny triumfator Wimbledonu (2003-07 i 2009), który w 125. edycji imprezy nieoczekiwanie przegrał w ćwierćfinale z Francuzem Jo-Wilfriedem Tsongą, podobnie jak przed rokiem z Czechem Tomasem Berdychem.


[link widoczny dla zalogowanych]


Porażka w Paryżu jest obecnie jedyną w tegorocznym bilansie występów Djokovica, obok 48 wygranych pojedynków. Swoją dobrą passę będzie mógł kontynuować już na początku sierpnia, w imprezach ATP Masters 1000 w Montrealu i Cincinnati, zaliczanych do US Open Series. Cykl ten poprzedza czwarty w sezonie i ostatni turniej wielkoszlemowy - US Open.

Eurosport - jk, pap
[link widoczny dla zalogowanych]

Oj nie pasuje światowym mediom i wielkim sponsorom, ten nowy lider światowego tenisa.
Raz że w Serbii rynek reklam nie istnieje,
dwa, że po każdym udanym, wyjątkowym zagraniu, robi publicznie znak krzyza,
trzy, że pochodzi z Kraju które NATO, przy decydującym udziale USA, bombardowaniami doprowadziło do zapaści gospodarczej.
Dużo świat wie o Srebrenicy, natomiast o dziesiątkach tysięcy zaginionych bez wieści Serbów, świat nie chce słyszeć.
Niech żyje kryminalne Kosowo, państwo sutenerów i mafii narkotykowej.


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Nie 21:30, 04 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 11:39, 06 Wrz 2011    Temat postu:

Australian Open. Dołgopołow sukces zawdzięcza rozstaniu z ojcem


Fot. Vincent Thian AP
- To był trudny czas. Zmęczyliśmy się trochę sobą, bo cały czas się widzieliśmy. To dość ciężka relacja, z ojcem i trenerem - powiedział sensacyjny ćwierćfinalista Aleksandr Dołgopołow po wygranej z Robinem Soderlingiem, turniejową czwórką. Ukrainiec uważa, że źródłem jego sukcesu było zrezygnowanie z ojca jako głównego trenera.


Fot. Andrew Brownbill AP

22-latek odniósł w piątek życiowy sukces pokonując po pięciosetowym meczu Robina Soderlinga 1:6 6:3 6:1 4:6 6:2. W swoim zaledwie czwartym występie w turnieju wielkoszlemowym, a pierwszym w Australian Open Ukrainiec osiągnął sensacyjny ćwierćfinał. Jak przyznał na konferencji prasowej, sukces zawdzięcza rozstaniu z ojcem.


Australian coach Jack Reader with Ukranian player Alexandr Dolgopolov. Photo: Wayne Taylor

Read more: [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Zmiana na lepsze

- Właściwie prowadził mnie dokąd miałem 19 lat. Dopiero od paru lat mnie nie trenuje - mówił Dołgopołow o współpracy z ojcem, Aleksandrem Dołgopołowem seniorem, w przeszłości szkolącym między innymi Andrieja Miedwiediewa. Obecnie Dołgopołowa prowadzi Australijczyk Jack Reader.




DREAM JOB: Glengowrie tennis coach Jack Reader (right) has coached Alexandr Dolgopolov to No. 48 in the world.
[link widoczny dla zalogowanych]

- To był trudny czas. Zmęczyliśmy się trochę sobą, bo cały czas się widzieliśmy. To dość ciężka relacja, z ojcem i trenerem. Zdecydowaliśmy, że tak będzie lepiej, i wszyscy są szczęśliwi - tłumaczył rozstanie z ojcem Dołgopołow.

Ukrainiec stwierdził, że zawsze miał dobre uderzenie, ale nowy szkoleniowiec wprowadził do jego gry nowy wymiar. - Zrobił mnóstwo dla fizycznej i mentalnej poprawy mojej gry. Jest teraz znacznie bardziej spójna i konsekwentna- argumentował. Grałem naprawdę dobrze, ale on pokierował moją grę w dobrą stronę, poprawił ją - chwalił Readera.

W tegorocznym Australian Open Dołgopołow poza Soderlingiem wyeliminował także groźnego Francuza Jo-Wilfrieda Tsongę. W ćwierćfinale czeka na niego kolejny faworyt, Andy Murray.
[link widoczny dla zalogowanych]

Jestem fanem młodego Ukraińca, podoba mi się jego radosny i nieco zwariowany styl gry. Czy to jest zasługa Readera? Nie wiem, ponieważ to człowiek znikąd, sam nic jak dotychczas w tenisie nie osiągnął. Zresztą nie przywiązuje do tego wagi, chce na luzie przejść przez życie, nie martwiąc się na zapas. Ale to przy nim Dołgopołow wyrasta na wielkiego tenisistę.
Zobaczymy co z tego wyniknie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 13:55, 12 Wrz 2011    Temat postu:


Przełomowy moment w walce? Strasznie mocny cios w skroń w drugiej rundzie. Przeszedł mnie prąd. Ten cios Witalija odebrał mi siły. W narożniku trener mówił, że od tego czasu zacząłem walczyć inaczej, nie tak jak zaplanowaliśmy - Tomasz Adamek w ringpolska.pl.
[link widoczny dla zalogowanych]

Nie żyłem tą walką, na tyle mam pojęcie o boksie, że zdawałem sobie sprawę
że Adamek w tej walce nie ma żadnych szans. Ale zaimponował mnie pomysł
samego geszeftu, jak zarobić miliony na naiwności Rodaków. Sobotnie popołudnie byłem na urodzinach w dolnośląskim miasteczku, Gospodarz sam kibic, przygotował na piętrze dwa pomieszczenia z telewizorami, gdzie na jednym szła transmisja z kortu na Flushing Meadows, gdy w półfinale doszło do pojedynku Novaka Djokovica z Rogerem Federerem i gdzieś tak między 3 i 4 setem w tym samym czasie, rozpoczął się wrocławski pojedynek Witalija z Tomaszem. Prawy prosty Kliczki pod koniec drugiej rundy, potwierdził nasze przewidywania. O pojedynku tenisowym może kiedy indziej, natomiast przy kolejnych łyczkach śliwowiczki zaczęliśmy wspominać naszych zawodników wagi ciężkiej z okresu naszej młodości i lat dojrzałych, Na pierwszy plan poszły opowiadania o walkach Lucjana Treli, który miał podobne gabaryty jak Adamek, tyle że dla Lucka to była naturalna waga, same mięśnie, napięte jak stalowa sprężyna, poparte szybkością i wrodzoną zdolnością sztuki unikania ciosów rywala na ringu. No cóż, był to bokser który na igrzyskach olimpijskich w 1968 w Meksyku niezasłużenie przegrał w eliminacjach (1:4) z późniejszym mistrzem olimpijskim i jednym z najlepszych w historii, zawodowym mistrzem świata Amerykaninem George'em Foremanem. Była to jedyna walka w tym turnieju, której Foreman nie wygrał przed czasem, należy przypomnieć że że dwóch sędziów dało remis, ze wskazaniem na Foremana. Carami wagi ciężkiej przy dzisiejszej posusze są bracia Kliczko, w tamtym okresie gdy brylowali Foreman, Frazier czy Cassius Marcellus Clay, wątpię czy załapali by się na sparingpartnerów. To byli bokserzy którzy od podstaw przeszli solidną szkołę boksu, każdy z nich to mistrz olimpijski w swojej wadze, dlatego budzi nasz szacunek wyczyn Lucjana Treli. Polska szkoła boksu nie stała wagą ciężką, ale mieliśmy zawodników w tej wadze o których warto pamiętać.


Są walki bokserskie, które przeszły do historii. Jest ich sporo, ale ta George Foremana z Muhammadem Alim jest jedną z najbardziej legendarnych wydarzeń nie tylko bokserskich ale i sportowych. Tą legendę tworzył czas, cała otoczka tego pojedynku, a także sami bokserzy, którzy byli zupełnie odmiennymi pięściarzami, będącymi na zupełnie innym etapie kariery.
[link widoczny dla zalogowanych]

http://www.youtube.com/watch?v=IFGql0b4jZQ


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Pon 15:58, 12 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 14:16, 12 Wrz 2011    Temat postu:


LUCJAN TRELA


W ringu był znany przede wszystkim ze swej szybkości i błyskawicznych uników. To dzięki nim, udawało mu się wygrywać pojedynki ze znacznie wyższymi i cięższymi pięściarzami. - Nie bałem się tych wielkoludów. Wychodziłem z założenia, że to oni powinni czuć strach. Bo dużemu trafić w takiego małego gościa jak ja, było trudno, a mi uderzyć dryblasa - o wiele łatwiej. Udowadniałem wszystkim, że mały może wygrywać z dużymi - mówi Lucjan Trela, słynny stalowowolski bokser.

Od jego pamiętnej walki z George'em Foremanem, stoczonej podczas Igrzysk Olimpijskich w Meksyku, minęło dokładnie 40 lat. Choć Trela ją przegrał, to właśnie ona przyniosła mu sławę. To dlatego, że był on jedynym przeciwnikiem Foremana w całym turnieju, którego późniejszemu zawodowemu mistrzowi świata nie udało się znokautować. Pozostałych Amerykanin dosłownie zmiatał z ringu. - A ja przegrałem na punkty - 4:1. Szkoda, bo był w moim zasięgu, dlatego tym większy był mój niedosyt. Wiele razy się później nad tym zastanawiałem i tak sobie myślę, że gdyby ten pojedynek odbył się o tydzień wcześniej, to miałbym większe szanse, ponieważ nie do końca trafiłem wtedy z formą. Do optymalnej doszedłem trochę za szybko i na kilka dni przed tą walką, zaczęła niestety spadać. Czułem to już na treningach, które mnie bardziej męczyły - wspomina dziś Trela. - Ale i tak nie zmienia to faktu, że pojedynek z Foremanem był najważniejszym w całej mojej karierze.




Miał być piłkarzem
Będąc nastolatkiem, początkowo w ogóle nie interesował się boksem. Jak większość kolegów, uwielbiał za to piłkę nożną, w którą jako trampkarz, a później junior, grał w zespole Stal Stalowa Wola. Ze względu na swą nieustępliwość, na boisku najczęściej występował jako obrońca. - Grałem twardo, a dzięki mocnej głowie nie bałem się jej wkładać tam, gdzie inni nie chcieli włożyć nawet nogi. Czasami zawodnik z drużyny przeciwnej nadział się na mój bark, a innego wziąłem na ciało, ale pięści na boisku nigdy nie używałem - opowiada.
Co ciekawe, w piłkę nie przestał grać nawet jako bokser. W sumie, na boiskach występował do 1974 roku. Dzięki piłce, poznał również swoją żonę - Annę. Ona mieszkała w Zaklikowie, a on za namową brata Zbyszka, przez 2 sezony grał w tamtejszej „Sannie". - Poznałem ją po jednym z meczów, na który przyszła kibicować zaklikowskiej drużynie. Już po pierwszym spotkaniu wiedziałem, że to fajna dziewczyna - wspomina Lucjan Trela.
A pięściarstwa spróbował... z nudów. Miał wtedy 15 lat. - Zimą nie było jak grać w piłkę i nie mieliśmy co robić. Pamiętam, jak któregoś dnia przyszliśmy z chłopakami na stadion i przez okno przyglądaliśmy się treningowi bokserów. Wtedy wyszedł trener Ludwik Algierd i powiedział, że zamiast marznąć, lepiej żebyśmy weszli i się poruszali. I tak się zaczęło - opowiada utytułowany pięściarz.CDN
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 14:38, 12 Wrz 2011    Temat postu:


Lucjan Trela (z prawej) był najniższym bokserem w Europie w wadze ciężkiej. Tu w walce z Peterem Hussingiem - najwyższym w tej kategorii (208 cm).
[link widoczny dla zalogowanych]


Na ringu i w Narzędziowni
Pierwszą oficjalną walkę w ringu stoczył w 1959 roku, a już rok później, w 1960, jako bokser Stali zdobył swoje pierwsze - jeszcze juniorskie, mistrzostwo Polski. Później „upomniała" się o niego armia i w latach 1962-1964, boksował dla wojskowego klubu Bieszczady Rzeszów.
Po wyjściu do cywila, wrócił do Stalowej Woli i do reprezentowania w bokserskiej lidze tutejszej Stali, czyli zakładu sponsorowanego wtedy w całości przez Hutę Stalowa Wola. - Prawie jak wszyscy, byłem zatrudniony w Hucie, a konkretnie na Narzędziowni. Wyglądało to tak, że od godziny 7 do 11 pracowałem na wydziale, a potem szedłem na trening. I tak było przez kilka lat - moje 3 pierwsze seniorskie mistrzostwa Polski zdobywałem pracując jednocześnie na Narzędziowni. Dzisiaj, dla sportowców to niewyobrażalne, ale my wtedy musieliśmy mieć czas i na pracę i na treningi. Dopiero jak wróciłem z olimpiady w Meksyku, to dyrekcja Huty postanowiła, że powinienem zająć się tylko sportem - mówi Lucjan Trela.
W ringu stoczył 275 walk, z czego aż 220 wygrał. Poza tym 11 zremisował i 44 przegrał. - Pewnie, że czasami tak oberwałem po głowie, że dzwoniło mi w niej, widziałem ptaszki i jak to mówią bokserzy - spięcia elektryczne, ale nigdy nie przegrałem przed czasem. Przez całą karierę, nikomu nie udało się mnie znokautować. Zresztą mówiąc szczerze, mi też udało się znokautować niewielu przeciwników, wygrałem w ten sposób tylko ze 2-3 walki - opowiada bokser.


Z prawej Lucjan Trela
[link widoczny dla zalogowanych]


Ze wszystkich pojedynków stoczonych w kraju, najważniejszy był dla niego ten, który dał mu pierwsze seniorskie mistrzostwo Polski w wadze ciężkiej. To był 1966 rok i zwycięska walka ze Zbigniewem Gugniewiczem. - To był mój pierwszy duży sukces. A Gugniewicza nie zapomnę, bo to był naprawdę wielki chłop. Pamiętam, że jak podczas dekoracji stałem na najwyższym podium, a on stopień niżej, to i tak był ode mnie wyższy - mówi Trela.


Walka bokserska Trela - Kubacki
[link widoczny dla zalogowanych]

Nie chciał się głodzić
Jak na boksera wagi ciężkiej, Trela miał bardzo nietypowe warunki fizyczne: mierzył 172 centymetry wzrostu przy wadze około 86 kilogramów. Był więc o wiele niższy i zazwyczaj lżejszy, od większości swoich przeciwników. Wprawdzie próbował schudnąć i boksować w wadze półciężkiej - początkowo nawet z sukcesami, bo jako junior zdobył nawet w tej kategorii brązowy medal mistrzostw Polski, ale później zrezygnował i przeniósł się do wagi ciężkiej. Dlaczego? - Bo żeby utrzymać wagę półciężką, czyli poniżej 81 kilogramów, musiałem się głodzić. A ja zawsze lubiłem dobrze zjeść, moja optymalna waga wynosiła 85-86 kilogramów. A jak ją zbijałem, to od razu gorzej się czułem - tłumaczy pięściarz.
I nie ukrywa, że dodatkowo miał problemy ze zbijaniem wagi na czas - czasami się zdarzało, że na dzień przed walką ważył o 2-3 kilogramy za dużo i żeby się ich pozbyć, musiał przez wiele godzin biegać. Poza tym. Waga półciężka nie odpowiadała mu z jeszcze jednego powodu: występując w niej, był pozbawiony swojego największego atutu na ringu, czyli szybkości. - W wadze półciężkiej moi przeciwnicy byli równie szybcy jak ja, albo i szybsi. Ale już w wadze ciężkiej to ja byłem najszybszy i to pozwalało mi wygrywać - mówi. CDN
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 15:08, 12 Wrz 2011    Temat postu:


Lucjan Trela
Fot.: Jacek Rodecki
Stalowka.NET - Encyklopedia miasta Stalowa Wola,
[link widoczny dla zalogowanych]

Żona nie oglądała jego walk
Był najszybszy i wygrywał, ale to nie znaczy, że z pojedynków wychodził bez żadnego szwanku. Nieraz wracał do domu poobijany i z opuchniętą twarzą. - Ale nigdy nie stękał i nie oczekiwał, że będę koło niego skakała. Smarował sobie tylko podbite oczy pastą do zębów albo okładał je surową wołowiną, bo to najlepiej ściągało opuchliznę - wspomina Anna Trela, żona popularnego „Lucka".
Wie, że jego pojedynki przyciągały tłumy ludzi. Na te ligowe, w Stalowej Woli, przychodziły tysiące mieszkańców, a te międzynarodowe, w reprezentacji Polski, oglądała w telewizji cała Polska. Ale jej te walki nie podobały się. Obejrzała zaledwie kilka z nich, a najczęściej gdy Lucjan boksował, ona wybierała się na spacer. Bo oglądanie pojedynków męża kosztowało ją zbyt wiele nerwów. - Wiem, że był dobrym bokserem, ale jednak się martwiłam. Gdy na przykład walczył z Foremanem, wstałam w nocy żeby obejrzeć to w telewizji. Włączyłam odbiornik, ale gdy walka się zaczęła, to tak zaczęłam się denerwować, że po chwili go wyłączyłam. Mieszkaliśmy wtedy w bloku przy ulicy Żwirki i Wigury. Pamiętam, że stanęłam w oknie i gdy odsłoniłam zasłonkę, to zobaczyłam że w niemal wszystkich oknach innych bloków jest jasno. Ten pojedynek oglądali chyba wszyscy oprócz mnie - zdradza „Sztafecie" Anna Trela. I tak, o wyniku walki jej męża z Foremanem dowiedziała się dopiero nazajutrz. Powiedzieli jej koledzy z pracy.


Czytelnicy gazety wybrali sportowca 70-lecia Stalowej Woli, którym został bokser Lucjan Trela. I on odebrał gratulacje z rąk marszałka województwa Podkarpackiego Zygmunta Cholewińskiego.
[link widoczny dla zalogowanych]

Proponowali, żeby się podłożył
Ten pamiętny występ w Meksyku, był dla Lucjana Treli jedynym w karierze startem na igrzyskach olimpijskich. Niewielu jednak wie, że miał wystartować również na olimpiadzie w Monachium, w 1972 roku. O tym, że jednak nie weźmie w niej udziału, dowiedział się zaledwie na 3 dni przed wyjazdem. - Tak jak reszta ekipy, miałem już nawet przygotowany specjalny garnitur na paradę. Nagle wezwali mnie i powiedzieli, że zamiast mnie, jedzie Ludwik Denderys. Poszedłem wtedy do kierownika ekipy, a był nim Stanisław Cendrowski, który zresztą nie bardzo mnie tolerował. Chciałem żeby wyjaśnił mi, dlaczego mnie odsuwają. A on zapytał mnie tylko: pamiętasz Meksyk? Pamiętałem. Chodziło mu o to, że gdy przed igrzyskami w Meksyku ubiegał się o stanowisko kierownika drużyny, bokserzy - w tym i ja, nie głosowaliśmy za nim. I właśnie przez to, później nie pojechałem do Monachium. Byłem wściekły, nawet bardziej, niż po przegranym pojedynku z Foremanem. Bo z nim przegrałem po sportowej walce, a tu jej nie było. Zdecydowało czyjeś widzimisię - opowiada Lucjan Trela.
A Ludwik Denderys przegrał już w pierwszej walce na igrzyskach w Monachium. - Czy wypadłbym od niego lepiej? Nie wiem. Wiem tylko, że na 14 walk, które stoczyliśmy w Polsce, wygrał ze mną zaledwie 1 raz - mówi bokser ze Stalowej Woli.*
O tym, że w sporcie nie zawsze gra się fair, przekonał się zresztą podczas swojej kariery wiele razy. Chociażby wtedy, gdy przed występami w meczach ligowych dostawał propozycję podłożenia się i przegrania walki. - Kilka razy ktoś chciał mi za to zapłacić, ale za każdym razem moja odpowiedź była taka sama: kazałem gościowi spieprzać, jeśli nie chce oberwać. Przecież wychodziłem na ring żeby wygrać i pracowałem na swój rekord. Marnym byłbym zawodnikiem i nikt by dzisiaj o mnie pamiętał, gdybym na 200 walk przegrał 150 - mówi wprost Trela.



Lucjan Trela trenuje młodzież powstałej niedawno w Stalowej Woli sekcji bokserskiej


Nerwy na wodzy i reaktywacja sekcji
U szczytu kariery żyło mu się dobrze. Wprawdzie nie tak luksusowo jak dzisiejszym sportowcom z porównywalnymi do niego osiągnięciami, ale hutnicza pensja pozwalała przynajmniej na godne życie. Był też popularny - ludzie zaczepiali go na ulicy żeby z nim pogadać. - Choć zdarzały się i nieprzyjemne sytuacje. Na przykład gdy jacyś cwaniacy i pijaczkowie zaczepiali mnie, bo chcieli się zmierzyć z bokserem. Najgorzej było w knajpach i w kawiarniach. Ale musiałem trzymać nerwy na wodzy, bo jak bym komuś przyładował, to od razu miałbym kłopoty i prokuraturę na głowie - mówi Lucjan Trela. - A dzisiaj, po tej całej karierze zostało mi tylko trochę medali, pucharów, mnóstwo wspomnień i marna emerytura. Bo pieniędzy na sporcie się nie dorobiłem. Ale nie żałuję. Gdybym mógł się cofnąć o 50 lat wstecz, to jeszcze raz poszedłbym tą samą drogą - zapewnia jedna z największych legend polskiego pięściarstwa.
Zresztą o jego miłości do boksu świadczy to, że niedawno znowu wrócił do tej dyscypliny. Tym razem jako trener reaktywowanej w Stalowej Woli sekcji bokserskiej. - Cieszę się, że boks odżył w naszym mieście. Muszę jednak uczciwie powiedzieć, że nie byłoby sekcji, gdyby nie zapał prezydenta Andrzeja Szlęzaka, który pomógł ją uruchomić i dał pieniądze na potrzebny sprzęt. Zresztą zapału nie brakuje też moim chłopakom. Jak pierwszy raz zobaczyli rozstawiony ring i zrobiliśmy sparing, to myślałem że głowy sobie pourywają - śmieje się Lucjan Trela. - Musiałem ich uspokoić i wytłumaczyć, że nie przyszli się tu bić, tylko się uczyć. Młodzi są, mają gorące głowy, a ja nie chcę żeby nabawili się jakiś kontuzji. Dlatego nie od razu rzuciłem im rękawice. Najpierw, przez ponad 2 miesiące przygotowywali się do ich założenia i ćwiczyli gimnastykę. I cały czas im tłumaczę, że w boksie trzeba myśleć, że w tym sporcie ważniejsza od bicepsów jest głowa. Zamiast skupiać się tylko na wypunktowaniu przeciwnika, pamiętajmy przede wszystkim o unikaniu jego ciosów. Wiem coś o tym, bo w ten sposób wygrałem przecież 220 walk.
[link widoczny dla zalogowanych]

*1972 Monachium: w. ciężka - w pierwszej kolejce przegrał na skutek przewagi po I rundzie z niepokonanym w tamtych czasach Teofilo Stevensonem (Kuba) i odp. z turnieju (zw. T. Stevenson, Kuba).
Z kim przegrał, o tym "taktownie" Lucek nie mówi w wywiadzie.


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Pon 15:53, 12 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 15:44, 12 Wrz 2011    Temat postu:



DENDERYS LUDWIK


Policjant, pięściarz wagi ciężkiej wrocławskiej Gwardii, olimpijczyk z Monachium (1972).
Urodzony 26 kwietnia 1944 w Młyńsku koło Trembowli (syn Wacława i Janiny), absolwent Zespołu Szkół Mechanicznych we Wrocławiu, policjant, trener. Pięściarz (188 cm, 94 kg) wagi ciężkiej (w ciągu całej kariery sportowej) - Gwardii Wrocław (1959-1975). Repatriant ze wschodnich terenów Rzeczypospolitej osiadł po zakończeniu wojny wraz z matką w Strzelinie koło Wrocławia. Bezpośrednią inspiracją do uprawiania boksu były echa pomyślnych dla Polaków mistrzostw Europy w Warszawie (1953). Jako uczeń szkoły mechanicznej ćwiczył pod okiem Janusza Kasperczaka (solidne podstawy techniki), a potem już w klubie, doskonalił swoje umiejętności z Michałem Szczepanem (znanym później trenerem reprezentacji). Jego kariera sportowa (prześladowały go bolesne kontuzje rąk) rozwijała się we współzawodnictwie z tak świetnymi pięściarzami wagi ciężkiej jak: Jędrzejewski, Gugniewicz, Branicki i Trela. 1-krotny mistrz Polski (1969) i 2-krotnie wicemistrz (1968, 1970), 1-krotny drużynowy mistrz (1965/66) oraz 6-krotny reprezentant Polski w meczach międzypaństwowych 1966-1970 (3 zwycięstwa i 3 porażki). W ostatnim swoim występie (1970) w Londynie, podczas meczu z Wielką Brytanią (Polacy pokonali gospodarzy 16:4) nie tylko wygrał swoją walkę z zawodnikiem (zresztą polskiego pochodzenia) Celebańskim, ale spotkał po raz pierwszy w życiu swego ojca Wacława, który po wydostaniu się z Syberii, znalazł się na Zachodzie (przez PCK odnalazł rodzinę w Strzelinie), ale bał się powrotu do Polski i syna poznał dopiero w Londynie po... 26 latach. I to w jakich okolicznościach. 3-krotny uczestnik mistrzostw Europy (1965, 1969, 1971), gdzie odniósł największy sukces. W Bukareszcie (1969) po pokonaniu Duńczyka Schunoka, Turka Ozbeya, w półfinale przegrał 0:5 z Bułgarem Pandowem, zdobywając brązowy medal. W dwa lata później w Madrycie (1971) po pokonaniu Jugosłowianina Matejica i Węgra Juhasza, w półfinale wprawdzie z powodu kontuzji nie stanął do walki z Hussingiem (RFN), ale zdobył drugi w karierze brązowy medal ME. Zwycięzca Turnieju Przedolimpijskiego PZB i ZMS w wadze ciężkiej (1964).




pan na zdjęciu to człowiek,który ukształtował mnie jako sportowca.Olimpijczyk z Monachium i medalista dwukrotny Mistrzostw Europy w boksie Ludwik Denderys.
Dodam,że o istnieniu zdjęcia przez przypadek dowiedziałem się gdy szykowaliśmy się do FIBO.Zdjęcie wisi w Hall of Fame klubu bokserskiego Maximus Wrocław.
[link widoczny dla zalogowanych]

W ciągu prawie 15-letniej kariery sportowej stoczył 243 walki odnosząc 186 zwycięstw, 11 remisów i 46 porażek. Po zakończeniu kariery sportowej - trener. Obecnie rencista. Żonaty (Wiesława-nauczycielka) ma dwie córki: Natalię i Magdalenę. Mieszka we Wrocławiu.



FULL CONTACT (trener: Ludwik Denderys)
[link widoczny dla zalogowanych]

Bibl.: Głuszek, Leksykon 1999, s. 178; Kurzyński, Tysiąc wspaniałych (2), s. 47-48; Skotnicki, Od Olimpii do Atlanty, s. 199; Zmarzlik, Bij mistrza, s. 169-170; Osmólski, Leksykon boksu, s. 32; Schwarzer, Dolnośląscy olimpijczycy, s. 43, 49; Pawlak, Olimpijczycy, s. 58; Wojdyga J., Dzień dobry - kopę lat (Ludwik Denderys), "Przegląd Sportowy", 1996, nr 125 (tu bilans stoczonych walk: 265 (210-15-40).
*1972 Monachium: w. ciężka - w pierwszej kolejce przegrał na skutek przewagi po I rundzie z niepokonanym w tamtych czasach Teofilo Stevensonem (Kuba) i odp. z turnieju (zw. T. Stevenson, Kuba).
[link widoczny dla zalogowanych]

Lubiliśmy naszego Ludwiczka, KRESOWIAK z krwi i kości, walczak podobnie jak Trela. Ten ostatni budził naszą irytację, miał jakąś receptę na wrocławianina gdy dochodziło do bezpośredniej walki, w jakiej by nie był formie, lał niemiłosiernie naszego DENDERYSA!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 12:00, 28 Wrz 2011    Temat postu:

Re: Wokół SPORTU i nie tylko 2010-01-26 16:37

Na Australian Open Andy Murray pokonał Rafaela Nadala 6:3; 7:6; 3:0 i krecz Nadala. Komentator Eurosportu Karol Stopa nazywał zagrania obu zawodników brylancikami. Nie śmieję się z tego, poszczególne uderzenia obu zawodników zasługiwały na taką nazwę, tylko z ilosci takich zagrań RAFY można by zrobić wisiorek a Murraya kolię i to dlugą. Rafa miał prawo do kreczu, nie kwestionuję tej decyzji, ale jak inna jest ona od postawy Lleytona Hewitta, którego Federer wręcz ośmieszał swoimi zagraniami 6:2, 6:3, 6:4. Lleyton wyraznie niedysponowany mógł skreczować, możemy sobie wyobrazić jak zużyte są jego stawy, przeguby i kolana. A jednak tego nie zrobił, z szacunku dla kibiców którzy kupili bilet na jego mecz. Taka sama postawa cechuje Andy Roddicka, dlatego jest tak lubiany na kortach całego świata.


stary solidaruch

Re: Wokół SPORTU i nie tylko 2010-01-26 21:17

Od początku kibicowałem karierze dwóch Rosjan: Jewgenija Kafejnikowa i Marata Safina. W 1999 roku doprowadzili w Pucharze Davisa Rosję do półfinału i tu im przyszło grać z Australią. W reprezentacji Australii grali wówczas znakomici zawodnicy Mark Philippousis i Patrick Rafter i najlepszy wówczas debel na świecie Mark Woodforde i Todd Woodbridge i to oni doprowadzili do tego sukcesu, cóż z tego kiedy miało dojść do pojedynku w Brisbane obaj singliści i Todd Woodbridge leczyli poważne kontuzje. Ale termin jest terminem i kapitan reprezentacji Australii John Newcombe musiał sięgnąć po rezerwy. Do debla w miejsce Todda powołał 28 latka Sandona Stolle, a do gry singlowej również 28 latka Wayne Arthursa i rudego wyrostka debiutanta Lleytona Hewitta. W tej sytuacji Rosjanie przyjechali do Brisbane w roli 100% faworyta.CDN.

Odpowiedz z cytatem stary solidaruch

Re: Wokół SPORTU i nie tylko 2010-01-26 21:19

Ogladałem ten mecz w czechosłowackiej telewizji. Australijczycy wybrali Brisbane nie bez kozery, to jedno z najbardziej gorących miejsc na kontynencie a spotkanie wyznaczyli na suchym ziemnym korcie w samo południe. I to wówczas po raz pierwszy zobaczyłem chudego mizernego chłopaczka Lleytona Hewitta który pierwszy wyszedł na kort przeciwko samemu Żeni Kafejnikowi i pamiętam lekceważący lekko pogardliwy uśmieszek Rosjanina. Hewitt biegał jak szalony, rzucał się do nieprawdopodobnych piłek, gryzł ziemię i wygrał. Rosjanie zdobyli tylko jeden punkt w deblu, przegrywając 4:1. Lleyton Hewitt po pokonaniu również Marata Safina został bohaterem narodowym Australii i ulubieńcem mediów. Grał w finale przeciwko Francji w Nicei, walnie przyczyniając się do zdobycia przez Australię Pucharu Davisa w 1999 roku. Safin i Kafejnikow zdobyli to trofeum również, ale dopiero w 2003 roku.
Australia to kraj wspaniałych tenistów: Roda Lavera,Roya Emersona, Kena Rosewala i Johna Newcomba, wielkich gwiazd Cyrku Kramera, co walnie przyczyniło się do powstania dzisiejszego cyklu ATP. Ciekawe że Australia nigdy nie miała dobrych tenisistek, może Samantha Stosur przełamie tę niedobrą tradycję. Tylko gdzie ci mężczyżni?......

[/b]http://www.gazetaprawna.pl/forum/viewtopic.php?f=6&t=49236&start=0


SAMANTHA STOSUR REMPORTE L'US OPEN

[link widoczny dla zalogowanych]

A jednak moja prognoza była prawie 2 lata temu trafna, mamy pierwszą Australijkę, zwyciężczynię turnieju WIELKIEGO SZLEMA!!!!!!!!!!!!

Rozczarowuje mnie tylko Andy Murray, regularnie gra w półfinałach, niby nie zawodzi, a jednak...................
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 12:48, 28 Wrz 2011    Temat postu:

lutnia napisał:
Tenis - US Open
11/09/2011 - 22:29 - Aktualizacja 12/09/2011 - 00:56
Megasensacja! Stosur mistrzynią US Open!



SAMANTHA STOSUR TIENT SON DERNIER CARRÉ.
[link widoczny dla zalogowanych]

Tego nie spodziewał się prawie nikt. Skazywana na pożarcie Samantha Stosur pokonała w finale US Open Serenę Williams 6:2, 6:3 i po raz pierwszy sięgnąła po tytuł Wielkoszlemowy. Pani sędzia na początku drugiego seta odebrała Amerykance punkt i przez to faworytka przegrała ważnego gema.



[link widoczny dla zalogowanych]


Przed meczem wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazywały, że ma wygrać Williams. Dla Amerykanki występy w finałach Wielkoszlemowych to chleb powszedni. Serena zdobyła aż 13 tytułów. Dla porównania Stosur tylko raz grała w finale French Open, w którym sromotnie przegrała.

Droga do finału US Open była także zupełnie inna dla obu. Williams szła przez turniej jak burza (nie straciła seta), a rywalka męczyła się niemiłosiernie w kilku spotkaniach.

Jednak przebieg ostatniego meczu turnieju wyglądał tak jakby to Amerykanka była tu nowicjuszką. Od początku strasznie się spinała. Nie zdążała do piłek, była dużo wolniejsza od rywalki. Stosur szybko wykorzystała słabość faworytki i wygrała pierwszego seta 6:2.


TOUTE LA JOIE DE SAMANTHA STOSUR.
[link widoczny dla zalogowanych]


Jednak przebieg ostatniego meczu turnieju wyglądał tak jakby to Amerykanka była tu nowicjuszką. Od początku strasznie się spinała. Nie zdążała do piłek, była dużo wolniejsza od rywalki. Stosur szybko wykorzystała słabość faworytki i wygrała pierwszego seta 6:2.

Na początku drugiej partii, w pierwszym gemie i break poincie dla Australijki, sędzia odebrała Serenie punkt (więcej piszemy o tym w innym tekście). Dzięki temu zamiast równowagi, mieliśmy gema dla Stosur.

Faworytka szybko odrobiła straty, ale Sam zachowała zimne nerwy. Przełamała w gemie lacostowskim (według teorii kto wygrywa tego gema triumfuje w secie), a potem zwyciężyła w całym meczu.



- Serena od początku źle grała. Źle serwowała. Nie przypominała siebie z poprzednich spotkań. Tak naprawdę nie wiem czym to było spowodowane. W jej uderzeniach zabrakło dynamiki. A Stosur wyczuła szansę i prezentowała się świetnie. Zdenerwowała się tylko chwilowo po awanturze z sędzia, a potem zacisnęła zęby i grała dalej - przyznał komentator Eurosportu Karol Stopa.


Po meczu Serena serdecznie pogratulowała rywalce, ale pani sędzi ręki już nie podała. - Sam prezentowała się bardzo dobrze. Ze zdziwieniem patrzyłam na niektóre jej uderzenia i myślałam sobie "O boże jak ona dobrze gra" - przyznała Amerykanka.

Zwyciężczyni była w siódmym niebie. Ze łzami w oczach stwierdziła, że "spełniły się jej marzenia". Nic dziwnego. Dla niej to pierwszy tytuł Wielkiego Szlema.

WYNIK:Samantha Stosur - Serena Williams 6:2, 6:3
[link widoczny dla zalogowanych]
----------------------------------------------------------------------------
Kobiecy tenis robi się coraz ciekawszy, Rosjanki jakby w odwrocie. Kvitowa, Stosur, cała plejada świetnych Niemek: Petkovic, Kerber, JULIA GÖRGES, Sabine Lisicki, okresami Radwańska, mocne Włoszki, Serbki, Francuski i Hiszpanki i Caroline Wożniacki za którą nie przepadam, ale to juz inny temat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 13:30, 28 Wrz 2011    Temat postu:

Tenis - US Open
12/09/2011 - 21:28 - Aktualizacja 13/09/2011 - 13:51
Djokovic po niesamowitym meczu wygrywa US Open!!



NOVAK DJOKOVIC ET RAFAEL NADAL SE RETROUVENT EN FINALE À NEW YORK.
[link widoczny dla zalogowanych]

To był pojedynek godny dwóch najlepszych tenisistów w rankingu ATP. Po 4 godzinach i 10 minutach gry rozstawiony z numerem pierwszym Novak Djokovic po starciu, które nie mogło się nie podobać, pokonał 6:2, 6:4, 6:7 (3-7), 6:1 Rafaela Nadala w finale US Open.


RAFAEL NADAL EN FINALE À NEW YORK.
[link widoczny dla zalogowanych]

W tym meczu było wszystko! Nagłe zwroty akcji, pasjonujące wymiany, ból, cierpienie, a na koniec sukces zwycięzcy. Djokovic z Nadalem zmierzył się po raz 29. w karierze. W tym roku wygrał pięciokrotnie, za każdym razem w finale. Obaj po raz ostatni na kortach Flushing Meadows spotkali się przed rokiem, wówczas lepszy w czterech setach był Hiszpan.

- Jestem rozczarowany, ale ten facet dokonuje niesamowitych rzeczy na korcie. Gratuluję Djokovicowi wszystkiego, czego dokonał. To jest nie do powtórzenia - przyznał po starciu Nadal. - Starałem się atakować, lecz on zawsze był na czas po drugiej stronie siatki. Nie mogłem zrobić nic więcej.




NOVAK DJOKOVIC À L'US OPEN
[link widoczny dla zalogowanych]


Od początku Serb grał na niebywale wysokim poziomie. Nadal nie prezentował się gorzej niż zwykle, ale wobec wybornej dyspozycji rywala momentami był bezradny. Po dwóch pierwszych gemach Hiszpan prowadził co prawda 2:0, ale w kolejnym bardzo długim oddał podanie liderowi światowego rankingu. Ostatecznie tę partię przegrał do dwóch, trzykrotnie dając się przełamać.


[link widoczny dla zalogowanych]


Na początku kolejnego seta uśpiony zwycięstwem Serb znów przegrywał, ale ponownie wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności. Po trwającym blisko 19 minut gemie i niesamowitej wymianie, Djokovic wykorzystał szansę na przełamanie. Tym razem dominacja Serba nie trwała jednak tak długo. Od stanu 2:4 Nadal zdołał wygrać dwa gemy, na korcie czując się coraz pewniej. Nic nie robił sobie też z długich wymian, czego dowodem były częste sprinty.

Niesamowicie precyzyjny w tym dniu Serb ostatecznie wygrał jednak partie do 4 i z optymizmem spoglądał w przyszłość. Nieoczekiwanie dopadł go jednak kryzys. Wyraźnie opadł z sił, a korzystny wyniki utrzymywał tylko dzięki finezyjnym zagraniom i nadludzkiej woli walki. Od tego momentu liczyła się każda piłka, każda pojedyncza wymiana. Serb przez moment był już o krok od zwycięstwa, bo prowadził 6:5, lecz po chwili stracił podanie, a o wyniku musiał decydować tie-break.


DJOKOVIC DÉTRÔNE NADAL
[link widoczny dla zalogowanych]

W nim, trzymający się co i raz za lewy bok Serb, przegrał do 3, a na rozpoczęcie kolejnego seta skorzystał z pomocy medycznej. Masaż mięśni grzbietu wyraźnie pomógł rozstawionemu z numerem pierwszym tenisiście. Szybko objął prowadzenie 3:0, a jego rywal słabł z każdą chwilę. Nie chciał przy tym korzystać z pomocy medycznej, na dodatek tracąc kolejne własne podanie.

Przy wyniku 5:1 Serb nie zmarnował już okazji na pierwsze zwycięstwo w US Open, ostatecznie kończąc ten pojedynek po 4 godzinach i 10 minutach gry.


- To wspaniałe uczucie wygrać w tym turnieju. Każdy mecz z Rafą jest niesamowity - mówił w czapeczce nowojorskiej straży pożarnej na głowie Djoković. Poczym nieco wzruszony dodał: - Nie wolno nam zapomnieć o ofiarach tego dramatu, który rozegrał się w tym mieście dziesięć lat temu - mówił Serb. Wcześniej w podobnym tonie wypowiedział się również Nadal, który przez całe starcie finałowe czuł ogromne wsparcie miejscowej publiczności.



Dla Djokovia było to 64. zwycięstwo w tym sezonie i szóste przeciwko Nadalowi. W styczniu Djokovic był najlepszy w Australian Open, a w lipcu w Wimbledonie. Tylko w Roland Garros odpadł w półfinale, po porażce z Federerem. Był to jego pierwszy przegrany mecz w tym roku. Drugie niepowodzenie miał w sierpniu w ATP Masters 1000 w Cincinnati, gdzie skreczował w finale przeciwko Szkotowi Andy'emu Murrayowi.

Novak Djokovic (Serbia, 1) - Rafael Nadal (Hiszpania, 2)

6:2, 6:4, 6:7 (3-7), 6:1
[link widoczny dla zalogowanych]
--------------------------------------------------------------------
Obydwaj tenisiści grali mecz na wyniszczenie fizyczne przeciwnika, większośc punktów to po kilkanaście wymian i to jakich!!!!!!!!!!!
Znakomity mecz FENOMENALNEGO SERBSKIEGO Tenisisty i żenująca niekiedy bezradność Hiszpana, który przecież dotychczas był niedoścignionym mistrzem takiego stylu gry. Jak wielki to był wysiłek świadczy fakt że do dziś odczuwają skutki tego WIELKIEGO MECZU!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 17:09, 14 Mar 2012    Temat postu:

Zaniedbałem jakoś........ ten wątek.
W tenisie Agnieszka dokonuje rzeczy wielkich, ale ja nie o niej.
Narciarstwo alpejskie, a szczególnie zjazd jest dyscypliną bliską memu sercu.
Oczywiście kibicuję Austriakom, nie tylko dlatego że lubię ICH ośrodki narciarskie, że zawsze kibicowałem Karlowi Schranzowi, zdobywcy PŚ w sezonach 1969 i 1970, Franzowi Klammerowi 5-krotnemu zdobywcy Małej Kryształowej Kuli w zjeździe, królowi zjazdu w latach 1974-1983, czy Hermannowi Maierowi, tak to ten Herminator, alpejczyk którego osiągnięcia sportowe i czysto ludzkie są niebywałe!


Klaus Kroell fot. Reuters



Narciarstwo alpejskie - Schladming
14/03/2012 - 12:53 - Aktualizacja 14/03/2012 - 12:56
Kroell z małą Kryształową Kulą


[link widoczny dla zalogowanych]


Klaus Kroell zdobył małą Kryształową Kulę alpejskiego Pucharu Świata w zjeździe. W finałowych zawodach sezonu w ojczystym Schladming 31-letni Austriak był siódmy. Wygrał Norweg Aksel-Lund Svindal.

Svindal wyprzedził o 0,57 s Szwajcara Beata Feuza oraz o 0,67 s Austriaka Hannesa Reichelta. Kroell stracił 1,04 s, natomiast dopiero 17. był Szwajcar Didier Cuche - 2,55 s, który w tym tygodniu zakończy karierę.

Kroell - fan motocykli, który w młodości ćwiczył podnoszenie ciężarów i atletycznej sylwetce zawdzięcza pseudonim "byk", po raz pierwszy w karierze został najlepszym zjazdowcem sezonu. Był lepszy od Feuza o siedem punktów. Wcześniej po małą Kryształową Kulę w tej konkurencji jego rodacy sięgnęli 10 razy.

"To mój największy sukces w karierze. Wcześniej marzyłem, by wygrać w Kitzbuehel, ale od kiedy w 2009 roku zwyciężyłem tam w supergigancie, zacząłem myśleć o jakimś trofeum. I mam upragnioną kulę" - przyznał na mecie Kroell.

Drugi na mecie Feuz powiększył swój dorobek do 1330 punktów i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej PŚ. Wyprzedza Austriaka Marcela Hirschera - 1195 (w środę nie startował) oraz Svindala - 1131, który przeskoczył broniącego tytułu najlepszego alpejczyka świata Chorwata Ivicę Kostelica - 1064.

"Nie myślę o triumfie w PŚ. Do tego daleka droga. Skupiam się na każdych zawodach. Jeśli pojadę dobrze, jak dziś, to jestem zadowolony. To jest dla mnie najważniejsze" - podkreślił Feuz.

W czwartek w Schladming narciarze rywalizować będą w supergigancie, w piątek - w slalomie gigancie, a na sobotę zaplanowano ostatni w sezonie slalom.

Wyniki zjazdu w Schladming:

1. Aksel Lund Svindal (Norwegia) 1.46,81

2. Beat Feuz (Szwajcaria) 1.47,38

3. Hannes Reichelt (Austria) 1.47,48

4. Didier Defago (Szwajcaria) 1.47,65

5. Benjamin Raich (Austria) 1.47,79

6. Yannick Bertrand (Francja) 1.47,84

7. Klaus Kroell (Austria) 1.47,85
[link widoczny dla zalogowanych]

W tym sezonie kibicowałem Klausowi Kroellowi, który stoczył w sezonie pasjonujący bój o Małą Kryształową Kulę z dwoma Szwajcarami Didierem Cuche i Beat Feuzem. Nawiasem mówiąć, Austriaka nic bardziej nie boli, niż zwycięstwa Szwajcarów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 19:23, 25 Mar 2012    Temat postu:

Uff zdążyłem, te polskie drogi.......... Na głównym Eurosporcie transmisja turnieju WTA w Miami.
Comeback sióstr WILLIAMS, trwa właśnie relacja z meczu Venus z Kanadyjką polskiego pochodzenia Aleksandrą Woźniak i tu niespodzianka, Ola przełamała słynną rywalkę i prowadzi w pierwszym secie 3:2 i serwuje. Duża niespodzianka, zważywszy że Venus już w II rundzie wyrzuciła za burtę turnieju Czeszkę Petrę Kvitovą.
---------------------------------------------------------------
I śmieszno i straszno. Po prawie 3 godzinnym pojedynku Aleksandra Woźniak przegrała wygrany mecz z Venus Williams 4-6,6-4,7-6.
O godz. 23:30 ma rozpocząć się pojedynek Agnieszki Radwańskiej z Hiszpanką Silvią Soler-Espinosa.


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Nie 21:50, 25 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 16:07, 26 Mar 2012    Temat postu:


Richard Williams i Lakeisha Graham
[link widoczny dla zalogowanych]

Nie bez przyczyny chciałem zobaczyć wczorajszy mecz Venus z Olą Woźniak.
Venus wróciła po długiej nieobecności i sprawiła sporą niespodziankę eliminując Petrę Kvitovą, mecz z Kanadyjką miał być formalnością a stał się horrorem dla czarnoskórej Amerykanki.

Aleksandra Wozniak /AFP
[link widoczny dla zalogowanych]

Woźniak mogła ten mecz wygrać w dwóch setach, mogła w trzech, to że tak się nie stało jest klasycznym przykładem faktu paraliżu zawodniczki która ma sensacyjną możliwość wyeliminowania tak bardzo utytułowanej tenisistki. Tego rodzaju sytuacje obserwuję od lat, na to nie ma lekarstwa dla zawodniczki z taką konstrukcją psychiczną jak Ola Woźniak. Myślę że pod prysznicem waliła głową w ścianę, myśląc o tym że wypuściła z rąk wygrany mecz. Ta lekcja była potrzebna, następnym razem Kanadyjka takiej szansy nie zmarnuje.




AELTC / N. Tingle
[link widoczny dla zalogowanych]

Czasem zastanawiam się jakie są motywacje takich zawodniczek jak Venus do powrotów do tenisa, do morderczego treningu? Jest przecież zawodniczką spełnioną, osiągnęła wszystko o czym marzy tenisistka, może tylko dublować swoje sukcesy. Kasa również nie ma dla niej znaczenia, jako projektantka mody sportowej zbija kokosy.

Dla tatusia Ryszarda, który zmienia przyjaciółki na coraz to nowsze modele?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 17:32, 26 Mar 2012    Temat postu:

Tenis. Skąd dolary na korcie
Jakub Ciastoń 2012-03-05, ostatnia aktualizacja 2012-03-04 21:28:13.0

Naprawdę wielką kasę zarabiają nieliczni - Federer, Nadal, Szarapowa. Próbując wdrapać się na szczyt, musisz najpierw zainwestować. Mało kto pamięta też o podatkach i wydatkach - na bilety lotnicze tenisiści wydają po kilkaset tysięcy dolarów


[link widoczny dla zalogowanych]


Roger Federer zarabia rocznie 37 mln dol. Najwięcej z kontraktu sponsorskiego z Nike - 10 mln dol. Ma też kilkanaście mniejszych umów - z rakietami Wilsona, Rolexem, szwajcarskim bankiem National Suisse, czekoladami Lindt, golarkami Gillette i Mercedesem. Jeśli je zsumować dają ponad 30 mln dol.

Kolejne miliony Szwajcar dostaje za tzw. startowe - organizatorzy płacą za jego wizytę. Tak gwiazdy zachęcają szejkowie w Dausze czy Dubaju, ale nie tylko. Przez lata Federer dorabiał, będąc atrakcją w niemieckim Halle. Ostatnio posprzeczał się z Niemcami, więc wynajęli Rafaela Nadala. Ponoć za 750 tys. dol., czyli więcej niż można zarobić za zwycięstwo w turnieju.

[img]Roger Federer zarabia rocznie 37 mln dol. Najwięcej z kontraktu sponsorskiego z Nike - 10 mln dol. Ma też kilkanaście mniejszych umów - z rakietami Wilsona, Rolexem, szwajcarskim bankiem National Suisse, czekoladami Lindt, golarkami Gillette i Mercedesem. Jeśli je zsumować dają ponad 30 mln dol.

Kolejne miliony Szwajcar dostaje za tzw. startowe - organizatorzy płacą za jego wizytę. Tak gwiazdy zachęcają szejkowie w Dausze czy Dubaju, ale nie tylko. Przez lata Federer dorabiał, będąc atrakcją w niemieckim Halle. Ostatnio posprzeczał się z Niemcami, więc wynajęli Rafaela Nadala. Ponoć za 750 tys. dol., czyli więcej niż można zarobić za zwycięstwo w turnieju.
[/img]Roger Federer zarabia rocznie 37 mln dol. Najwięcej z kontraktu sponsorskiego z Nike - 10 mln dol. Ma też kilkanaście mniejszych umów - z rakietami Wilsona, Rolexem, szwajcarskim bankiem National Suisse, czekoladami Lindt, golarkami Gillette i Mercedesem. Jeśli je zsumować dają ponad 30 mln dol.

Kolejne miliony Szwajcar dostaje za tzw. startowe - organizatorzy płacą za jego wizytę. Tak gwiazdy zachęcają szejkowie w Dausze czy Dubaju, ale nie tylko. Przez lata Federer dorabiał, będąc atrakcją w niemieckim Halle. Ostatnio posprzeczał się z Niemcami, więc wynajęli Rafaela Nadala. Ponoć za 750 tys. dol., czyli więcej niż można zarobić za zwycięstwo w turnieju.

Roger Federer z żoną Mirką i bliźniaczkami Myla i Charlene.
[link widoczny dla zalogowanych]

Oczywiście Federer zarabia też grą, choć stosunkowo niewiele. Nagrody z turniejów to 10 proc. zysków (ok. 3,7 mln dol.). Jak widać, w tenisie najwięcej zyskuje się bowiem nie na grze, ale na sprzedaży wizerunku, nie zawsze zresztą mistrzowskiego. Maria Szarapowa inkasuje rocznie 25 mln dol., choć od 2008 r. nie wygrała turnieju Wielkiego Szelma. Chinka Na Li po zwycięstwie w Rolandzie Garrosie podpisała umowy na 10 mln dol., bo uznano, że poprawi sprzedaż mercedesów i kilku innych produktów w Chinach.CDN
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 17:36, 26 Mar 2012    Temat postu:


Urszula Radwańska, Agnieszka Radwańska
[link widoczny dla zalogowanych]

Na tenisowy Olimp wspina się też Agnieszka Radwańska, która awansowała na piąte miejsce w rankingu. Na korcie zarabia rocznie 2,5 mln dol., ale powoli zaczynają zauważać ją sponsorzy - podpisała wart ok. 200-300 tys. dol. kontrakt z Lotto, włoskim producentem strojów sportowych. Umowa zapewne jest uzależniona od wyników - awans w rankingu i turniejowe zwycięstwa oznaczają bonusy liczone w dziesiątkach, może setkach tysięcy dolarów. W grudniu zagrała też w pierwszej poważnej pokazówce w Singapurze (prawdopodobnie za kilkadziesiąt tysięcy dolarów), a w poprzednim tygodniu jako gwiazdę nr 1 wynajął ją turniej w Kuala Lumpur na takich zasadach jak Halle wynajmowało Federera, choć oczywiście Radwańska zarobiła na startowym mniej - pewnie 100-150 tys. dol.CDN
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 17:45, 26 Mar 2012    Temat postu:

Długa droga na szczyt

Na szczycie jest pięknie, ale ciasno. Milionerami zostaje garstka, której udaje się na stałe dostać do dziesiątki, lub ci, którzy przez wiele lat utrzymują się w Top 20-30. Nieźle zarabiają też ci, którzy dłużej są w setce (inkasują rocznie ponad 150 tys. dol.), ale oni kokosów na reklamach już nie zgarniają, muszą wszystko wybiegać. Według różnych wyliczeń barierą, która w tenisie pozwala myśleć o zysku, jest pozycja ok. 200.-250. miejsca w światowym rankingu. Poniżej do interesu tylko się dokłada.

Im niższa ranga turnieju, tym mniejsze są nagrody. W tzw. futuresach zarabia się marnie - od kilkuset do kilku tysięcy dolarów za zwycięstwo, a w challengerach maksymalnie po kilkanaście tysięcy dolarów. W wielu z nich nie ma tzw. hospitality, czyli organizatorzy nie płacą za hotele i wyżywienie jak w cyklach ATP i WTA. Tenisista musi sam na turniej dolecieć, załatwić hotel, zjeść itd. Często koszty przewyższają wpływy.

Dlatego tenisiści chwytają się sposobów, by budżety podreperować. Młodzi śpią w samochodzie albo po kilku w jednym pokoju. Wspierają ich federacje narodowe - Brytyjczycy, Amerykanie czy Australijczycy, czyli nacje w tenisie najbogatsze, pomagają najzdolniejszym stypendiami i dzikimi kartami. Brytyjczycy przez lata dawali tenisistom z miejsc 200.-300. w rankingu dzikie karty do Wimbledonu. To zastrzyk gotówki, bo nawet porażka w I rundzie dawała np. 16 tys. funtów.

Polski Związek Tenisowy w czasach, gdy mocno wspierał go Ryszard Krauze, płacił najlepszym stypendia nawet po kilkaset tysięcy złotych rocznie. Dostawały je m.in. siostry Radwańskie, Łukasz Kubot, Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. PZT pomaga do dziś - Radwańska po korzystnych stawkach wypożycza trenera Tomasza Wiktorowskiego, a Radosław Szymanik za pieniądze z tzw. ścieżki olimpijskiej pracuje jako trener Fyrstenberga i Matkowskiego.

Mariusz Fyrstenberg (z lewej) i Marcin Matkowski /AFP
[link widoczny dla zalogowanych]


Tenisiści z dalszych miejsc w rankingu podpisują umowy sponsorskie z agencjami menedżerskimi takimi jak IMG, Octagon czy Lagardere. Pośrednik działa jak inwestor - pomaga załatwić drobne umowy sponsorskie, dzikie karty, a jeśli zawodnikowi się powiedzie, oczekuje przez lata procentu od zarobków (10-20 proc.). Takiej umowy nie chciał podpisać dla córek Robert Radwański, bo bał się utraty niezależności. W zeszłym roku zmienił zdanie. Dziś Radwańska ma umowę z agencją Lagardere, która pomogła załatwić m.in. kontrakt z Lotto, pokazówkę w Singapurze i wyjazd do Kuala Lumpur. Agnieszka ponoć wysokich prowizji nie płaci.CDN
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:05, 26 Mar 2012    Temat postu:

Koszty, koszty, koszty...

Zawodowiec z czwartej setki rankingu ma dylemat, jak przebić się wyżej i zacząć zarabiać. Ale jeszcze trudniej jest w tenisie juniorskim, bo w nim nagród finansowych nie ma. A wyszkolenie kosztuje kilkaset tysięcy dolarów. Żeby być konkurencyjnym, trzeba jak najwcześniej zacząć jeździć po świecie i grać na juniorskich Szlemach czy turniejach typu Orange Bowl na Florydzie. Najlepiej znów mają bogate i zorganizowane federacje. Tam, kiedy trzeba najlepszych wysłać na Australian Open, pieniądze daje federacja lub sponsorzy. W większości przypadków płacą jednak rodzice.

Emocjonując się pieniędzmi w tenisie, zapominamy też o podatkach. Wszelkie kwoty padające w mediach to kwoty brutto. Jeśli Federer ma dostać milion dolarów, to w rzeczywistości dostaje nieco ponad 800 tys., bo w większości krajów wypłaty są obcinane o kwotę lokalnego podatku (od kilku do 30 proc.). A jeśli kraje nie mają umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, gracz płaci dwa razy.


Aby ukryć łysinę Andre Agassi nosił w młodości perukę
[link widoczny dla zalogowanych]

Podatki to wróg tenisistów. Najgorsze są brytyjskie - w 2006 r. Andre Agassi przegrał proces z urzędem Her Majesty's Revenue & Customs, który domagał się nie tylko części zarobków z Wimbledonu, ale także procentu od ogólnoświatowych umów sponsorskich, m.in. z Nike, proporcjonalnie do ich wielkości i liczby dni spędzonych w Wielkiej Brytanii. Z tego powodu do Londynu na turniej w Queen's Clubie nie chce już przyjeżdżać Nadal. Hiszpan mówi, że mu się to nie opłaca.


[link widoczny dla zalogowanych]

Przed fiskusem tenisiści uciekają do Monte Carlo (Djoković, Woźniacka), na Bahamy (Hewitt) czy do Szwajcarii (Bartoli, Mauresmo). Raje podatkowe poprawiają humor, ale życie tam kosztuje. W Monte Carlo trzeba mieć status rezydenta, czyli wynająć za bajońskie kwoty apartament i mieszkać (lub udawać, że się mieszka) w nim przez minimum 180 dni w roku. CDN
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:21, 26 Mar 2012    Temat postu:

Inny pokaźny wydatek, o którym często zapominają kibice, to bilety lotnicze. Zawodnicy z czołówki na przeloty wydają kilkaset tysięcy dolarów rocznie. Bo często latają klasą biznes albo i wyższą, oszczędzając nogi i kręgosłupy. Muszą przewieźć też trenera, fizjoterapeutę, menedżera, a czasami rodzinę.


Kim Sears and Andy Murray
[link widoczny dla zalogowanych]

Wydatki na sztab trenerski to też kolosalny koszt, zwłaszcza dla kogoś, kto milionów jeszcze nie zarabia. Rekordzista Andy Murray, który - wspierany przez federację brytyjską - płacił Bradowi Gilbertowi 750 tys. funtów rocznie, a do tego zatrudniał specjalistów od przygotowania fizycznego i fizjoterapii. Średniej klasy trener w WTA Tour kosztuje po kilka-kilkanaście tysięcy euro miesięcznie, sparingpartnerzy - kilkaset euro tygodniowo. W przeciwieństwie do biletów lotniczych na trenerach da się jednak zaoszczędzić - można nie mieć żadnego. To popularna taktyka w kobiecym tenisie.

W powszechnej opinii tenis to sport przynoszący ogromne wpływy. I rzeczywiście tak jest, tyle że najwięcej zarabiają nie tenisiści, ale właściciele praw do turniejów. Jak wyliczył niedawno Nick Harris, ekspert z portalu Sportingintelligence.com specjalizującego się w finansach w sporcie, w tenisie zawodnicy dostają zaledwie ok. 12-13 proc. wpływów generowanych przez najbardziej prestiżowe turnieje. Np. organizatorzy Wimbledonu zarabiają 120 mln funtów (połowa to wpływy ze sprzedaży praw telewizyjnych), a pula nagród to ledwie 15 mln funtów. W piłce nożnej (Premier League) czy futbolu amerykańskim (NFL) zawodnicy dostają 50 proc. i 48 proc. wpływów dyscypliny, a różnica między zarobkami najlepszych i średniaków nie jest tak duża. To dlatego zawodnicy podczas Australian Open zastanawiali się nad strajkiem. Ich zdaniem podział jest niesprawiedliwy, a wielkie zarobki w tenisie to mit.

37 mln dol. rocznie wpływów ma Federer

175 tys. dol. zarabia na korcie Irina Falconi, 100. tenisistka WTA
[link widoczny dla zalogowanych]

Myślę że ten artykuł obala wiele mitów i daje pewien pogląd na współczesny tenis.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 17:40, 28 Mar 2012    Temat postu:

Tenis - WTA Miami
28/03/2012 - 17:02 - Aktualizacja 28/03/2012 - 17:09
Venus Williams przed meczem z Radwańską: Każda piłka to błogosławieństwo

Długą drogę musiała przejść Venus Williams, by spotkać się z Agnieszką Radwańską w ćwierćfinale turnieju Miami. Jeszcze na początku roku nie było wiadomo, czy jedna z najbardziej utytułowanych tenisistek w historii w ogóle wznowi karierę.

Starsza z sióstr Williams zmaga się z zespołem Sjoegrena, który wywołuje ciągłe zmęczenie i przewlekłe bóle stawów. Choroba jest praktycznie nieuleczalna, a jej leczenie ogranicza się do minimalizowaniu objawów.

W efekcie tego Venus Williams, niegdyś pierwsza rakieta świata, straciła praktycznie cały zeszły sezon. Wystąpiła w trzech wielkich szlemach i turnieju w Eastbourne, ale bez powodzenia. Ten sezon rozpoczęła z kolei od wycofania się z Australian Open.

Venus spadła w rankingu na łeb na szyję. W ostatnim notowaniu zajmowała 134. miejsce. Zwyciężyła chorobę i postanowiła wrócić, ale tym razem potrzebowała już wsparcia organizatorów. Z pomocą pospieszyli jej w Miami, wręczając dziką kartę.

- Już sam fakt, że mogę zagrać w tym turnieju jest dla mnie ogromnym zwycięstwem - cieszyła się Venus Williams i na Florydzie spisuje się wybornie.

Odprawiała kolejno Kimiko Date-Krumm 6:0, 6:3, aspirującą do pierwszego miejsca w rankingu Petrę Kvitovą 6:4, 4:6, 6:0, Aleksandrę Woźniak 4:6, 6:4, 7:6 (7-5), a we wtorek Anę Ivanović 6:7 (4-7), 6:2, 6:2.

"Porywający comeback Venus Williams!" - pieją media z zachwytu. W ćwierćfinale rywalką Amerykanki jest Agnieszka Radwańska i biorąc pod uwagę to, jaką przeszła drogę, wcale nie będzie na straconej pozycji.

Williams jednak na nic konkretnego się nie nastawia. - Dla mnie wszystko, każde uderzenie jest dla mnie zwycięstwem i błogosławieństwem. Po prostu się tym cieszę - mówi Venus Williams.

W EUROSPORT.PL O GODZINIE 19 RELACJA NA ŻYWO Z MECZU AGNIESZKA RADWAŃSKA - VENUS WILLIAMS. TRANSMISJA W EUROSPORCIE
[link widoczny dla zalogowanych]

Z niecierpliwością czekam na ten mecz. Udało się Woźniackiej z Sereną, czemu ma nie udać się ta sztuka Polce?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 11:03, 31 Mar 2012    Temat postu:


BNP Paribas Open w Indian Wells w Kalifornii
[link widoczny dla zalogowanych]


Fot. FADI AL-ASSAAD REUTERS
Niechętny uścisk Radwańskiej i Azarenki w Dausze

"Azarenka uciszyła Radwańską" - pisali amerykańscy dziennikarze po miażdżącym zwycięstwie Białorusinki 6:0, 6:2 w ćwierćfinale Indian Wells. - To chyba dobra reklama kobiecego tenisa - ironicznie stwierdziła na konferencji prasowej Azarenka, nawiązując do niedawnych słów Polki, że jej postawa " psuje wizerunek kobiecego tenisa". Konflikt chyba będzie jednak zażegnany, bo Radwańska po zimnym prysznicu powiedziała, że " zapomina o sprawie".
[link widoczny dla zalogowanych]

Dzięki uprzejmości Polaków których poznałem w Kalifornii, miałem przyjemność poznać poznać kompleks sportowy w Indiańskich Studniach.
Co ciekawe, to fakt że Kreolka-wolontariuszka która się tam nami opiekowała, stwierdziła że wyżej sobie ceni podobny obiekt w Key Biscayne w Miami na Florydzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 11:56, 31 Mar 2012    Temat postu:


Key Biscayne Florida
[link widoczny dla zalogowanych]




[link widoczny dla zalogowanych]


[link widoczny dla zalogowanych]


[link widoczny dla zalogowanych]

Sony Ericsson Open (Miami Masters) – doroczny turniej tenisowy rozgrywany w Key Biscayne w Miami na Florydzie jest tzw. turniejem mandatory, czyli obowiązkowy udział dla całej czołówki światowego tenisa, po turniejach wielkoszlemowych właśnie ten turniej cieszy się największym prestiżem. To że Agnieszka Radwańska gra dziś w finale o godz. 18:30 z Marią Szarapową, jest chyba największym osiągnięciem sportowo-medialnym Polki po II Wojnie Światowej. Mam nadzieję że moi Antenaci którzy oglądali na żywo finały z udziałem Jadwigi Jędrzejowskiej na Wimbledonie w 1937 roku i na kortach Roland Garrosa w roku 1939 , podzielają "tam z Góry" moją radość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 19:39, 31 Mar 2012    Temat postu:




RADWAŃSKA WYGRAŁA FINAŁ W MIAMI 7:5, 6:4! WSPANIAŁY MECZ POLKI
[link widoczny dla zalogowanych]
Największy sukces polskiego sportu po II Wojnie Światowej!
Tę wiadomość podają wszystkie media na świecie, od Perth do Jakucka!
A jak smakuje fakt że w pokonanym polu znalazła się ROSJANKA!!!!!!!!!!!
Jadę do Krakowa świętować!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna -> Wątki Lutni Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin