Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna www.gargangruelandia.fora.pl
Strefa wolna od trolli
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

SPORT i nie tylko.................
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna -> Wątki Lutni
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 13:58, 23 Sty 2013    Temat postu:

W pierwszej części wywiadu Oprey Winfrey z Lance Armstrongiem, mówi on że do końca lat osiemdziesiątych brali wszyscy. Nic nowego nie powiedział, po tym jak ujawniono tajniki laboratoriów medycznych NRD, a przed sądem stanęli lekarze i trenerzy sportowi tego kraju. Obszerny opis tej afery pod tym linkiem:

Hormonal doping and androgenization of athletes: a secret program of the German Democratic Republic government
Copyright ˆ 2013 by the American Association for Clinical Chemistry
[link widoczny dla zalogowanych]

Pamiętam obszerne relacje z tego procesu, które z czasem skracano do krótnich notek na coraz dalszych stronach i zdawkowych skrótów w elektronicznych mediach. Nikt z władz MKOlu i związków sportowych nie wiedział co z tym fantem zrobić, zdyskwalifikować sportowców NRD, zabrać im medale? Pamiętam wypowiedź Renaty Stecher, która nie przyznając się do winy, zapytała:

"Powiedzmy żeśmy brali, to co z tymi "niewiniątkami" z RFN, USA i innych krajów z którymi jednak czasem przegrywaliśmy? Oni nie brali?"

Wtórowała jej Marita Koch, która też nie przyznała się do brania "koksu", gdy raptem ktoś ujawnił jej list z donosem, że koleżanka otrzymuje lepsze tabletki, dzięki znajomościom.

The documents list the dosage and timetables for the administration of anabolic steroids to many athletes of the former GDR, one of them being Marita Koch. According to the sources Koch did use the anabolic steroid Oral-Turinabol (4-Chlorodehydromethyltestosterone) from 1981 to 1984 with dosages ranging from 530 to 1460 mg/year. Koch never publicly admitted to this. However, a letter to the head of the state-owned pharmaceutical company Jenapharm (now Schering Plough)was discovered by researcher Werner Frank, in which Marita Koch complained that Bärbel Wöckel received larger doses of steroids than herself, because she had a relative working in the company.
[link widoczny dla zalogowanych]


Na zdjęciu poniżej (sorry za marną jakość) Marita pokonuje inną bohaterkę naszej młodości, Jarmilę Kratochvilovą.
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Śro 17:29, 23 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 14:15, 23 Sty 2013    Temat postu:

A to dwie dla przykładu gwiazdy światowej lekkoatletyki które potrafiły wygrać z Niemkami, bijąc rekordy świata w sprincie:


Zaraz się zaczną zarzuty o seksizm ale jakoś dziwnie zawsze byliśmy przeświadczeni, że Jarmila Kratochvilova jest tak naprawdę Jarmilem Kratochvilem.
[link widoczny dla zalogowanych]


THE GREAT LADY OF MONTREAL
The unforgettable Polish athlete Irena Szewinska, who won the 400 metres in a world record-beating 49.29 seconds.
[link widoczny dla zalogowanych]

Te damy oczywista oczywistość, nie miały nic wspólnego z "koksem".
Dla jasności, mam świadomość że "wspomaganie farmakologiczne" nie jest gwarantem sukcesu, potrzebny jest talent, poparty katorżniczym treningiem, a na to stać nielicznych...............
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 21:18, 25 Sty 2013    Temat postu:

Die Streif

Die Streif góruje nad Kitzbühel w austriackim Tirolu i ma 3,3 km. Zawodnicy startują z 1665 m n.p.m., a metę wyznaczono niemal w środku miasteczka (na 863 m n.p.m.). Narciarze pokonują więc ponad 800 metrów różnicy poziomów.


Hahnenkamm / Streif die Abfahrtsstrecke
[link widoczny dla zalogowanych]

W sobotę w Kitzbuehel odbędą się najsłynniejsze zawody w Pucharze Świata w narciarstwie alpejskim. Sztucznie oblodzona trasa Streif na górze Hahnenkamm to wyzwanie nawet dla największych śmiałków. Przerażające stromizny, ostre zakręty i długie skoki na twardym jak beton podłożu sprawiają, że prawie zawsze dochodzi tu do niebezpiecznych wypadków, kończących się często tragicznie.


AFP Didier Cuche wygrał 5-krotnie zjazd w Kitzbuehel
[link widoczny dla zalogowanych]

Kto zostanie nowym bohaterem Kitzbuehel? W gronie odważnych będzie polski jedynak w Pucharze Świata – Maciej Bydliński. Ostatnim mistrzem "Góry gór" był Didier Cuche, który triumfował tu aż pięciokrotnie. Po raz ostatni sztuka ta udała mu się w ubiegłym sezonie, po którym zakończył karierę. Teraz Szwajcar jest ekspertem Eurosportu i już niedługo podczas mistrzostw świata w Schladming przybliżać będzie widzom tajniki narciarstwa alpejskiego.

Zawody w Kitzbuehel rozgrywane są od 1931 roku i zawsze budziły wiele emocji, zarówno wśród zawodników jak i kibiców, którzy tłumnie gromadzą się wzdłuż trasy i na mecie. Choć nie jest to ani najszybszy, ani najdłuższy zjazd w kalendarzu PŚ (pod tym względem na pierwszym miejscu jest Wengen), to swoją legendę zbudował zdecydowanie najwyższym stopniem trudności.
[link widoczny dla zalogowanych]

To jeden z nielicznych zimowych weekendów gdy zawieszam narty na kołku i siadam przed telewizorem, aby zobaczyć to fascynujące widowisko.
Transmisja na Eurosporcie, godz. 11:30
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 21:40, 25 Sty 2013    Temat postu:


Franz Klammer auf dem Weg zum Sieg 1975, 1976, 1977, 1978, 1984

Łączna długość trasy to 3312 metrów. Zjazd rozpoczyna się na szczycie Hahnenkamm (Koguci Grzebień), gdzie zawodnicy od razu nabierają ogromnej prędkości (ok. 120 km/h). Potem czeka ich Mausefalle (Pułapka na myszy), czyli ściana o nachyleniu 73 stopni, nad którą alpejczycy po prostu przelatują. Długości skoków dochodzą tu do 80 metrów, przez co jest to jedno z najbardziej widowiskowych, a zarazem najbardziej niebezpiecznych miejsc. Potem alpejczycy mkną po zlodowaciałym terenie, gdzie przy ogromnych prędkościach muszą zmieścić się w ciasnych i stromych trawersach . Jeden mały błąd skutkuje utratą kontroli nad nartami i wypadnięciem z trasy. Wielu znakomitych niegdyś zawodników przekonało się o tym na własnej skórze.

Die Schlüsselstellen auf der Streif in Kitzbühel
Mausefalle (1.605 Meter)

Bereits 100 Meter nach dem Start lauert die Mausefalle. 85 Prozent Steilheit, Sprünge bis zu 80 Metern sind drin. Die Fahrer müssen nach der Landung bereit sein, die Kompression und eine sofort folgende Linkskurve aufzufangen. (Fotos: hahnenkammnews.com, Christian Fritzsche)
[link widoczny dla zalogowanych]

– Dla wielu alpejczyków kariera skończyła się właśnie w Kitzbuehel. Tutaj wypadki mieli Daniel Albrecht, Hans Grugger, Hans Knauss, Franz Heinzer czy Hermann Maier. Wszyscy oni boleśnie przekonali się, jak trudnym zjazdem jest Streif. Mnie dane było nieoficjalnie – kilkanaście dni temu. Stałem oczywiście wcześniej na starcie kilku innych trudnych zawodów, ale w Kitzbuehel nigdy. Tutaj trzeba być naprawdę przygotowanym i mieć świadomość swoich umiejętności. To trasa dla mistrzów – mówi Marcin Szafrański, ekspert narciarstwa alpejskiego, który w sobotę będzie komentował te zawody w Eurosporcie.
[link widoczny dla zalogowanych]

W Kitzbuehel bylem dwukrotnie, byłem na Streifie i podjąłem próbę zjechania w połowie trasy. W zasadzie nigdy nie odczuwam strachu, ale tam nawet nie próbowałem zjechać na krechę. Wystraszyłem się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 22:02, 25 Sty 2013    Temat postu:


Schon beim Start (1.665 Meter) geht es kräftig zur Sache. Die ersten 160 Meter der 3.312 Meter langen Strecke legen die Fahrer in 8,5 Sekunden zurück. (Foto: hahnenkammnews.com, Rolex / Kurt Arrigo)
[link widoczny dla zalogowanych]

Druga część trasy to znów walka o przetrwanie. Bardzo trudne skoki na Seidlalmsprung, Hausbergkante, a potem ostro w dół. Jeszcze jeden skok i ostatnia prosta. W otoczeniu kilkudziesięciu tysięcy wiwatujących kibiców, zawodnicy wpadają na metę z prędkością ponad 140 km/h!

Najlepsi pokonują trasę w czasie poniżej 1 minuty i 55 sekund. Kto zrobi to najszybciej w tym roku? Faworytami są na pewno alpejczycy z pierwszej trójki klasyfikacji zjazdowej – lider Aksel Lund Svindal, wicelider Christof Innerhofer i trzeci Klaus Kroell. Co ciekawe, żaden z nich zjazdu w Kitzbuehel jeszcze nie wygrał.

RELACJE Z PŚ W KITZBUEHEL JUŻ W TEN WEEKEND NA ŻYWO W EUROSPORCIE:
Zjazd mężczyzn w sobotę od godziny 11:30
Slalom mężczyzn w niedzielę o 10:15 (1. przejazd, Eurosport 2) i o 13:15 (2. przejazd, Eurosport).


Aksel-Lund Svindal fot. AFP Jeden z faworytów.........
A może któryś z Szwajcarów????????????
[link widoczny dla zalogowanych]


Beim Sprung über die Hausbergkante hat der Fahrer erstmals die über 40.000 Fans im Zielraum im Blick. (Foto: Rolex / Kurt Arrigo)
[link widoczny dla zalogowanych]

Niestety, żadnego z Austriaków nie widzę na podium, pozostaje satysfakcja że to Marcel Hirscher prowadzi w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata! A może jednak rzeczywiście Klaus Kroell?????????????
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 13:45, 14 Lut 2013    Temat postu:

Siostry Radwańskie obrażane w Izraelu: Kibice krzyczeli "katolickie s..i" [VIDEO]
Data dodania: 2013-02-13 16:54:43 Ostatnia aktualizacja: 2013-02-14 08:35:19

Hubert Zdankiewicz


Były gwizdy i wyzwiska - to już wiemy na pewno. Na razie nie wiemy natomiast czy rzeczywiście ktoś krzyczał z trybun pod adresem sióstr Radwańskich: "katolickie suki", w trakcie rozegranego w ubiegłym tygodniu w Ejlacie meczu rozgrywek FedCup Izrael - Polska. Miejscowe media nabrały wody w usta, a z serwisu YouTube zniknęły filmy z fragmentami spotkania.
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]



Agnieszka Radwanska Najkrótsza Konferencja prasowa po złym zachowaniu .............
Na pomeczowej konferencji siostry Radwańskie nie były rozmowne. – Wszystko było perfekcyjnie – ucięła ironicznie Agnieszka Radwańska.
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=bq4lS6OcCBQ

Agnieszka Radwanska's Shortest press conference ever - FedCup 2013 in Isr
http://www.youtube.com/watch?v=L1-Pz4fxH9c
Wejść 193456 - 128 komentarzy


To było w opisie autora usuniętego filmu na tubce:
Agnieszka's lawyers will definitely say more very soon - it is about time to sue their unruly fans for racist remarks ("catholic bitch" was one of them) and exclude Israel from future tennis matches.
The best, most painful lesson to learn for those polonophobic racists is to hit them hard in the pocket...

..................................................................................................................
Gdy chamstwo publicznie obraża Polki, Wojciech Fibak radzi siedzieć cicho. "To jednak dla mnie nowość. Zaraza zaraża"
opublikowano: dzisiaj, 7:21 | ostatnia zmiana: dzisiaj, 7:21

Wypowiedź Wojciecha Fibaka na temat zachowania izraelskiej publiczności podczas meczu w Eilat reprezentujących Polskę sióstr Radwańskich przeciwko reprezentantkom Izraela przeczytałem kilka razy, nie mogąc uwierzyć, że Wojciech Fibak powiedział to naprawdę. Oto jego słowa:

Nie powinniśmy robić szumu wokół tego, co stało się na korcie, bo jeśli ktoś będzie o tym czytał w Nowym Jorku, czy w Toronto, czy w Paryżu, to pomyślą, że w jakiś sposób nasza reprezentacja, my Polacy, nie byliśmy bez winy, że coś musiało być na rzeczy.

Sytuacje mamy więc taką: jakaś część (wierzę, że niewielka) izraelskiej widowni obrażała Polki m.in. okrzykami „you catholic bitches!”, co portale tłumaczą jako „katolickie suki”, ale przecież „bitch” w stosunku do kobiety to określenie skrajnie obelżywe, znaczy także „dziwka”, albo „kurwa”. W zestawieniu z przymiotnikiem określającym religię nabiera jeszcze mocniejszego znaczenie. Sytuacja nie była jednorazowym incydentem skutecznie uciszonym przez sędziego, powtarzała się wielokrotnie. Polki wygrały mecz, a na konferencji prasowej wraz ze swym trenerem pokazały mocne nerwy i wielka klasę nie komentując wydarzenia ani słowem, jedynie swymi lakonicznymi wypowiedziami dając do zrozumienia, że nie był to normalny mecz. Później, w wypowiedzi dla jednej z agencji, Agnieszka Radwańska w bardzo powściągliwy sposób dała wyraz swemu „rozczarowaniu”.
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]

Gdyby mecz był w Polsce, a doszłoby do tego SKANDALU w stosunku do tenisistek Izraela,
to po pierwsze: Polscy tenisiści zostali usunięci z rozgrywek tenisowych na lata,
a po drugie: Mielibyśmy nieustanny jazgot w mainstreamowych "mendiach" o "straszliwym skandalu", niewątpliwie z winy Kościoła Katolickiego i Kaczora.


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Czw 17:34, 14 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 9:26, 18 Mar 2013    Temat postu:


[link widoczny dla zalogowanych]


ATP Indian Wells: Spektakularny triumf Nadala, Del Potro walczył jak o życie
autor: Robert Pałuba | 2013-03-18, 01:18
Rafael Nadal pokonał 4:6, 6:3, 6:4 Juana Martina del Potro w porywającym finale turnieju ATP w Indian Wells. Hiszpan wygrał 14. mecz z rzędu, a także jubileuszowe, 600. spotkanie w karierze.
Stawka niedzielnego finału w Indian Wells była wysoka. Juan Martín del Potro pokonał w poprzednich meczach Andy'ego Murraya oraz Novaka Djokovicia i walczył o pierwszy w karierze tytuł rangi ATP Masters 1000 w karierze. Hiszpan przystępował za to do finału niepokonany od 13 pojedynków i z wielkimi chęciami na udowodnienie, że potrafi wygrywać także na kortach twardych, bowiem nie wywalczył na nich tytułu od jesieni 2010 roku.
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]


[link widoczny dla zalogowanych]

Co to był za mecz!!!!!!!!!!!
Kocham Rafę ale kibicowałem Del Potro. Po dwudniowych harcach na śniegu w Szczyrku, nie miałem już siły na oglądanie tej transmisji, zwłaszcza że po 3 gemach Hiszpan prowadził 3:0 a Argentyńczyk bronił się przed przed drugim przełamaniem, przegrywając przy swoim podaniu 0:40.
Było tuż przed północą i zaczął się wielki sportowy spektakl. uciekło gdzieś zmęczenie i senność. Po sportach alpejskich, to dla mnie najpiękniejszy sport na świecie. Nie oglądałem zwycięstwa Piotrka Żyły na skoczni Holmenkollbakken w Oslo, czy biegu Justyny Kowalczyk po drugie miejsce na 30 km , obejrzę sobie w wolnej chwili. Cieszę się z tych sukcesów, ale to tylko sporty lokalne, interesują Polaków, Norwegów no i na ograniczoną skalę Austriaków i Niemców.
Patrzyłem na olbrzyma z Argentyny a myślałem o Jerzyku Janowiczu. To nie tylko wielki talent w którym potencjał tkwi ogromny.
Czy starczy mu determinacji, siły woli i hartu ducha by wspiąć się na tenisowy Olimp?


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Pon 9:28, 18 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 10:33, 27 Mar 2013    Temat postu:

WTA Miami. Radwańska wygrała z Flipkens. Półfinał z Sereną Williams
peka 27.03.2013 , aktualizacja: 27.03.2013 06:34


[link widoczny dla zalogowanych]

Agnieszka Radwańska (4. WTA) w ćwierćfinale turnieju WTA w Miami pokonała Belgijkę Kirsten Flipkens (28. WTA) 4:6, 6:4, 6:2. Polka zagrała kapitalne spotkanie i o finał zagra z najlepszą obecnie na świecie Sereną Williams

To był zdecydowanie najlepszy mecz Polki w tym turnieju i jeden z najefektowniejszych, jakie miała okazję oglądać w tym roku publiczność w Miami. Obie tenisistki grały rewelacyjnie. Oglądaliśmy mnóstwo zagrań przy siatce, dużo technicznych odbić, lobów, skrótów i uderzeń w linie.

Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]

No proszę, wystarczy powiedzieć że odcinam się od polityki(czyt. PiS), zacisnąć zęby i przełknąć obelgi Żydów w Eljacie i zaraz jakiś ludzki komentarz w GW. Oglądałem wczorajszą transmisję na żywo o północy, w TVP pr. II , mecz się podobał, ale żeby zaraz tyle miodu i wazeliny na wszystkich portalach mainstreamowych szmatławców!!!!!!!!!!

Ja kocham tenis i cieszy mnie fakt że to Polka błyszczy w elicie tego sportu, cenię sportowca za jego wyniki a nie poglądy polityczne.


I jeszcze PEREŁKA z tego meczu:

Agnieszka Radwanska 2013 Sony Open Tennis Hot Shot
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=i8KvrhP1DtE

Na Twitterze kibice tenisa jeszcze w trakcie meczu wyrażali zachwyt nad akcją Polki. "Nieprawdopodobna improwizacja", "Chcę zobaczyć to zagranie jeszcze raz! Właśnie za to wszyscy kochamy Radwańską!", "Uderzenie dnia, tygodnia, turnieju, a może i nawet czegoś więcej", "Zagranie roku już w marcu?" - to tylko niektóre z wpisów, jakie pojawiły się w serwisie.

Niemal natychmiast pojawiło się wideo w sieci dokumentujące tę akcję i kibice chętnie je sobie przesyłali. "Co za niesamowite zagranie Radwańskiej. Jeśli jeszcze go nie widziałeś, znajdź je!" - napisała australijska znakomita deblistka Rennae Stubbs, która wygrała cztery turnieje wielkiego szlema.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 16:44, 01 Lip 2013    Temat postu:

Wimbledon: Jerzy Janowicz po raz pierwszy w ćwierćfinale
dzisiaj, 16:00

Wydawało się, że to nie jego dzień. Że balon oczekiwań znowu pęknie z głośnym hukiem. Nie tym razem. Jerzy Janowicz pokonał Austriaka Jurgena Melzera 3:6, 7:6 (7:1), 6:4, 4:6, 6:4 i jako pierwszy Polak awansował do ćwierćfinału Wimbledonu. Jego rywalem będzie Łukasz Kubot, który niedługo po zakończeniu spotkania "Jerzyka" w pięciu setach rozprawił się z Adrianem Mannarino.



Dokonał tego wychodząc z dużych tarapatów. Nie dość, że przegrał pierwszego seta, to jeszcze w stylu, który nie napawał optymizmem. Na szczęście były to złe miłego początki. Z czasem łodzianin rozkręcił się, ale Melzer do końca stawiał zacięty opór.

O pierwszym secie Janowicz chciałby jak najszybciej zapomnieć. Polak był wolny, nieskoordynowany, popełniał niewymuszone błędy. Duża w tym zasługa Melzera, który narzucił swój styl gry i zdeprymował Janowicza. Austriak grał sprytnie, zmuszał Polaka do biegania. Wykorzystywał przy tym doświadczenie deblisty, bo pod siatką wygrywał wszystko z dziecinną łatwością. Przez to narastała frustracja "Jerzyka".
Janowicz nie mógł wstrzelić się ze swoim groźnym serwisem. Już w drugim gemie dał się przełamać, co Austriak błyskawicznie wykorzystał wychodząc na prowadzenie 3:0. W kolejnych gemach serwisowych "Jerzyk" podawał piłkę już znacznie lepiej. Z kolei Melzer serwował lekko, ale i tak Polak miał problemy z wykonaniem skutecznego returnu. W efekcie partia skończyła się, zanim widzowie na dobre rozsiedli się w krzesełkach kortu numer 12. Wynik - 6:3 dla Melzera po 24 minutach gry.

Drugi set wcale nie zaczął się lepiej. W grze Janowicza widoczne były te same mankamenty. Melzer imponował opanowaniem, praktycznie nie popełniał błędów i z żelazną konsekwencją realizował plan taktyczny. W drugim gemie przy podaniu Janowicza Austriak ponownie był bliski przełamania, wyszedł na prowadzenie 40:0. Janowicz wybronił się z tej trudnej sytuacji, doprowadził do gry na przewagi i rozstrzygnął gema na swoją korzyść. Był to przełomowy moment seta.

Janowicz zaczął odzyskiwać wiarę w siebie. Serwował coraz lepiej, choć przy dłuższych wymianach wciąż był "rozstawiany" po korcie przez Melzera. Na szczęście udało się doprowadzić do tie breaka, gdzie nastąpiło coś nieoczekiwanego.

Austriak zaciął się i zaczął popełniać błędy. Cztery źle zagrane piłki dały Polakowi prowadzenie 4:0 i wiatr w żagle. "Jerzyk" w swoim stylu zaczął pokrzykiwać po wygranych piłkach, co było znakiem, że wróciła mu wiara w zwycięstwo. Tenisista z Łodzi wygrał tie-breaka 7:1, doprowadzając do remisu w setach.

Trzecia partia miała bardzo podobny przebieg. Janowicz wpadł w tarapaty w pierwszej fazie. Przy stanie 3:2 dla Melzera Polak serwował, ale rywal objął prowadzenie 40:15. Po wielu wymianach udało się wyjść z tarapatów i wygrać gema, co Janowicz skwitował głośnym "come on". Takie akcje dodają skrzydeł i chwilę później łodzianin po raz pierwszy w tym meczu przełamał Melzera. Partia przy własnym serwisie była formalnością. Janowicz rozstrzygnął seta na swoją korzyść z wynikiem 6:4. W tym momencie brakowało już jednej "dużej" partii, by awansować do ćwierćfinału Wimbledonu.

Wydawało się, że Janowicz pójdzie jak po swoje. W czwartym secie szybko wykonał drugie w meczu przełamanie, wychodząc na prowadzenie 3:2. Ale Melzer nie zamierzał się poddawać. Momentalnie odpowiedział przełamaniem powrotnym i tym razem to Austriak dał upust emocjom krzycząc "come on". Rywal Janowicza złapał wiatr w żagle i wygrał kolejnego gema przy serwisie Polaka i całego seta 6:4.

O wszystkim decydował więc piąty set, który Melzer rozpoczął od wygrania własnego podania. W tym momencie Janowicz zaprezentował jednak swój najlepszy podczas konfrontacji z Austriakiem tenis. Efektowne serwisy, dokładne, mierzone forhendy i duży refleks przy returnach zapewniły mu prowadzenie 3:1. Melzer kilka razy próbował prowokować Polaka okrzykami z drugiej strony siatki, ale Janowicz w najważniejszych momentach zachowywał spokój. Do końca spotkania obaj rywale wygrywali gemy przy własnym podaniu i przy stanie 5:4 i 40:0 Polak wykorzystał już pierwszą piłkę meczową. Dzięki temu wystąpi po raz pierwszy w ćwierćfinale Wimbledonu, a jego rywalem będzie Łukasz Kubot, który w pięciu setach rozprawił się z Adrianem Mannarino.
[link widoczny dla zalogowanych]

To pierwszy taki Wimbledon w historii polskiego męskiego tenisa. Nie mogę tego nie zauważyć i mówię że "CHOLERNIE" mnie to cieszy i napawa dumą!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 16:55, 01 Lip 2013    Temat postu:

Wimbledon: Kubot dołączył do Janowicza, życiowy sukces stał się faktem
dzisiaj, 16:04

Łukasz Kubot wygrał z Adrianem Mannarino 4:6, 6:3, 3:6, 6:3, 6:4 w czwartej rundzie wielkoszlemowego turnieju tenisowego rozgrywanego na kortach Wimbledonu (z pulą nagród 22,56 mln funtów).


fot. PAP/EPA
W poniedziałek kibice tenisa w Polsce czekali na prawdziwą ucztę, ponieważ aż troje naszych reprezentantów walczyło o ćwierćfinały w Wimbledonie. Jako pierwsi na korty wyszli Łukasz Kubot i Jerzy Janowicz. Później miała się pojawić Agnieszka Radwańska.

Kubot stanął przed wielką szansą awansu do ćwierćfinału, w którym mógł zmierzyć się ze zwycięzcą meczu Janowicz - Juergen Melzer. Jego rywal jest aktualnie notowany na 111. miejscu w rankingu ATP. Polak zajmuje 130. miejsce, ale śmiało można było powiedzieć, że Francuz jest w zasięgu.
Pierwszy set zaczął się źle dla Polaka, który został przełamany w siódmym gemie i nie zdołał już odrobić strat, przegrywając 4:6. Kubot nie grał źle, nie popełniał wielu błędów, jednak nie potrafił znaleźć sposobu na przełamanie francuskiego tenisisty.

Druga partia to był popis naszego zawodnika. Szybko wyszedł na prowadzenie 3:0. Potem kontrolował przebieg seta, zaskakując rywala nietuzinkowymi zagraniami. Dowiózł trzypunktową przewagę do końca, wygrał 6:3 i doprowadził do remisu w całym meczu.

Problemy pojawiły się w trzecim secie, kiedy Polak dobrze grał tylko do stanu 3:3, ale potem przegrał trzy gemy z rzędu i znalazł się w trudnej sytuacji. Gra nie wyglądała najlepiej. Łukasz Kubot zaczął się mylić i momentami popełniał proste błędy. Ostatnia partia tego seta trwała naprawdę długo, ale Polakowi nie udało się już uratować partii i przegrał 3:6.

Sytuacja w meczu zmieniała się jak w kalejdoskopie, dlatego nikogo nie powinno dziwić, że w czwartej partii Kubot znów wrócił na właściwy tor. Obaj tenisiści grali na równym, wysokim poziomie i bardzo długo nie dawali się przełamać. Przy stanie 2:2 Kubot zaczął się rozpędzać i wygrał swoje podanie "na sucho". Tym samym odpowiedział jednak Mannarino. Polski tenisista nie dał za wygraną i powtórzył swój wyczyn, wygrywając do zera i wychodząc na prowadzenie 4:3. Potem wreszcie nadeszło upragnione przełamanie i Kubot nie dał sobie odebrać już tej przewagi. Set czwarty został zakończony pięknym asem serwisowym Polaka i obaj tenisiści zaczęli przygotowywać się do decydującej partii na "świętej trawie".

Piąta, decydująca partia rozpoczęła się od nieprawdopodobnie długie gema. Dwanaście wymian zwiastowało bardzo długi finał tego starcia. Kubot najpierw nie wykorzystał dwóch break pointów, ale do trzech razy sztuka. W końcówce gema Mannarino zaczął trafiać w siatkę i ostatecznie, po 15 minutach, polski tenisista rozpoczął seta w najlepszy, możliwy sposób - od przełamania.

W kolejnym gemie Polak zaimponował mocnym serwisem i stosunkowo szybko doprowadził do stanu 40:15. Potem jednak Francuzowi znów udało się doprowadzić do równowagi, ale tym razem Kubotowi wystarczyły już tylko dwie szanse na break pointa i na słynnej wimbledońskiej tablicy wyników widniał rezultat 2:0 dla Polaka. To jedno przełamanie okazało się kluczowe, bowiem do końca spotkania Łukasz Kubot bronił swoich podań i ostatecznie wygrał spotkanie, awansując do ćwierćfinału! W tym zmierzy się z Jerzym Janowiczem.
[link widoczny dla zalogowanych]

Dubeltowa radość, szok, niedowierzanie i wiara że będzie jeszcze lepiej!
Pierwszy polski ćwierćfinał na Wimbledonie i mamy pewność że Polak będzie w półfinale! OLE! OLE! OLE! OLE! OLE!


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Pon 20:05, 01 Lip 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 19:29, 02 Lip 2013    Temat postu:

Agnieszka Radwańska w półfinale Wimbledonu
dzisiaj, 17:39

Po pełnym wzlotów i upadków ćwierćfinale Wimbledonu Agnieszka Radwańska wygrała z Na Li 7:6 (7-5), 4:6, 6:2 i wyrosła na główną kandydatkę do zwycięstwa w całej imprezie. Był to mecz najwyżej aktualnie rozstawionych tenisistek na turnieju i spokojnie - patrząc również na jego poziom - można byłoby określić mianem przedwczesnego finału.




"Agnieszka Radwańska nową faworytką Wimbledonu?" - sugerowała, jeszcze nieśmiało, oficjalna strona WTA, po tym jak w poniedziałek z turniejem pożegnała się pierwsza na świecie Serena Williams.

Amerykanka całkowicie wyczyściła Radwańskiej pole. Już wcześniej odpadła druga Maria Szarapowa, zaś trzecia Wiktoria Azarenka wycofała się z powodu kontuzji. W ten sposób Polka stała się najwyżej rozstawioną tenisistką w turnieju.

Ćwierćfinał z Na Li był de facto finałem - czwarta tenisistka walczyła z szóstą, drugą najwyżej rozstawioną.

- Nie ma znaczenia, jaki ranking ma przeciwniczka. Każdy mecz to inna historia - ucinała wszystkie dywagacje Agnieszka Radwańska. Polka nie zawracała sobie głowy też bilansem z Chinką, z którą wygrała tylko 4 z 10 meczów.

Historia tego 11., ale bez dwóch zdań najważniejszego z dotychczasowych pojedynku zaczęła się przedziwnie - przy podaniu Radwańskiej Na Li wygrała gema na sucho, po czym Polka odpowiedziała dokładnie tym samym.

Do 4:4 ciosy zadawały sobie na przemian, aż przyszedł kluczowy, jak się wydawało, dziewiąty gem. Chinka wypracowała dwa breakpointy. Radwańska doprowadziła do równowagi, ale trzecią okazję Na Li już wykorzystała i stanęła przed szansą na wygranie pierwszego seta.

Gem dziesiąty na długo utkwi w pamięci polskich kibiców, jak i samej Radwańskiej. Na Li już miała Polkę na widelcu, ale nie wykorzystała żadnego z czterech setboli. Owacje dla Radwańskiej wzmagały się, aż poniosły ją do odrobienia strat. Zrobiło się 6:6 i o wszystkim musiał decydować tie-break.

Dodatkowa rozgrywka toczyła się pod dyktando Na Li. Prowadziła 5-3, przy 5-4 miała dwa podania. Chinka rozsypała się jednak psychicznie, tak jak w końcówce ostatniego gema. Wyrzuciła jedną, drugą piłkę, Radwańska dołożyła trzeci punkt z rzędu i cudem uratowała seta.

Okazało się, że do tego cudu rękę przyłożyli sędziowie - gdy z powodu deszczu pomiędzy setami trzeba było na parę minut przykryć kort centralny płachtą, realizator pokazał analizę serwisu Na Li przy pierwszym setbolu, kiedy wywołano jej aut. Challenge tylko dla telewidzów pokazał, że piłka była dobra.

Pech z pierwszej odsłony Na Li odbiła sobie z nawiązką. Drugi set długo układał się po myśli Radwańskiej, która prowadziła 4:2. Aż nadszedł gem przy stanie 4:4 i podaniu Chinki. W ciągu tych paru minut Na Li trzy razy zagrała piłkę po taśmie. Radwańska była niepocieszona już po pierwszym fuksie rywalki. Po drugim z niedowierzaniem kręciła głową. Trzeci rozłożył ją na łopatki i po chwili dała się przełamać na 4:6.

Ukojenia Radwańska szukała w przerwie medycznej. Skarżyła się na lędźwie, dlatego poprosiła o interwencję fizjoterapeuty.

Kilkuminutowy masaż postawił ją na nogi dosłownie i w przenośni. Zrobiła breaka na otwarcie decydującego seta i podwyższyła na 2:0. Zapędy Radwańskiej wyhamował jednak londyński deszcz. W trakcie trzeciego gema sędzia zdecydowała się przerwać grę. Tenisistki na 20 minut zeszły do szatni, a kort wreszcie został przykryty. Po powrocie lepiej być nie mogło, konsekwencja w grze Polki dała przełamanie i wyjście na rezultat 4:1 dla Radwańskiej. Następnie dwie partie zakończyły się wygranymi podających.

Przy prowadzeniu Polki 5:2 doszło do dramatycznego, trwającego ponad dziesięć minut gema. Radwańska przy grze na przewagi wielokrotnie zbliżała się na jedną piłkę do półfinału, ale uparta Chinka nie pozwalała przypieczętować wygranej. Dopiero przy ósmej (!) piłce meczowej Polka zmusiła rywalkę do błędu i po aucie Na Li mogła unieść ręce do góry w geście triumfu.

Polska będzie miała dwóch przedstawicieli w półfinałach Wimbledonu. W męskim turnieju do najlepszej czwórki awansuje na pewno Łukasz Kubot bądź Jerzy Janowicz - obaj trafili na siebie w ćwierćfinale.
[link widoczny dla zalogowanych]

Tu we Lwowie, w naszym gronie, pełna euforia, cieszą się z sukcesu Agnieszki Polacy, Ukraińcy, nasi Hebrajczycy. Czekamy na mecz z Niemką Sabine Lisicki(ojciec wyraźnie się odcina od związków z Polską), powinno być dobrze, pamiętam ich ostatni mecz, gdy Niemka płakała w ramionach matki, nie chcąc zakończyć meczu na "rowerku". To na pewno uslyszała Agnieszka i dała jej ugrać gema! To wspaniała dziewczyna i sportsmenka, ta nasza AGA!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 13:05, 29 Sie 2013    Temat postu:

US OPEN 2013

[link widoczny dla zalogowanych]
Na korcie centralnym im. Arthura Ashe Murray rozbił przeciwnika wygrywając 6:2, 6:4, 6:3. - Trudno było mi się skoncentrować na początku. Przeciwko takiemu przeciwnikowi, jakim jest Llodra, trzeba być przygotowanym na wszystko, on jest nieprzewidywalny - stwierdził Murray.
[link widoczny dla zalogowanych]



Andy Murray wywijający fikołka po uderzeniu kończącym gema z podania "hot dogiem" Michela Llodry
To zdjęcie eksponują dziś wszystkie sportowe media całego świata nawiązujac do meczu Murraya z Llodrą w Australian Open 2012.
[link widoczny dla zalogowanych]


Wimbledon 2011. Hot dog Llodry w meczu z Novakiem Djokovicem.
[link widoczny dla zalogowanych]




Wimbledon 2009. Llodra "wpada" na dziewczynę podającą piłkę w pojedynku z Niemcem Tommy Haasem.
[link widoczny dla zalogowanych]


Zdjęcie: GETTY IMAGES
Starzy rywale: Andy Murray i Michael Llodra w 2012 Australian Open.

Michel Llodra, "szaleniec", "szajbus", ilość epitetów charakteryzujących Jego popisy na korcie jest równie długa jak jego kariera i nie są określenia pejoratywne, odwrotnie wskazują na gracza nietuzinkowego na kortach całego świata. Wirtuoz rakiety tenisowej, z bajeczną techniką, porównywany do Patricka Raftera, Fabrice Santoro, Tima Henmana. Jego mecze można oglądać nieskończenie, nawet te przegrane. W maju br. "stuknęło" mu 33 latka, zapowiedział zakończenie zawodniczej kariery w cyklu ATP. Szkoda.
Poniżej "próbka" tego co prezentował na tenisowych kortach, fragmenty meczu w Australian Open 2012, pojedynek z Andy Murrayem.



The Best Game Of Tennis Ever?
http://www.youtube.com/watch?v=oyxhHkOel2I


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Czw 13:51, 29 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 8:01, 22 Wrz 2013    Temat postu:


[link widoczny dla zalogowanych]

Na Polsacie Sport właśnie zakończyła się relacja z finału WTA w Seulu.
Agnieszka Radwańska wygrała turniej, pokonując Rosjankę Anastazję Pawluczenkową w setach 2:1 (6:7, 6:3, 6:4). Miłośnicy tenisa jednak mają relację z meczy Radwańskiej a przecież po rezygnacji Eurosportu z transmisji tenisowych turniejów kobiecych, wszystkie pozostałe stacje telewizyjne oświadczyły że nie interesuje ich ten temat. Kojarzona z Kościołem i PiSem zawodniczka miała do wyboru ciszę medialną wokół swojej kariery albo ostentacyjne zerwanie z dotychczasowym wizerunkiem, spotkanie w Belwederze z "bulem" i "premię" w postaci relacji z jej meczy. Wybrała to drugie i ja ją rozumiem. Czasy mamy takie że rządzące PRLem-bis łajno było gotowe zablokować możliwość cieszenia się z prestiżowych sukcesów sportowych Polki, tylko dlatego że była postrzegana jako zwolenniczka PiSu.


[link widoczny dla zalogowanych]


[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Pon 10:47, 02 Lis 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 11:08, 01 Paź 2013    Temat postu:



Po długiej chorobie zmarł Stanisław Szozda, wybitny kolarz szosowy, mistrz świata w drużynie i medalista olimpijski, zwycięzca Wyścigu Pokoju i Tour de Pologne. Za dwa dni skończyłby 63 lata.
[link widoczny dla zalogowanych]

Muere el excampeón mundial polaco de ciclismo Stanislaw Szozda


[link widoczny dla zalogowanych]


Tytuł: Re: JeleńPostNapisane: 9 lut 2010, o 19:20

Jelen napisał:
Cytat:
Jabisie ja w sprawie pompki. Pierwszym bohaterem Wyścigu Pokoju, którego zapamiętałem był Hanusik ( zapis fonetyczny). Pamiętam opowieści o tym jak to ruski kolarz rozrzucał pineski, a Nasz Królak przyodział mu pompą.
Szkoda Wyścigu Pokoju, impreza była robiona w ramach przyjaźni bratnich narodów socjalistycznych. Jednak w rzeczywistości podkopywała tą przyjaźń.
Pamiętam etap jak Rusek Lichaczow zajeżdżał drogę Szoździe, po etapie przeprowadzano wywiad na żywo z Szozdą ,i Szozda wypalił o zwycięzcy Lichaczowie '' Tak postępuje tylko świnia''.
Wywiad natychmiast przerwano.


siwek napisał
Cytat:
Drogi Jelonku, znam ta historię z pierwszej ręki. W 1976 roku uległem bardzo ciężkiemu wypadkowi i wylądowałem w najlepszym wówczas w PRLu, w Wojewódzkim Szpitalu Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich, na oddziele urazów kończyn dolnych, w "prywatnej salce ordynatora", nazwiska nie napiszę, bo to był znakomityty chirurg, który przywrócił mnie życia i pełnej sprawności fizycznej, tyle że kazał sobie zapłacić tyle że ho, ho!, i jeszcze trochę.
Salka liczyła 6 łóżek, nigdy nie było zajętych więcej niż 4, mimo że każdy po wypadku w Polsce, marzył o tym by dotrzeć do tych specjalistów. Aby trafić na tą salkę trzeba było wyłożyć poważną kasę, albo być reprezentantem Polski w sporcie a wówczas płacił klub. Najdłużej ze mną leżał i dlatego zaprzyjazniliśmy się Alfred Olek, piłkarz Wielkiego Górnika Zabrze, w opisywanym okresie grał w rezerwach Górnika, w Conkordii Knurów. Piłkarz szalenie sympatyczny, którego nie sposób było nie lubiec, był nieustannie odwiedzany przez przyjaciół z którymi grał w piłkę i to nie dlatego że tak im nakazywali prezesi klubu. Już nie żyje, niech MU ziemia puchem będzie. Leżał również na tej salce i był operowany Staszek Szozda, na co nie napiszę, to Jego sprawa. Jeżeli i On przeczyta ten post, jak to się zdarzyło z Markiem Plawgo, to Pozdrawiam Serdecznie. Staszek do reportera powiedział inne słowa:
"o ile chodzi o Lichaczowa, to walczmy jak sportowcy a nie jak bandyci...." i przerwano relację. Szozda miał z tego powodu poważne problemy, ale z nich wybrnął
.

[link widoczny dla zalogowanych]

Miałem wówczas w szafce szpitalnej na Szarleju przy łóżku "baterię" nalewek, jakie zwoziła RODZINA podczas odwiedzin. W tamtych czasach DOBRA NALEWKA, to był bardzo cenny i pożądany "namacalny" dowód wdzięczności dla personelu lekarskiego, a i mnie nie odstręczał naparsteczek dobrego trunku. Staszek Szozda jako profesjonalny sportowiec stronił od spirytualiów, ale raz czy dwa dał się skusić. Gdy odchodził ze szpitala powiedziałem aby sobie coś wybrał z mego "barku", certolił się, ale wybrał CHIBA dereniówkę.................
Od tego czasu spotkaliśmy się kilka razy, przypadkowo, podczas moich rowerowych wypadów, ostatni raz w ubiegłym roku na tarasie cukierni w Kudowie. Siedziałem z Wnuczętami na lodach, gdy wpadł z młodzieżą na lody w doskwierającym upale..................
JEGO śmierć jest dla mnie czymś niezrozumiałym..................
Niech MU ziemia puchem będzie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 11:26, 20 Sty 2014    Temat postu:


Rod Laver Arena – stadion będący częścią kompleksu Melbourne Park w Melbourne (Wiktoria, Australia) oraz obecnie głównym kortem tenisowego turnieju Wielkiego Szlema: Australian Open.

Na Rod Laver Arena Roger Federer zmaga się z Tsongą w 1/8 męskiego finału Australian Open.


Wnętrze stadionu podczas Australian Open
[link widoczny dla zalogowanych]

Dziś na godzinę 11:30 jest zaplanowany na tym stadionie mecz Agnieszki Radwańskiej z hiszpańską rewelacją turnieju Australian Open Garbine Muguruza

Fot. DAVID GRAY REUTERS
Garbine Muguruza

Trzymamy kciuki za Polką i tak już zaszła daleko.
A w pamięci fantastyczny zwycięski mecz Serbki Any Ivanović 4:6, 6:3, 6:3 z Sereną Williams


Fot. BOBBY YIP REUTERS
Serena Williams w meczu z Aną Ivanović
Więcej na:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 3:16, 22 Sty 2014    Temat postu:

Na Rod Laver Arena Melbourne Parku dzieją się rzeczy wielkie!
W walce o półfinał Australian Open z "horpyną" z Białorusi Victorią Azarenką, nasza Agnieszka Radwańska wygrywa pierwszego seta 6 do 1!!!
Czyżby zapowiedź wielkiego sukcesu Polki?


[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 15:55, 22 Sty 2014    Temat postu:


(Fot. PAP/EPA/AFP Photo).
[link widoczny dla zalogowanych]

Agnieszka Radwańska (WTA 5) rozegrała jeden z najlepszych meczów w swojej tenisowej karierze. Polka pokonała dwukrotną triumfatorkę Australian Open Wiktorię Azarenkę (WTA 2) 6:1, 5:7, 6:0 i po raz pierwszy w życiu awansowała do półfinału tego turnieju. Odbędzie się on w czwartek ok. godziny 5 rano
To olbrzymi sukces 24-letniej Polki, która do tej pory w turnieju w Melbourne czterokrotnie dochodziła do ćwierćfinału. W nocy z wtorku na środę dała pokaz pewności siebie, konsekwencji, odporności psychicznej i pięknej gry. Pokonała Azarenkę, z którą nie wygrała od września 2011 roku. Z którą przegrała w ostatnich dwóch latach pięć spotkań, nie wygrywając nawet seta. Z którą wygrała dopiero czwarty z szesnastu pojedynków.

Nieoczekiwany początek
Radwańska zaczęła mecz bardzo skoncentrowana i zmobilizowana. Uderzała mądrze i celnie, wywierała presję, zachęcając Azarenkę do podjęcia większego ryzyka i czyhając na jej błędy. Już po ośmiu minutach prowadziła 2:0, bo Białorusinka wyszła na kort z mocno rozregulowanym celownikiem i raz po raz wyrzucała piłkę na aut.

W kolejnych gemach gra stała się bardziej wyrównana, ale wciąż w decydujących momentach lepsza była Radwańska. Polka najpierw obroniła break-pointa, a potem wytrzymała nerwy w arcyważnym czwartym gemie. Wykorzystała dopiero piątą piłkę na przełamanie i wyszła na prowadzenie 4:0.

Azarenka źle zaczęła mecz, a kolejne nieudane zagrania tylko pogłębiały jej roztargnienie. Przegrywając 1:5, krzyknęła z niemocy, ale nic to nie dało. Wkrótce potem Polka skończyła seta, a w Melbourne zapachniało kolejną sensacją. Wcześniej odpadły już bowiem Serena Williams i Maria Szarapowa, a teraz w poważnych opałach znalazła się triumfatorka dwóch ostatnich edycji turnieju.

Azarenka podjęła walkę
Drugi set nie zaczął się dla Polki dobrze. Gemy stały się dłuższe, a walka bardziej wyrównana. Z każdym udanym zagraniem Azarenki rosła szansa, że odnajdzie swój zagubiony rytm i uwierzy w odmianę losów meczu. Tymczasem to Radwańska pierwsza przełamała serwis faworytki i wyszła na prowadzenie 3:2.


(Fot. PAP/EPA/AFP Photo).
[link widoczny dla zalogowanych]

Azarenka na kryzysowy moment odpowiedziała najlepiej jak mogła. Szybko wygrała gema przy serwisie Radwańskiej i po chwili równie łatwo kolejny. Zaczęła się rozpędzać, a Polka nie była w stanie dłużej jej powstrzymywać. Przy stanie 5:6 dała się przełamać, popełniając kilka prostych błędów i przegrała seta.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:14, 22 Sty 2014    Temat postu:


(Fot. PAP/EPA/AFP Photo).
[link widoczny dla zalogowanych]

Radwańska w transie
Radwańska nie zraziła się straconą przewagą. Już na początku trzeciej partii wygrała prawie 10-minutowego gema przy podaniu rywalki, pokazując niezwykłą wolę walki i zagrywając kilkukrotnie znakomite, wygrywające piłki, nawet będąc w bardzo trudnym położeniu.

Jak się okazało, był to najważniejszy gem w całym spotkaniu. Azarenka znów zaczęła się mylić, rozkładała ręce zdezorientowana i zła. Tymczasem Radwańska złapała drugi oddech, grała jak w transie. Raz po raz po jej uderzeniach publiczność na Rod Laver Arena wstawała z miejsc, bijąc brawo. Białorusinka nie miała nic do powiedzenia, w trzeciej partii nie wygrała nawet gema.

Radwańska: Grałam swój najlepszy tenis
- To był mój najlepszy ćwierćfinał tutaj, w końcu zagrałam ich tu tyle. Postanowiłam sobie, że muszę wykonać kolejny krok - mówiła tuż po meczu rozpromieniona Radwańska. - Grałam z nią już tyle razy, tyle razy przegrywałam, ale dziś grałam swój najlepszy tenis. W takich chwilach wychodzi te 20 lat treningów - komentowała, zapytana o swoje znakomite akcje.


(Fot. PAP/EPA/AFP Photo).
[link widoczny dla zalogowanych]

Kluczem do wygranej była taktyka. Radwańska wyciągnęła lekcję z serii dotkliwych porażek, które poniosła z Azarenką w ostatnich dwóch latach. Cały czas starała się wywierać presję na rywalce i nie dała jej przejąć inicjatywy. Posyłała długie piłki, ograniczając siłę rażenia ze strony dziesięć centymetrów wyższej i znacznie potężniejszej Białorusinki.

Niesamowita była także koncentracja, którą cały czas utrzymywała Radwańska. Nawet gdy zdarzyło jej się popełnić błąd, nie irytowała się, nie okazywała słabości. Znikły gdzieś charakterystyczne grymasy, opuszczanie głowy i wypowiadane pod nosem żale. Zamiast tego raz po raz zaciskała pięść i krzyczała do siebie: "trzymaj!".

W nocy z czwartku na piątek Radwańska zmierzy się w półfinale ze Słowaczką Dominiką Cibulkovą. W drugim półfinale zagrają Chinka Na Li i 19-letnia Kanadyjka Eugenie Bouchard.
[link widoczny dla zalogowanych]


(Fot. PAP/EPA/AFP Photo).
[link widoczny dla zalogowanych]

Dominika Cibulkova jest w niesamowitej formie,świadczy o tym kogo pokonała w drodze do półfinału Australian Open!
Agnieszka w walce o swój pierwszy finał w AO nie jest bez szans, pod warunkiem że utrzyma poziom i koncetrację z meczu z białoruską mistrzynią tenisa! Czego jej życzymy!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 8:11, 10 Lut 2014    Temat postu:

Soczi 2014: Kamil Stoch ze złotym medalem, fenomenalny występ Polaka

Kamil Stoch zde­cy­do­wa­nie wy­grał nie­dziel­ny kon­kurs na skocz­ni nor­mal­nej na Zi­mo­wych Igrzy­skach Olim­pij­skich w Soczi. Polak oddał dwa wspa­nia­łe skoki (105,5 m, 103,5 m). Nad dru­gim Pe­te­rem Pre­vcem miał 12,7 pkt prze­wa­gi. Brą­zo­wy medal zdo­był An­ders Bar­dal. Ma­ciej Kot upla­so­wał się na siód­mym miej­scu, a Jan Zio­bro na 13. po­zy­cji. Dawid Ku­bac­ki za­koń­czył ry­wa­li­za­cję po pierw­szej serii (31.).



[link widoczny dla zalogowanych]

W sobotę spośród podopiecznych Łukasza Kruczka dobrze prezentował się Maciej Kot. Na treningu skoczył 101,5 m i dał się wyprzedzić tylko Michaelowi Hayboeckowi. W kwalifikacjach zawodnik AZS-u Zakopane zajął natomiast piąte miejsce. Pozostali reprezentanci Polski także nie mieli problemów z zapewnieniem sobie udziału w niedzielnej rywalizacji. Dawid Kubacki był 13., a Jan Ziobro 22.
Przed konkursem polscy kibice największe nadzieje wiązali oczywiście z Kamilem Stochem. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Skakał regularnie na treningach, w kwalifikacjach osiągnął równe 100 metrów. Co prawda siedmiu zawodników skoczyło dalej, ale to Stochowi utrudniły zadanie trudne warunki. - Mam nadzieję, że ta skocznia niczym mnie nie zaskoczy. Pokazała pazur, że potrafi być chamska - komentował w sobotę.

Podczas serii próbnej znów najlepiej spisał się Michael Hayboeck. Austriak skoczył 100,5 m potwierdzając, że jest w bardzo dobrej dyspozycji. Czwarte miejsce zajął Jan Ziobro. Maciej Kot był 11., Kamil Stoch 12., a Dawid Kubacki 30.

Ten ostatni pojawił się na belce podczas niedzielnego konkursu jako 21. Kubacki miał lekki wiatr pod narty. Uzyskał odległość 97,5 metra i w konsekwencji zakończył rywalizację na 31. miejscu. Dużo lepiej spisał się Maciej Kot. Zawodnik AZS-u Zakopane skoczył 101,5 metra. To dało mu siódmą pozycję. O pół metra krótszy skok oddał Jan Ziobro (101 m, dziewiąte miejsce).

Klasę potwierdził Michael Hayboeck. Austriak wylądował na 101. metrze, dzięki czemu długo prowadził. Musiał jednak ustąpić Andersowi Bardalowi. Norweg skoczył 101,5 m, dostał bardzo dobre noty i po pierwszej serii prowadzi. Zadowolony nie mógł być po swojej próbie Severin Freund. Niemiec lądował w okolicach 100. metra, ale zanotował upadek.

Pierwszą serię zakończył fenomenalny skok Kamila Stocha. Lider klasyfikacji generalnej uzyskał 105,5 metra Polak miał 6,2 pkt przewagi nad drugim Bardalem i był o krok od zdobycia "złota".

W drugiej serii Jan Ziobro oddał skok na 99 m. Ostatecznie zakończył on konkurs na 13. miejscu. Powody do radości ma Maciej Kot. Skoczył 98,5 m, co dało mu siódme miejsce. Największa radość wśród polskich kibiców zapanowała po drugiej próbie Kamila Stocha. Tym razem mistrz świata z Val di Fiemme uzyskał odległość 103,5 m . W efekcie Polak może cieszyć się ze złotego medalu. Drugi był Peter Prevc. Po "brąz" sięgnął natomiast Anders Bardal.
Autor: DF
[link widoczny dla zalogowanych]

Fantastyczny sukces Kamila Stocha, który ucieszył każdego Polaka i te JEGO słowa wypowiedziane zaraz po konkursie o biało-czerwonej szachownicy na kasku, które wycięły główne wiadomości TVP i niemieckie, polskojęzyczne media:

"Ten symbol mi pomógł. W końcu ma się tych dobrych lotników,
prawda Polsko?"


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Pon 8:16, 10 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 9:14, 10 Lut 2014    Temat postu:

Soczi: Matthias Mayer mistrzem olimpijskim w zjeździe

Au­striak Mat­thias Mayer zdo­był nie­spo­dzie­wa­nie złoty medal w zjeź­dzie, pierw­szej kon­ku­ren­cji igrzysk w Soczi w nar­ciar­stwie al­pej­skim. 23-let­ni za­wod­nik wy­prze­dził o 0,06 s Wło­cha Chri­sto­fa In­ner­ho­fe­ra i o 0,1 s Nor­we­ga Kje­ti­la Jan­sru­da.



Matthias Mayer
Foto: JONATHAN NACKSTRAND / AFP

Dopiero ósmy był Amerykanin Bode Miller. O zjeździe mówi się jako o królewskiej konkurencji w narciarstwie alpejskim. Czołowi zawodnicy stawiają sobie jako priorytet zwycięstwo, ale w kilku ostatnich igrzyskach dochodziło do niespodzianek.

Za taką można uznać także triumf 23-letniego Mayera, który wystartował z 11. numerem, przed wszystkimi najgroźniejszymi rywalami. Zjechał pewnie, szybko i bez kompleksów. Wymagającą trasę pokonał prawie bezbłędnie, radził sobie bardzo dobrze ze skokami.

Mayer poszedł w ślady swojego ojca - Helmuta, który w 1988 roku w igrzyskach w Calgary sięgnął po srebro w supergigancie. Do tej pory 23-letni narciarz nie wygrał żadnych zawodów Pucharu Świata. Na podium stał dwukrotnie - po raz ostatni pod koniec stycznia w Kitzbuehel w supergigancie, a wcześniej w tej samej konkurencji w Lake Louise w 2013 roku. W zjeździe jego najlepszą lokatą było piąte miejsce pod koniec grudnia w Bormio.

Po raz pierwszy od 2002 roku po złoto w zjeździe sięgnął Austriak. W Salt Lake City wygrał Fritz Strobl.

Niespodzianką jest dopiero ósma lokata jednego z kandydatów do medalu Amerykanina Bode Millera. Zaskoczenie jest tym większe, że doświadczony alpejczyk wygrał dwa z trzech treningów na Rosa Chutor. 36-letni narciarz przed rywalizacją sam siebie stawiał w roli faworyta i mówił, że chciałby zostać najstarszym zawodnikiem w historii igrzysk, który sięgnie po złoto w narciarstwie alpejskim. Przed czterema laty Miller w Vancouver wywalczył brąz w zjeździe i złoto w superkombinacji.

Zaskoczeniem jest także czwarta lokata innego faworyta Norwega Aksela Lunda Svindala.

Do Soczi z zamiarem startu w zjeździe pojechał Maciej Bydliński, ale z powodu przeziębienia wycofał się z rywalizacji.
Źródło: PAP
[link widoczny dla zalogowanych]

To moja pasja, ukochana dyscyplina sportowa, CHIBA nawet przed tenisem. Kibicowałe Bode Millerowi, a że wygrał Austriak?
Cieszę się podwójnie, mając tak olbrzymie tradycje Austriacy cierpieli podwójnie, patrzac na sukcesy Szwajcarów( Didier Défago, Carlo Janka ZIO 2010 - Vancouver) w ostatnim okresie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 19:11, 16 Kwi 2014    Temat postu:


Katowicki Spodek w dniach turnieju tenisowego BNP Paribas Katowice Open 2014(fot. wł.)


Francesca Schiavone i Agnieszka Radwańska podczas losowania na korcie centralnym. Hala podzielona, za widoczną kotarą był tzw. "umownie" kort numer 1.(fot. wł.)




BNP Paribas Katowice: Alize Cornet i Słowaczka Kristina Kucowa( Fot. wł.)


Najwyżej rozstawiona Agnieszka Radwańska przegrała z Francuzką Alize Cornet (4.) 6:0, 2:6, 4:6 w półfinale halowego tenisowego turnieju WTA Tour w Katowicach (pula nagród 250 tys. dol.).

[link widoczny dla zalogowanych]

Tak naprawdę Agnieszka Radwańska nie powinna grać w Katowicach, po wyczerpujących turniejach w Indian Wells i Miami powinna odpocząć, regenerować siły, przygotować się do gry na ziemi, gdyż tak czyni cała pierwsza 10 najlepszych tenisistek świata. Ta dziewczyna chce aby Polacy i polskojęzyczne mendia ją pokochali. Jest gotowa znieść wiele, drwiny i wyzwiska na portalach, wyzwiska w Izraelu, razebrać się "do rosołu" dla debilnego kalendarza, grać w reprezentacji Polski która ma to dokładnie w czterech literach.
Jak długo będzie to znosić?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
misiowilk
Gość






PostWysłany: Śro 20:11, 16 Kwi 2014    Temat postu:

Jerzy, ten turniej to był zamknięty? Dla publiczności, znaczy. Na trybunach PUSTKI, jedynie pracownicy banku Paribas i Kii. Ty dorabiasz u Francuzów czy Koreańczyków?
Poważniej - Radwańska i Janowicz POWINNI wypierdzielić już dawno z tego kraju głupków.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 20:50, 16 Kwi 2014    Temat postu: Misiowilk

To nie tak.
Na meczach Radwańskiej było przeciętnie 2-3 tysiące widzów. Puste trybuny za kotarą wynikały z faktu, że toczyły się tam w tamtym okresie mecze deblowe, a one nigdzie nie dają frekwencji. Na meczu z Francescą Schiavone
było ponad 3 tysiące sprzedanych biletów + osoby upoważnione do wstępu bez biletów, na meczu z Radwańskiej z Alize Cornet było ponad 6 tysięcy widzów. Skasowano wówczas kotarę i zbudowano 1 kort. Radwańska uzyskała od "bula" zapewnienie ze TVP będzie transmitowało jej mecze w cyklu WTA a z Katowic nawet w programie 1 TVP. I to własnie władze TVP wyznaczyły jej mecze na godzinę 14:00, gdyż potem lecą programy i seriale z których telewizja "nie moze zrezygnować". Po prostu robią ją w bambuko, gdyż ta godzina pasowała CHIBA tylko bezrobotnym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 22:25, 20 Sie 2016    Temat postu:


Foto: ZUMA / newspix.pl
Maja Włoszczowska

Ma pani siedem srebrnych medali mistrzostwa świata. Można powiedzieć, że jest pani skazana na ten medal?

.............................................................................................
Czy tym pytaniem próbujecie wymusić na mnie odpowiedź, że powalczę o olimpijskie złoto za cztery lata w Tokio? Nie wiem, co przyszłość przyniesie. Jasne, że chciałabym złoto, nie mam i cieszę się ze srebra. Cieszę się, że przejechałam ten wyścig perfekcyjnie. Miałam sporo pechowych sytuacji przez ostatnie lata. W Rio wszystko zagrało. Moja cała drużyna, która na to pracowała, ma dzisiaj nagrodę.
................................................
[link widoczny dla zalogowanych]

Polski sport olimpijski w Rio na zdobyczach medalowych POLEK stoi!!!
Fantastyczny wyczyn Maji Właszczowskiej sprawił MI wyjątkową radość!!!
Bravo! Bravo! Bravo!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 7:15, 22 Sie 2016    Temat postu:

Czy to koniec lekkoatletyki???

Newsy

Caster Semenya jest obojnakiem! Ma wewnętrzne organy męskie

Szok w świecie sportu. Według brytyjskich mediów złota medalistka z Berlina jest hermafrodytą. 18-letnia Caster Semenya z RPA wygrała bieg na 800 metrów kobiet. Od razu wzbudziła kontrowersje - wygląda bowiem jak mężczyzna. Badania wykazały, że Semenya ma wewnętrzne męskie organy płciowe. Nie ma za to macicy i jajników.


Według "Daily Telegraph" Semenya posiada jądra produkujące testosteron. To właśnie ten hormon odpowiada za nadmierną muskulaturę, owłosienie i niski głos biegaczki.
[link widoczny dla zalogowanych]





„Koleżanki mają bardzo wysoki poziom testosteronu, zbliżony do męskiego, stąd ich wygląd i wyniki. Semenya jest w tym sezonie nie do pobicia i jeżeli władze światowej federacji lekkoatletycznej nic z tym nie zrobią, nie przywrócą dopuszczalnego limitu testosteronu we krwi, to wciąż będzie nie do pokonania” – mówiła po finale wyścigu na 800 m w Rio de Janeiro Joanna Jóźwik. Polka zajęła piąte miejsce, ale jak podkreślała, „czuje się srebrną medalistką”.

Na podium stanęły trzy zawodniczki z Afryki: pierwsze miejsce zajęła Caster Semenya z Republiki Południowej Afryki, drugie Francine Miyonsaba z Burundi, a trzecie Margaret Wambui z Kenii. Wynik, jaki osiągnęła Semenya, to jest najlepszy życiowy rezultat, nowy rekord RPA i piąty najszybszy czas w historii startów olimpijskich. Jej zwycięstwo wzbudziło wiele kontrowersji i wątpliwości związanych z jej (kwestionowaną) płcią. Nie są one jednak nowe.
[link widoczny dla zalogowanych]

Ale JAJA!!! Ale JAJA!! Nawiązując do słów znanej "celebrytki" Platformy Obywatelskiej..........................
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 5:30, 09 Cze 2017    Temat postu:


Margaret Smith Court (ur. 16 lipca 1942 w Albury, Nowa Południowa Walia) – tenisistka australijska, zwyciężczyni 64 turniejów wielkoszlemowych w grze pojedynczej, podwójnej i mieszanej.(wiki)

Cytat:
W demokratycznym świecie prawo do własnej opinii jest jednym z tych podstawowych, gwarantowanych przez różnego rodzaju konwencje. Nikt nie zamierza takich swobód ograniczać, ale osoby publiczne muszą zdać sobie sprawę, że ich głos jest słyszalny bardziej. Zdaniem korespondenta „Guardiana” Kevina Mitchella „świat tenisa powoli sięga dna”. Ta odważna teza wywołana jest ostatnimi wydarzeniami w tourze. Czarnymi charakterami zostali Australijka Margaret Court, Rumun Ilie Nastase oraz najmłodszy z tego towarzystwa, Francuz Maxime Hamou.


Dobitna opinia australijskiej legendy
Nie jest niczym złym, a wręcz przeciwnie, zabieranie głosu przez tenisistów w sprawie polityki, kwestii związanych z homoseksualizmem, czy molestowaniem seksualnym. Sport nie może istnieć w próżni. Jednak sportowcy muszą liczyć się z wagą ich zdania. Purytańskie zachowanie Margaret Court może przerażać. Być może najlepsza zawodniczka w historii żeńskiego tenisa nie może tak radykalnie strofować homoseksualistów. Przypominamy, że była numer jeden światowego rankingu potępiła linie lotnicze Qantas za promocję małżeństw jednopłciowych.
Trzeba pamiętać, że konserwatywne czasy już dawno minęły, a najlepszym tego przykładem są opinie rodaków Court podczas wielkoszlemowego French Open. Samantha Stosur i Nick Kyrgios potępili atak na Casey Dellacqueę, która ma dwoje dzieci ze swoją partnerką Amandą Judd. Tutaj nie chodzi tylko o moralność, ale przede wszystkim o wywalczoną przez lata i szczęśliwie obecną w XXI wieku tolerancję.
Całość pod:
[link widoczny dla zalogowanych]

Typowa manipulacja niemieckiego Onetu. Margaret Court zestawiona z osobnikami z zachowaniami typowo seksistowskimi a wśród potępiających Nick Kyrgios "autorytet" którego "uwagi" publicznie na korcie w pobliżu mikrofonu pod adresem Wawrinki warto przypomnieć:
- Kokkinakis dmuchał twoją dziewczynę – rzucił w trakcie meczu Kyrgios w stronę Wawrinki. Chodziło mu o Chorwatkę Donnę Vekić, która aktualnie spotyka się ze szwajcarskim tenisistą. Swoim zachowaniem młody Australijczyk wywołał burzę w środowisku tenisowym.
[link widoczny dla zalogowanych]

Czy mam obowiązek kochać i aprobować pederastię?
Czy to że brzydzi mnie pocałunek dwóch osobników z wkładaniem języka albo sex z penetracją męskich odbytów świadczy świadczy że jestem homofobem?
Do KN dokąd ten świat zmierza?


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Pią 5:32, 09 Cze 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 17:03, 11 Cze 2017    Temat postu:

Roland Garros: decima! Rafael Nadal po raz 10. najlepszy w Paryżu

Rafael Nadal po raz dziesiąty wygrał rozgrywanego na kortach ziemnych wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. W finale tegorocznej edycji Hiszpan w trzech setach pokonał Stana Wawrinkę.


[link widoczny dla zalogowanych]

NIEWIARYGODNE!!! A jednak!
10(dziesiąty) PUCHAR MUSZKIETERÓW w ręku TEGO genialnego tenisisty!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 16:51, 17 Gru 2017    Temat postu:

Austriak Marcel Hirscher wygrał slalom gigant w Alta Badia we Włoszech. To jego 48. zwycięstwo w zawodach alpejskiego Pucharu Świata. Drugiego Norwega Henrika Kristoffersena wyprzedził aż o 1,7 s, a trzeciego Słoweńca Zana Kranjca o 1,82.



[link widoczny dla zalogowanych]

Hirscher w niedzielę zdeklasował rywali. Był zdecydowanie najszybszy w obydwu przejazdach i odniósł piąte z rzędu zwycięstwo w gigancie w Alta Badia.
[link widoczny dla zalogowanych]

Z wielką przyjemnością patrzyłem na przejazd Marcela Hirschera podczas slalomu giganta w Alta Badia we Włoszech. To dziś godny następca legendarnego "herminatora" Hermanna Maiera.......................
Z pewnym smutkiem patrzę dziś na mój "rdzewiejący" sprzęt alpejski który powinienem już sprzedać, bo nadzieja na powrót na stoki narciarskie jest niestety coraz mniejsza......
Ale brawo Marcel! Tak trzymać! Pyeongchang coraz bliżej...........

P.S. A Kamil Stoch coraz lepszy, drugie miejsce na skoczni w Engelbergu napawa optymizmem....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 6:11, 02 Lip 2018    Temat postu:

Zmarła Irena Kirszenstein-Szewińska

Mexico City 1968 200 meters women final. Raelene Boyle and Irena Szewinska
[link widoczny dla zalogowanych]

Rok 1964 był przełomowym dla młodej zawodniczki. Jej nazwisko coraz częściej zaczęło gościć na pierwszych stronach gazet. Promocję do światowej czołówki dał jej bieg sztafetowy (4 x 100 m), w którym wyrównano rekord Europy - 44,4. Później Kirszenstein postarała się o nowy rekord Polski w skoku w dal, uzyskując 6,39 m, zaś we wrześniu ustanowiła także rekord Polski w biegu na 200 m - 23,5. Był on lepszy od starego, przedwojennego jeszcze rekordu Stanisławy Walasiewicz. Zanim jednak przyszła rekordowa seria Kirszenstein, młoda lekkoatletka zdołała zdać maturę i dostać się na studia ekonomiczne. Zanim jednak pojechał na igrzyska, wraz z koleżankami postarała się o rekord świata na 4 x 100 m - 44,2.

W Tokio Kirszenstein była prawdziwą rewelacją. Najpierw zadziwiła wszystkich w skoku w dal. Już w eliminacjach, wynikiem 6,43 m, ustanowiła rekord Polski. Każda kolejna próba jeszcze lepsza. Ostatecznie ukończyła na drugim miejscu z wynikiem 6,60 m. Później dołożyła kolejne "srebro" w biegu na 200 metrów, śrubując własny rekord Polski na 23,1. Na zakończenie lekkoatletycznej części igrzysk, Kirszenstein ponownie stanęła na podium, tym razem na najwyższym jego stopniu. Razem bowiem z Teresą Ciepły, Haliną Górecką i Ewą Kłobukowską, sięgnęła po złoty medal w biegu rozstawnym 4 x 100 m, uzyskując przy okazji fantastyczny wynik - 43,6, który był nowym rekordem świata.

"Na zakończenie lekkoatletycznej części igrzysk przeżyłam kolejny moment, którego nigdy nie zapomnę. To jest naprawdę wielka chwila: najwyższe podium, złoty medal, dziesiątki tysięcy par oczu spoglądających na ciebie, a potem Mazurek i na tle ciemnego nieba, biało-czerwona flaga wspinająca się na najwyższy maszt. Nie widzi i nie słyszy się nic, coś chwyta za gardło, radość łzy mieszają się w jedno wspaniałe przeżycie. Miałam wtedy 18 lat i może dlatego wszystko było podwójnie piękne. To była moja pierwsza i najpiękniejsza olimpiada" - wspominała Kirszenstein.
............................................................................
Rekordy świata:

2 razy na 100 m - doprowadziła do 11,1 w 1965 r.,

3 razy na 200 m - do 22,21 w 1974 r.,

3 razy na 400 m - do 49,29 w 1976 r.,

2 razy na 4 x 100 m - do 43,6 w 1964 r.

[link widoczny dla zalogowanych]

Pani Ireno!
Dostarczałaś nam niesamowitych przeżyć i wzruszeń swoim talentem.
Pozostaniesz na zawsze w mojej wdzięcznej PAMIĘCI...
RIP
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 5:55, 15 Lip 2018    Temat postu:

Piłkarze Chorwacji nazywani są “Vatreni”, co oznacza “Ogniści”.

Trener Chorwacji: W pionie trzyma mnie Eucharystia



„Wszystko, co osiągnąłem do tej pory w życiu zawodowym i osobistym, zawdzięczam nie sobie, lecz Bogu” – odpowiada Zlatko Dalić, cytowany na portalu aleteia.pl. Trener Chorwacji zawsze podkreślał, jak wiara ważna jest w jego życiu i pracy.

Trener podkreśla, że jako chrześcijanin wyznaje zasadę współpracy człowieka z Bogiem i wie, że bez solidnych treningów i pracy nie można zdawać się tylko na pomoc z góry” – czytamy na portalu.

Z opowiadań trenera wynika, że świadomość konieczności regularnego korzystania z sakramentów została zasiana w świadomości Zlatka już w młodości, gdy był ministrantem w rodzimej parafii w miejscowości Livno w Bośni.
„Noszę w kieszeni różaniec, ale nie traktuję go jako amuletu. Mecz lub trening staram się rozpocząć odmówieniem choćby jednej tajemnicy” – wyznaje trener.

Przypomina również, że nie wyobraża sobie niedzieli bez Eucharystii, na którą idzie z żoną i dziećmi.
„To niedzielna msza święta trzyma mnie w pionie, bez niej całe nasze życie nie miałoby większego sensu. To właśnie wtedy szczególnie czuję, jak Chrystus jest obecny w życiu naszej rodziny” – stwierdził w rozmowie z Chorwackim Radiem Katolickim.
źródło: ALETEIA.PL
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 6:28, 15 Lip 2018    Temat postu:

Chorwaccy piłkarze: wszystko zawdzięczamy Bogu!
Łukasz Kobeszko | 07/07/2018





REprezentacja Chorwacji po meczu półfinałowym z Anglią Fot. Twitter Mandzukic
[link widoczny dla zalogowanych]

Reprezentacja Chorwacji jest piłkarskim objawieniem Mundialu 2018. Czy wiesz, że trener i pomocnik zespołu, który w rozgrywkach wyeliminował Argentynę, Danię i Anglię, są osobami głęboko wierzącymi, podkreślającymi rolę modlitwy i sakramentów w codziennym życiu? Poznaj Zlatko Dalicia i Mateo Kovačicia.

Mateo Kovačić: Wszystko z Bogiem!
24-letni środkowy pomocnik drużyny narodowej, mimo młodego wieku jest już cenionym zawodnikiem, mającym za sobą występy w renomowanych klubach europejskich: niegdyś Interze Mediolan, a obecnie w Realu Madryt. Kovačić jest przedstawicielem pokolenia, które dziennikarze sportowi nazywają „dziećmi wojny” – osób urodzonych w czasie krwawych konfliktów towarzyszących rozpadowi Jugosławii w latach dziewięćdziesiątych XX wieku.

Jego rodzice byli uchodźcami wojennymi z Bośni, którzy znaleźli schronienie w Austrii, gdzie przyszły piłkarz przyszedł na świat. Tam też uczęszczał do katolickiej szkoły podstawowej i średniej. Przed długi czas był ministrantem – służby przy ołtarzu nie porzucił nawet wówczas, gdy grał już w pierwszych zawodowych drużynach futbolowych. W swojej parafii poznał też narzeczoną, z którą wkrótce planuje ślub – śpiewa ona w młodzieżowej scholi.

Podobnie jak trener reprezentacji, Mateo podkreśla w wywiadach, że wszelka kariera nie jest możliwa bez głębokiego zaufania Bożemu miłosierdziu. Cechuje go niezwykła skromność, gdy często powtarza, że nie ma nawet 10 proc. umiejętności, którymi dysponuje Leo Messi.

„Bez Bożej pomocy nie jestem w stanie wiele zrobić, przed meczami modlę się, abym nie popadł w samouwielbienie” – powtarza piłkarz. Znajomi zwracają uwagę, że piłkarz regularnie uczęszcza nie tylko na niedzielną Eucharystię, ale również widywany jest w madryckich kościołach w dni powszednie. Gdy wraca na urlop do Chorwacji, często odwiedza najbardziej znane w tym kraju sanktuarium maryjne w Marija Bistrica oraz Medjugorje.

„Jestem normalnym człowiekiem, mam swoje słabości i grzechy, ale modlitwa i sakramenty to ciągła szansa na ich przezwyciężenie”– powiedział kiedyś w rozmowie z hiszpańskimi mediami.

Na podstawie: bitno.net, hkr.hr, glas-koncila.hr
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

"Nacjonaliści" i "Katole", kochają Boga i OJCZYZNĘ. Taki malutki "kraik" a zamieszkały przez OLBRZYMÓW, których reprezentacja piłkarska wywalczyła sobie awans do finału mistrzostw świata.......
Koniec świata Panie Dzieju
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 7:27, 01 Paź 2018    Temat postu:


Bez hymnu, bez podium, bez dekoracji trenerów - organizatorzy finału siatkarskich mistrzostw świata zawiedli w wielu aspektach, za co krytykuje ich mnóstwo kibiców i ekspertów.
Więcej: [link widoczny dla zalogowanych]

Wspaniała POLSKA DRUŻYNA i genialny trener dokonali rzeczy o jakich mnie się nawet nie śniło!
Polska mistrzem świata w siatkówce AD 2018



2 przygłupów z #KOD na hali a taki wstyd przynoszą...
Dla Gorszego Sortu - bohaterzy

[link widoczny dla zalogowanych]

Czy są jakieś granice nikczemności dla "totalnej opozycji"?
Czy wszystko jest do oplucia dla zwolenników "żeby było tak, jak było" -hasło z manifestacji KOD i wszelakich antyrządowych uroczystości........
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 20:15, 01 Cze 2019    Temat postu:


Iga Świątek (fot. PAP/EPA)
[link widoczny dla zalogowanych]
63
W piątek świętowała 18. urodziny, a dzień później zrobiła sobie fantastyczny prezent. Iga Świątek w trzeciej rundzie wielkoszlemowego French Open miała słaby początek, ale potem znakomicie się odrodziła. Ostatecznie w sobotę pokonała Monikę Puig z Portoryko 0:6, 6:3, 6:3. W walce o ćwierćfinał Polka zmierzy się z broniącą tytułu Rumunką Simoną Halep. (http://www.tvn24.pl)

[link widoczny dla zalogowanych]

Miód na moje tenisowe skołatane serce. Nie grała dziś najlepiej, serwis zawodził, returny nie zawsze wchodziły w kort. ale tak jak w życiu, nie sztuka wygrywać gdy prawie każde uderzenie rakietą w tenisową piłkę zamienia się w WINNER! Najbardziej smakuje zwycięstwo gdy nie idzie i IGA dokonała tego. Tak trzymać!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna -> Wątki Lutni Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin