Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna www.gargangruelandia.fora.pl
Strefa wolna od trolli
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy istnieje heteroseksualizm?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna -> Moje archiwum salonowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Śro 23:37, 11 Lut 2015    Temat postu: Czy istnieje heteroseksualizm?

3.02.2013 17:03 Odsłon: 1801 7 komentarzy

Ostatnio wszyscy stali się specjalistami od ewolucji, biologii, płci i czego tam jeszcze. Poniższy tekst jest kompilacją moich starych - sprzed kilku lat - wpisów w Hydeparku dziennika.pl

Dowiedziałem się czegoś OKROPNEGO. Otóż okazało się, że moja żona jest androfilem. To jeszcze nic, bo ja - nie mając o tym pojęcia - okazałem się gynofilem.
Tfu! 36 lat małżeństwa, dwoje dzieci i TAKIE ŚWIŃSTWA.
Terminów homoseksualizm i heteroseksualizm nie wprowadził żaden biolog, czy inny "log". Nie są to terminy naukowe. Wprowadziła je licentia poetica pewnego Austro-Węgra.
Karl-Maria Kertbeny lub Károly Mária Kertbeny (ur. jako Karl-Maria Benkert 28 lutego 1824 w Wiedniu, zm. 23 stycznia 1882 w Budapeszcie) – austriacko-węgierski pisarz, tłumacz, księgarz, obrońca praw człowieka.
W 1974 roku Wiedza Powszechna wydała książkę Desmonda Morrisa „Naga małpa”. Ta książka z 1967 wywołała w swoim czasie spory szum. Przeczytało ją wielu humanistów, filozofów, racjonalistów i innych wolnomyślicieli i zapamiętało z niej głównie, że zwierzątka bzykaja się bez żadnej nadrzędnej reguły. Było to dla nich dowodem, że i u ludzi takiej reguły nie wolno wprowadzać. Tymczasem pan Morris poruszył pewien problem, który nauki biologiczne ówcześnie dostrzegły. Może poruszył go zbyt słabo i dlatego umknął on uwadze wyżej wspomnianych.
Trochę to zabawne, że ja, moher, muszę wyjaśniać te zagadnienia.
Otóż, mili Państwo, człowiek JEST ssakiem. Jest zaklasyfikowany w systematyce świata zwierząt na swoim miejscu. Wy racjonaliści słyszeliście przecież o ewolucji, nieprawdaż? I jako ssak działa na zasadzie instynktów. W każdej konkretnej sytuacji próg wyzwolenia konkretnego instynktu jest ustalony i realizowany jest ten instynkt, którego próg jest najniższy. Raz uruchomiony instynkt musi się „wyładować” do końca. Jeśli nie ma takiej możliwości, to MUSI się zrealizować jakaś czynność zastępcza do czasu, aż zadziała inny instynkt.
Człowiek JEDNAK różni się od zwierząt. I to nie tym, że kopuluje niezależnie od okoliczności, pory roku, płci partnera i pogody. Różnica między Człowiekiem, a zwierzęciem jest inna. Człowiek jest JEDYNYM zwierzęciem, które MOŻE zapanować nad instynktami. Dalsze ważne różnice, to świadomość śmierci i świadomość historii. Zwierzęta nie znają historii swego gatunku, ani nie wiedzą, że umrą. Skoro jednak człowiek ma w sobie zwierzę, a każdy z nas je ma, to nic, co zwierzęce, nie powinno być nam obce.
Tu pozwolę sobie na wtręt. Cała masa pięknoduchów, zapatrzonych ślepo w Rozum i Ludzkość, nie ma pojęcia, co ten Rozum ustalił i jakie są komponenty tej Ludzkości. Ludzkości w ich rozumieniu. Ja, na przykład, cały czas mam świadomość miliardów lat ewolucji tkwiących we mnie i wcale mi to nie przeszkadza w byciu, powiedzmy, moherem.
Wracając do tematu. ŻYCIE, jakkolwiek by nie było definiowane, ma jedną cechę podstawową. Tą cecha jest jego przekazywanie. NIE ISTNIEJE życie, które nie jest przekazywane. Aby życie, w świecie istot różnopłciowych, było przekazywane, MUSI istnieć za to jakaś nagroda. Ta nagroda wbudowana jest w mózg i jest nią, nazwijmy to, przyjemność. Jakieś substancje chemiczne uwalniają się i stymulują to miejsce w mózgu, które daje wrażenie przyjemności. Jest to tak silne, że - w znanym eksperymencie - szczury padały z głodu, mając możliwość stymulacji ośrodka przyjemności, czy, jak kto woli, rozkoszy w mózgu. Głupie, ale prawdziwe. Dotyczy to szczurów i bardzo znacznego procentu populacji ludzkiej. Piszę specjalnie - populacji ludzkiej, bo mnie się to jakoś z Ludzkością nie kojarzy.
Tak więc, zwierzęta nie kopulują, aby się rozmnażać. Kopulują, aby mieć z tego przyjemność - jak my. Rozmnażają się przy okazji. I one tę przyjemność znały miliardy lat przed człowiekiem. Jednak zwierzęta kopulują z sensem, czego o ludziach nie da się, bez zastrzeżeń, powiedzieć. I NIE WSZYSTKIE zwierzęta kopulują. Prawdę mówiąc, to raczej mniejszość z nich ma tę frajdę. W stadzie wilków, wśród kopytnych i w wielu innych przypadkach są SAMCE, które nie kopulują nigdy.
U ludzi też się to zdarza. Są kultury, na przykład u Indian z Ameryki Południowej, gdzie tylko stare samce (przepraszam za dosłowność) mają ten przywilej. Młode mogą sobie poszukać dziupli, albo wiewiórek.
Wspomnę jeszcze o bonobo. Czy wszystkim jest wiadomo, że bonobo wymierają? Przegrały walkę ewolucyjną. Skryte przez wieki w dżungli uprawiały swój promiskuityzm, ale nie dał im on znaczącej przewagi. Pieprzenie się z każdym nie jest dobrą receptą na sukces. Także u ludzi.
I NIE są to nasi najbliżsi krewni. To bardzo poprawne twierdzenie, niestety - jak większość podobnych - nieprawdziwe.

Skąd wiem, co jest normą? Wiem to z ogólnodostępnych wyników kilkuset lat pracy wielu tysięcy naukowców.
To, że homoseksualizm jest tak stary jak ludzie nie jest żadnym odkryciem. Tak samo stare są rozedma płuc, arterioskleroza, Alzheimer, gościec i kretynizm.
Czy homoseksualizm jest nienaturalny? Słowo naturalny nie ma jednego znaczenia. W znaczeniu sprzeczny z naturą, sprzeczny z istotą życia - tak, jest nienaturalny. W znaczeniu pochodzenia, jeśli ma przyczyny tkwiące wewnątrz organizmu, jest naturalny. Tak samo jak jest nienaturalne, że człowiek umiera na serce mając 18 lat i jest naturalne, bo jest wynikiem wady tego serca, a nie postrzału.
Ale rozmawiamy nie o naturalności, tylko o normie. Normalny - zgodny z normą. Normalne zachowanie, jakkolwiek nie byłoby dziwne, jest celowe i sensowne. Gdy brak jest celu i sensu, zachowanie pozornie zwyczajne, jest nienormalne. Pies goniący swój ogon, gdy nie ma tam pchły, ani nie jest to zabawa, zachowuje się nienormalnie.
Organizm żywy, nie próbujący się rozmnażać w sprzyjających warunkach, zachowuje się skrajnie nienormalnie.
Czy odchylenia od normy nie zależą od osoby, która je ma?
W jakimś procencie przypadków tak właśnie jest. Ale w jakim? Czy ktoś to wie? Czy są uczciwe badania przyczyn homoseksualizmu? Czy to wolno teraz badać? Czy ktoś daje pieniądze na takie badania?
Z czasów, kiedy się badało, pochodzą pewne informacje. Jak te z „Płci mózgu”, że w wyniku ZABURZEŃ w życiu płodowym, może dojść do takich sytuacji. Jak informacje o znacząco większym procencie homoseksualistów wśród chłopców wychowywanych bez ojca. Jak informacje o wpływie złego przykładu, przyzwyczajenia, zbyt wczesnej niewłaściwej inicjacji, urazu z dzieciństwa, zaburzeń hormonalnych.
Jak widać przyczyn homoseksualizmu jest wiele. Jest zapewne i pewna ilość „urodzonych” homoseksualistów, ale kto wie jaka?

Hetroseksualizm, homoseksualizm, transseksualizm czy biseksualizm lub - czemu nie - multiseksualizm to równoprawne rodzaje seksualizmu i to naukowo dowiedzione i potwierdzone.
Ktoś napisał podobny tekst. Można przyjąć, że ujmuje on zwięźle pewien szeroko rozpowszechniany pogląd, który dodatkowo jest uważany za naukowy i obiektywny.
Rzecz w tym, że pogląd ten jest sprzeczny z wiedzą dostępną w zasadzie wszystkim.
Życie na Ziemi istnieje już parę miliardów lat. Znamy masę faktów dotyczących tego życia.
Cechą życia i to cechą definiującą je, jest zdolność (i jednocześnie konieczność) jego przekazywania.
Życie nie przekazywane dalej ginie. Przykłady wielu wymarłych (nie wybitych) gatunków potwierdzają to w całej rozciągłości. Naukowcom znane jest pojęcie minimalnej ilości osobników potrzebnych do przetrwania gatunku. Gdy ilość osobników spada poniżej tego minimum gatunek wymiera.
Są zasadniczo dwa sposoby przekazywania życia - bezpłciowy i płciowy. Cechą główną tego pierwszego jest powstawanie identycznych genetycznie organizmów potomnych. Jest to dobry sposób, bo używa go wiele z istniejących gatunków. Jest więc skuteczny. Są jednak kłopoty z rozwojem takich gatunków, bo pula genowa gatunku zmienia się bardzo powoli.
Już bardzo dawno temu został więc wymyślony drugi sposób - płciowy. Wszyscy wiemy na czym to polega i nie będę się nad tym rozwodził. Sposób ten dawał dużą przewagę i wszystkie wyższe zwierzęta się nim posługują.
Zamiast z jednej komórki otrzymywać dwie, to trzeba dwóch, żeby otrzymać jedną. To spora zmiana, bo te dwie komórki muszą się jakoś spotkać. Sposobów tego spotykania jest mnóstwo.
Przeskakując trochę etapów zauważymy, że jednym ze sposobów zbliżenia do siebie komórek jest popęd płciowy.
Jakaś siła, która pcha do zbliżenia samca modliszki. Silniejsza - w tym przypadku - od instynktu samozachowawczego. Pająki też to mają. W przypadku ssaków nie jest to już tak przemożne, bo można odpędzić kijem psa od suki w cieczce, ale trzeba się trochę namachać.
Ilość sposobów, gierek, kruczków, podstępów i czego tam jeszcze, jakich chwyta się życie, aby ze swej definicji się powielić, jest niewiarygodna.
Z punktu widzenia życia istnieje tylko jedna postawa - seksualna. Wynika ona z samej istoty życia.
Wiemy jednak, że występują różne choroby, wady genetyczne, błędy, zaburzenia metabolizmu. Niektóre z nich mogą spowodować zakłócenie tej postawy. Tak się tworzy aseksualność, która jest przeciwieństwem normy.
Są więc możliwe dwa stany. Stan normalny - seksualność i stan zakłócony - aseksualność. Woły, wieprze, wałachy itp. dowodzą tego wymownie. Mój znajomy piesek po zabiegu, interesuje się tylko piłeczką mojej suczki. NICZYM więcej.
Możemy więc zaniedbać ten ewidentny błąd i dać sobie spokój z aseksualnością. Jeżeli ilość osobników jest wystarczająco duża i błąd aseksualności nie występuje zbyt często gatunek nie jest zagrożony.
Przejdźmy do seksualności, ale jeszcze nie do człowieka.
Skoro do powstania życia potrzebne są dwie różne komórki, to wniosek z tego, że istnieją dwie różne populacje osobników dysponujących owymi komórkami. Nie trzy, nie pięć, ale właśnie dwie. Życie jest w istocie ekonomiczne i jak wystarczy czegoś dwa, to nie ma trzy, bo i po co? Ta ekonomiczność potrafi być okrutna. Nieszczęsny modliszek zaraz PO staje się niekonieczny i można go zużyć z sensem. No, przecież dla dobra JEGO dzieci.
Te dwie populacje różnych osobników tego samego gatunku zwane są płciami. I dysponują - bo mówimy tylko o seksualnych - popędem płciowym. Popęd ten „włącza” się w określonych warunkach, trwa określony czas i prowadzi do połączenia TYCH dwóch komórek. I to jest norma. Biologiczna norma dla danego gatunku.
Wszelkie odstępstwa od tej normy są karane „wygaśnięciem” genów, powodujących te odstępstwa.
Ptak składający jaja przed zimą, jeleń ryczący poza sezonem, łosoś przybywający na tarło za wcześnie - nie „zobaczą” swoich dzieci. Proszę „dopuścić” psa do suki, która nie ma cieczki - toż to komedia.
Wszelkie choroby, błędy genetyczne i inne przyczyny w organizmie powodujące wadliwe działanie popędu płciowego u zwierząt są odstępstwem od normy. Widocznym przez nonsensowne działanie dotkniętych nimi osobników. Kto widział jamnika, który skacze na wszystko co się rusza i nie rusza (nogi od stołu np.) wie, że jego popęd płciowy jest tak samo wielki, jak nonsensowny. Kto widział psa, zgiętego w kabłąk i „kopulującego” z powietrzem ten albo się odwrócił ze wzruszeniem ramion, albo się obśmiał.
W rzekomy „homoseksualizm” u jeleni, albo psów wierzą chyba tylko jelenie. Nie znam ani jednego dowodu, że dwa samce jakiegokolwiek gatunku faktycznie z sobą kopulowały. NIE MA takiego dowodu.
Przejdźmy wreszcie do ludzi. Ludzie są ssakami. Całe mnóstwo humanistów raczy o tym zapominać. Jako ssaki ludzie podlegają prawom biologicznym.
I taka jest właściwa hierarchia nauki o człowieku. Najpierw biologia, potem psychologia i na końcu psychiatria.
Nauki ścisłe i przyrodnicze oparte na eksperymencie, ze swoją ścisłą metodyką, z koniecznością potwierdzenia wyników są jedynie władne do określania, co jest normą, a co nią nie jest. Nauka niższego rzędu nie może kwestionować normy określonej przez naukę wyższego rzędu.
Inaczej mówiąc, jeżeli biologia stwierdzi, że cztery kończyny są normą danego gatunku, to ani psychologia, ani - tym bardziej - psychiatria, nie może twierdzić, że normą są trzy, albo cztery, albo pięć kończyn.
Jeżeli normą biologiczną dla ssaków jest seksualność, a w ramach tej seksualności działanie popędu płciowego prowadzące do przekazania życia, to żadna inna nauka pochodna nie może tej normy zmienić. A odchylenia od tej normy może sobie klasyfikować i nazywać jak chce, bo tym się ma właśnie (miedzy innymi oczywiście) zajmować.
Dlatego NIE ISTNIEJE heteroseksualizm. Istnieje seksualizm, istnieje prawidłowy popęd płciowy i różne odchyłki od niego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna -> Moje archiwum salonowe Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin