Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna www.gargangruelandia.fora.pl
Strefa wolna od trolli
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy istnieje heteroseksualizm?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna -> Z etologią na ty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Sob 21:23, 28 Lip 2012    Temat postu: Czy istnieje heteroseksualizm?

Karl-Maria Kertbeny lub Károly Mária Kertbeny (ur. jako Karl-Maria Benkert 28 lutego 1824 w Wiedniu, zm. 23 stycznia 1882 w Budapeszcie) – austriacko-węgierski pisarz, tłumacz, księgarz, obrońca praw człowieka. Pamiętany jest m.in. za wprowadzenie terminów homoseksualizmu i heteroseksualizmu.
To z Wikipedii.
Czyli terminów tych nie wprowadził żaden biolog, czy inny "log".
Wprowadziła je licentia poetica pewnego Austro-Węgra.

A teraz ktoś pisze, że hetroseksualizm, homoseksualizm, transseksualizm czy biseksualizm lub - czemu nie - multiseksualizm to równoprawne rodzaje seksualizmu i to naukowo dowiedzione i potwierdzone.
Ktoś na forum napisał podobny tekst. Można przyjąć, że ujmuje on zwięźle pewien szeroko rozpowszechniany pogląd, który dodatkowo jest uważany za naukowy i obiektywny.
Rzecz w tym, że pogląd ten jest sprzeczny z wiedzą dostępną w zasadzie wszystkim.
Życie na Ziemi istnieje już parę miliardów lat. Znamy masę faktów dotyczących tego życia.
Cechą życia i to cechą definiującą je, jest zdolność (i jednocześnie konieczność) jego przekazywania.
Życie nie przekazywane dalej ginie. Przykłady wielu wymarłych (nie wybitych) gatunków potwierdzają to w całej rozciągłości. Naukowcom znane jest pojęcie minimalnej ilości osobników potrzebnych do przetrwania gatunku. Gdy ilość osobników spada poniżej tego minimum gatunek wymiera.
Są zasadniczo dwa sposoby przekazywania życia - bezpłciowy i płciowy. Cechą główną tego pierwszego jest powstawanie identycznych genetycznie organizmów potomnych. Jest to dobry sposób, bo używa go wiele z istniejących gatunków. Jest więc skuteczny. Są jednak kłopoty z rozwojem takich gatunków, bo pula genowa gatunku zmienia się bardzo powoli.
Już bardzo dawno temu został więc wymyślony drugi sposób - płciowy. Wszyscy wiemy na czym to polega i nie będę się nad tym rozwodził. Sposób ten dawał dużą przewagę i wszystkie wyższe zwierzęta się nim posługują.
Zamiast z jednej komórki otrzymywać dwie, to trzeba dwóch, żeby otrzymać jedną. To spora zmiana, bo te dwie komórki muszą się jakoś spotkać. Sposobów tego spotykania jest mnóstwo.
Przeskakując trochę etapów zauważymy, że jednym ze sposobów zbliżenia do siebie komórek jest popęd płciowy.
Jakaś siła, która pcha do zbliżenia samca modliszki. Silniejsza - w tym przypadku - od instynktu samozachowawczego. Pająki też to mają. W przypadku ssaków nie jest to już tak przemożne, bo można odpędzić kijem psa od suki w cieczce, ale trzeba się trochę namachać.
Ilość sposobów, gierek, kruczków, podstępów i czego tam jeszcze, jakich chwyta się życie, aby ze swej definicji się powielić, jest niewiarygodna.
Z punktu widzenia życia istnieje tylko jedna postawa - seksualna. Wynika ona z samej istoty życia.
Wiemy jednak, że występują różne choroby, wady genetyczne, błędy, zaburzenia metabolizmu. Niektóre z nich mogą spowodować zakłócenie tej postawy. Tak się tworzy aseksualność, która jest przeciwieństwem normy.
Są więc możliwe dwa stany. Stan normalny - seksualność i stan zakłócony - aseksualność. Woły, wieprze, wałachy itp. dowodzą tego wymownie. Mój znajomy piesek po zabiegu, interesuje się tylko piłeczką mojej suczki. NICZYM więcej.
Możemy więc zaniedbać ten ewidentny błąd i dać sobie spokój z aseksualnością. Jeżeli ilość osobników jest wystarczająco duża i błąd aseksualności nie występuje zbyt często gatunek nie jest zagrożony.
Przejdźmy do seksualności, ale jeszcze nie do człowieka.
Skoro do powstania życia potrzebne są dwie różne komórki, to wniosek z tego, że istnieją dwie różne populacje osobników dysponujących owymi komórkami. Nie trzy, nie pięć, ale właśnie dwie. Życie jest w istocie ekonomiczne i jak wystarczy czegoś dwa, to nie ma trzy, bo i po co? Ta ekonomiczność potrafi być okrutna. Nieszczęsny modliszek zaraz PO staje się niekonieczny i można go zużyć z sensem. No, przecież dla dobra JEGO dzieci.
Te dwie populacje różnych osobników tego samego gatunku zwane są płciami. I dysponują - bo mówimy tylko o seksualnych - popędem płciowym. Popęd ten „włącza” się w określonych warunkach, trwa określony czas i prowadzi do połączenia TYCH dwóch komórek. I to jest norma. Biologiczna norma dla danego gatunku.
Wszelkie odstępstwa od tej normy są karane „wygaśnięciem” genów, powodujących te odstępstwa.
Ptak składający jaja przed zimą, jeleń ryczący poza sezonem, łosoś przybywający na tarło za wcześnie - nie „zobaczą” swoich dzieci. Proszę „dopuścić” psa do suki, która nie ma cieczki - toż to komedia.
Wszelkie choroby, błędy genetyczne i inne przyczyny w organizmie powodujące wadliwe działanie popędu płciowego u zwierząt są odstępstwem od normy. Widocznym przez nonsensowne działanie dotkniętych nimi osobników. Kto widział jamnika, który skacze na wszystko co się rusza i nie rusza (nogi od stołu np.) wie, że jego popęd płciowy jest tak samo wielki, jak nonsensowny. Kto widział psa, zgiętego w kabłąk i „kopulującego” z powietrzem ten albo się odwrócił ze wzruszeniem ramion, albo się obśmiał.
W rzekomy „homoseksualizm” u jeleni, albo psów wierzą chyba tylko jelenie. Nie znam ani jednego dowodu, że dwa samce jakiegokolwiek gatunku faktycznie z sobą kopulowały. NIE MA takiego dowodu.
Przejdźmy wreszcie do ludzi. Ludzie są ssakami. Całe mnóstwo humanistów raczy o tym zapominać. Jako ssaki ludzie podlegają prawom biologicznym.
I taka jest właściwa hierarchia nauki o człowieku. Najpierw biologia, potem psychologia i na końcu psychiatria.
Nauki ścisłe i przyrodnicze oparte na eksperymencie, ze swoją ścisłą metodyką, z koniecznością potwierdzenia wyników są jedynie władne do określania, co jest normą, a co nią nie jest. Nauka niższego rzędu nie może kwestionować normy określonej przez naukę wyższego rzędu.
Inaczej mówiąc, jeżeli biologia stwierdzi, że cztery kończyny są normą danego gatunku, to ani psychologia, ani - tym bardziej - psychiatria, nie może twierdzić, że normą są trzy, albo cztery, albo pięć kończyn.
Jeżeli normą biologiczną dla ssaków jest seksualność, a w ramach tej seksualności działanie popędu płciowego prowadzące do przekazania życia, to żadna inna nauka pochodna nie może tej normy zmienić. A odchylenia od tej normy może sobie klasyfikować i nazywać jak chce, bo tym się ma właśnie (miedzy innymi oczywiście) zajmować.
Dlatego NIE ISTNIEJE heteroseksualizm. Istnieje seksualizm, istnieje prawidłowy popęd płciowy i różne odchyłki od niego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
deHaga
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 17:53, 07 Sie 2012    Temat postu:

Jan Hartman: Chowajmy naszą polską młodzież od małego biseksualnie
[link widoczny dla zalogowanych]

Etyk Jan Hartman na swoim blogu na portalu polityka.pl pisze o modzie na biseksualizm w najlepszym stylu prof. Magdaleny Środy.
Oto fragment:
Robert Biedroń jest najprzystojniejszym facetem, jakiego znam, a Anna Grodzka jedną z najbardziej kobiecych kobiet, której uśmiech zaprasza, by szarmancko całować jej dłoń. Uwielbiam gejów za to, że okazują mi przyjaźń i serdeczność w sposób, na który heterycy nigdy by sobie nie pozwolili, pomni, że każdy samiec jest rywalem. Kocham wszelkie LGBT, bo poszerzają horyzonty możliwych relacji między ludźmi i rozpalają wyobraźnię. To dzięki nim zdolny jestem wierzyć, że ludzkie życie jest bogatsze i bardziej subtelne, niż jedyna znana mi z autopsji hetero-nuda poskromionych przez kobiety samców.

Przed lekturą następnych fragmentów polecam odwiedzić najpierw toaletę, bo można się ... ze śmiechu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
babapl
Bywalec



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 2400
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:33, 07 Sie 2012    Temat postu:

Niechaj młodzież dzisiejsza dostanie to, czego nam, starszym, wzbroniono! Uczmy ją kochać na prawo i na lewo, gładkie i szorstkie, wklęsłe i wystające. Chowajmy naszą polską młodzież od małego biseksualnie, na bogato, z fantazją, boć to szczęście nic nie kosztuje!Ogłaszam świętą krucjatę powszechnej miłości na wszystkie strony, narodową bi-manię, karnawał uścisków chłopców z dziewczętami, chłopców z chłopcami, dziewcząt z chłopcami i dziewcząt z dziewczętami! Och, migdalcie się młodzi, migdalcie, a my sobie chociaż popatrzymy!
-----------------------------
Trzeba przyznać, że etyków mamy na miarę czasu - co jeden to lepszy.
Jakim szczęściem jest "kochać" na prawo i lewo, kogo i gdzie popadnie, nie trzeba sięgać do historii don Juana Tenorio, wystarczy przypomnieć sobie przepełnione radością "kochania" i przedwcześnie zakończone życie MM.
Nie pierwszy to polski etyk, który śmieszy tumani, przestrasza. Zgroza!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bywalec
Gość






PostWysłany: Wto 19:00, 07 Sie 2012    Temat postu:

A mnie się to trochę kojarzy z kawałem z okazji wejścia Polski do Unii Europejskiej:
Ojciec wzdycha: będę za, nie dla mnie, ale przynajmniej dla dzieci...
A dziadek na to: Tak jest! Niech mają za swoje - chuligani!!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Wto 17:51, 14 Sie 2012    Temat postu:

Sprawdzając coś na temat zboczeń seksualnych dowiedziałem się czegoś OKROPNEGO.
Otóż okazało się, że moja żona jest androfilem. Shocked Shocked Shocked Shocked
To jeszcze nic, bo ja - nie mając o tym pojęcia - okazałem się gynofilem. Tfu!

36 lat małżeństwa, dwoje dzieci i TAKIE ŚWIŃSTWA.
Jak tu się teraz z tego wyspowiadać?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Czw 12:20, 06 Wrz 2012    Temat postu:

Wprowadzanie swego rodzaju „paramałżeństw” homoseksualnych, jakimi mogą być związki partnerskie między osobami tej samej płci, to początek niebezpiecznego eksperymentu na społeczeństwie. Ucierpią na nim przede wszystkim najsłabsi: dzieci i młodzież. One bowiem potrzebują dla swojego wzrostu jasnego przekazu społecznego: jaka jest rola mężczyzny i kobiety, czym jest małżeństwo i rodzina. Udawanie, że homoseksualiści mogą tworzyć związek analogiczny do związku małżeńskiego jest zakłamywaniem prawa naturalnego.

Definicja małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny nie odwołuje się najpierw do religii, objawienia i Biblii, ale do «ratio recta», prawego rozumu, do prostej refleksji biologicznej i psychologicznej o człowieku. One mówią o tym, co to jest małżeństwo, płodność, ojcostwo i macierzyństwo.

Związki homoseksualne jako takie nie są dzisiaj oczywiście żadną nowością. To fenomen stary jak cywilizacja ludzka. Absolutną „nowością” ostatnich dziesięcioleci jest natomiast cywilizacyjne udawanie, że związki te mogą stanowić alternatywę dla małżeństw rzeczywistych i mogą wychowywać dzieci.

Ludzie „ratio recta” winni głośno pytać, dlaczego prawa homoseksualistów do „satysfakcji” bycia rodzicem, choć nimi nie są, są ważniejsze od prawa dziecka do posiadania ojca i matki? Ponieważ papier wszystko przyjmie, można uchwalić wszystko, jeżeli zgromadzi się większość w parlamencie. Ale to nie parlamenty decydują o tym, kto rodzi dzieci oraz jakiej płci ma być matka, a jakiej ojciec.


Recenzowałem zaakceptowany uprzednio podręcznik do gimnazjum, w którym małżeństwa homoseksualne były prezentowane jako paralelne wobec małżeństw heteroseksualnych. Jeden z autorów, używając pojęcia małżeństwa w odniesieniu do kobiety i mężczyzny, dał cudzysłów, a przy parze homoseksualnej pisał prosto – bez cudzysłowu. Cały podręcznik był napisany pod kątem promocji homoseksualizmu wśród młodzieży. Został ostatecznie odrzucony tylko dlatego, że takie ujęcie zagadnienia jest niezgodne z polskim prawem.

Cały artykuł tutaj: [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
babapl
Bywalec



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 2400
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 13:27, 06 Wrz 2012    Temat postu:

Pewien dysonans poznawczy stanowi dla mnie fakt, że ci postępowcy walczący o "małżeństwa" jednopłciowe sami w swoich heteroseksualnych związkach żyją latami na kocią łapę i nawet, gdy mają dzieci zalegalizowanie związku nie jest im do niczego potrzebne.
To jak to jest?
Może należy stanąć w ich obronie, by nie byli dyskryminowani, kiedy chcą odwiedzić partnera w szpitalu, lub odziedziczyć po nim mieszkanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Czw 23:16, 31 Sty 2013    Temat postu:

Ten temat jest jak najbardziej aktualny. Wróćmy do niego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Czw 23:39, 31 Sty 2013    Temat postu:

Paryski klon napisał kiedyś taki tekst.

Sexapille, to cos, co nas podnieca ?
2009-03-30 02:28 Autor: Wiily Wonka


Seks opanowal ten najpiekniejszy ze swiatow.
Czlowiek wspolczesny wraca do korzeni i przedklada seks nad perly kultury, bedace produktem mozgu, tego samego narzadu, ktory zawiaduje seksem. Pofaldowane obszary pelne abstraktu traca na rzecz tej czesci mozgu, ktora nie zmienila ksztaltu od czasow homo erectus. Zadajmy sobie zatem pytanie, czy jestesmy juz naprawde Homo Sapiens, czy tez wiekszosc populacji to wciaz erectus ?

Cywilizacja ogranicza pewne niedogodnosci seksu, jak poszukiwanie partnerki poprzez instytucje malzenstwa, obnizajac ponoszone koszty(czy na pewno?), a także (ostatnio) najwazniejsze, ogranicza prawdopodobienstwo zarazenia sie SIDA(AIDS)i innymi chorobami przenoszonymi droga plciowa. Jednak ograniczenia ograniczeniami, a seks, to przede wszystkim przyjemnosc. Dla większości (przytlaczajacej) populacji, to przyjemnosc, chociaz jest to czynnosc, ktora wykonujemy w celach prokreacyjnych rowniez !

I to nas rozni od swiata zwierzecego, ktory kopuluje w okresie godow, rui i rykowisk. Zwierzatka pracowicie kopuluja tylko i wylacznie w celu wydania potomstwa( w nastepstwie aktu, to zrozumiale). Czlowiek natomiast jest nieomal jedynym gatunkiem na Ziemi, u ktorego kopulacja nie musi sluzyc( i tak jest bardzo czesto) prokreacji. Tylko szympans bonobo, nasz najblizszy krewny, stanowi ten wyjatek. Zaden inny, ziemski organizm, z wyjatkiem Czlowieka, nie posiada psychiki podobnej do naszej.
Zwierze nie zastanawia sie, czy cos sprokurowac, czy nie: robi po prostu to, co nakazuje mu instynkt. Czlowiek, inaczej, jako istota swiadoma, ma wybor, nie wysila sie na dokonanie czynnosci nieprzyjemnej, lub obojetnej. Trudno zeby liczyc tez u ludow pierwotnych, na ich poswiecenie, w celu rozpowszechnienia swych genow. Tym bardziej, ze zdarzaja sie ludy nieswiadome zwiazku przyczynowego pomiędzy kopulacja i poczeciem. Wierza one, ze kobieta zachodzi w ciaze poprzez przejscie w pobliżu totemu plemienia, seks uprawiaja dla przyjemnosci.
Natura byla jednak wystarczajaco przebiegla, aby nie zdawac sie na roztropnosc, czy poczucie obowiazku czlowieka. Nerwy biegnace od narzadow plciowych sa podlaczone do osrodka przyjemnosci w mozgu. Dzieki temu ludzie jaskiniowi mnozyli sie wystarczajaco szybko, aby uzupelnic ubytki populacji powstale na skutek smierci jej członków w paszczach i pazurach drapieznikow, z powodu rozmaitych chorob, zlych warunków pogodowych, albo w utarczkach z inną populacja.

Jednakze, w momencie pojawienia się swiadomosci, przyjemnosc stala się zjawiskiem psychicznym, a nie tylko neurofizjologicznym systemem nagrody za zachowania sprzyjajace przezyciu i wydaniu potomstwa. Kwestia dazenia do jej osiagniecia przestala wiec w duzej mierze podlegac doborowi naturalnemu, stajac sie w zamian przedmiotem zainteresowania ludzkiego, swiadomego wlasnej egzystencji ego. Czlowiek pierwotny, spostrzegl z radosnym zdziwieniem, ze natura obdarzyla go bezplatna zabawka w postaci seksu, ktora mozna rozkoszowac sie do woli. Socjobiologia przypisuje często seksowi role spoiwa spolecznego. Jest to mozliwe jedynie dlatego, ze seks sprawia przyjemnosc.
Dla psychiki przyjemnosc jest tym, czym dla biologii przezywalnosc. Im wiecej przyjemnosci, tym lepiej, i niech sie schowa biologiczna celowosc. W tym sensie, seks stal sie u ludzi po prostu jeszcze jednym sposobem silnego pobudzania osrodka przyjemnosci w mozgu, obok narkotykow, alkoholu i internetu. Seks nie pozostawia po sobie kaca, chyba ze moralnego.
Poza tym seks, tak jak wspomniane uzywki, pomaga w oderwaniu sie od trudnego czesto i przerazajacego swiata realnego.

Chrzescijanska Kultura Zachodu, to jedyna, ktorej udalo sie w miarę skutecznie zneutralizować odurzające skutki seksu, bo religia zastąpila, erotyke w roli opium narodu i przez to skierowala ludzka aktywnosc na inne tory, w tym eksploracje otaczajacej rzeczywistosci. Odniosla sukces cywilizacyjny w postaci rewolucji naukowo-technicznej.
Sredniowiecze juz się skonczylo i sfera erotyki ponownie znalazla sie w centrum uwagi.

Seks, dla jakichkolwiek powodow nie bylby uprawiany, często w koncu prowadzi takze do prokreacji. Wyszlismy juz jednak z jaskin i stalismy sie gatunkiem cywilizowanym. I wtedy seks stal sie problemem. Postep w nauce, technice, medycynie oraz zwiekszenie skuteczności rokowań pokojowych, a szczególnie eksport tych innowacji do zasadniczo nieprzygotowanych ludów pierwotnych, doprowadzily do znacznego obnizenia smiertelnosci populacji ludzkiej. Jednakze jej potencjal rozrodczy pozostal bez zmian. To własnie jest przyczyną wielkiej eksplozji demograficznej, szczegolnie w krajach Trzeciego Swiata, grozacej tym, iz w calkiem niedalekiej przyszlosci ludzie zjedza ostatnie zdzblo trawy i kawalek kory na Ziemi, a ich zageszczenie przekroczy jednego osobnika na metr kwadratowy. Co ciekawe, wiele czynnikow oficjalnych ciagle beztrosko nawoluje do niczym nieskrepowanej, radosnej tworczosci rozrodczej. Najwyrazniej ziemskiej Cywilizacji nadal brakuje nieco wyobrazni.

Calkiem osobna sprawa to miejsce sfery erotycznej w Kulturze. Seks, jak kazda rzecz bezposrednio zwiazana z Czlowiekiem, musial zostac przez Kulture zaadaptowany. Pod tym wzgledem drogi rozmaitych Kultur roznily sie drastycznie. W starozytnych Indiach seks stal sie przedmiotem kultu i sztuki, natomiast Chrzescijanstwo zepchnelo go w otchlan grzechu. W XX i XXI wieku Cywilizacja Zachodu wydostala sie dosc gwaltownie z mroków średniowiecza w ramach tak zwanej rewolucji seksualnej.
Jest to rzeczywiscie rewolucja. Wpadanie z jednej skrajnosci w druga, a nie spokojna zmiana pogladow. Przypominamy w niej nieco tlum zglodnialych Barbarzyncow rzucajacych sie na suto zastawiony stol i brudnymi rekami pozerajacych wykwintne potrawy. Widac to chociazby po zalewie pism i filmów pornograficznych, kwitnacej prostytucji, lub tez dosyc powszechnie realizowanej zasadzie kazdy z kazdym. Nie jest to bynajmniej grzeszne, lecz nieco zalosne u gatunku, ktory sam siebie okresla przymiotnikiem Sapiens i twierdzi, ze to jest poprawne politycznie. Wszystkie dewiacje i mniejszosci seksualne wyszly nagle z ukrycia i to juz jest malo przyjemne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Czw 23:42, 31 Sty 2013    Temat postu:

Ilość tez, z którymi się nie zgadzałem była olbrzymia. Chciałem napisać kilka tekstów polemizujących z powyższym. Skończyło się na jednym, ale może teraz uda mi się odrobić zaległości.
Tu jest moja odpowiedź.

Panie Wonka, pozwoli pan, że będę dalej używał formy Wy, bo nie wiem, z kim tak naprawdę rozmawiam.
To zabawne, że uznał pan seks za temat tabu i postanowił z tym tabu zawalczyć. W dzisiejszych czasach seks jest tabu chyba tylko dla niemowląt.
Chciałem odpowiedzieć jednym wpisem, ale się nie da. Zbyt wiele błędów rzeczowych jest w tekście, aby można było z nim dyskutować ad hoc. Zatem o Purytanach, Wolnomyślicielach, Średniowieczu, Chrześcijańskiej Kulturze Zachodu, tak zwanym Oświeceniu, Cywilizacji i Kulturze, innym razem.
Na początku porozmawiajmy o zwierzątkach.
W 1974 roku Wiedza Powszechna wydała książkę Desmonda Morrisa „Naga małpa”. Ta książka z 1967 wywołała w swoim czasie spory szum. Trzymam ją właśnie w ręku i wspominam sobie owe czasy. Przeczytało ją wielu humanistów, filozofów, racjonalistów i innych wolnomyślicieli i zapamiętało z niej głównie, że zwierzątka bzykaja się bez żadnej nadrzędnej reguły. Było to dla nich dowodem, że i u ludzi takiej reguły nie wolno wprowadzać. Tymczasem pan Morris poruszył pewien problem, który nauki biologiczne ówcześnie dostrzegły. Może poruszył go zbyt słabo i dlatego umknął on uwadze wyżej wspomnianych.
Trochę to zabawne, że ja, moher, muszę wyjaśniać te zagadnienia.
Otóż, mili Państwo, człowiek JEST ssakiem. Jest zaklasyfikowany w systematyce świata zwierząt na swoim miejscu. Wy racjonaliści słyszeliście przecież o ewolucji, nieprawdaż? I jako ssak działa na zasadzie instynktów. W każdej konkretnej sytuacji próg wyzwolenia konkretnego instynktu jest ustalony i realizowany jest ten instynkt, którego próg jest najniższy. Raz uruchomiony instynkt musi się „wyładować” do końca. Jeśli nie ma takiej możliwości, to MUSI się zrealizować jakaś czynność zastępcza do czasu, aż zadziała inny instynkt.
Człowiek JEDNAK różni się od zwierząt. I to nie tym, że kopuluje niezależnie od okoliczności, pory roku, płci partnera i pogody.
Różnica między Człowiekiem, a zwierzęciem jest inna. Człowiek jest JEDYNYM zwierzęciem, które MOŻE zapanować nad instynktami.
Dalsze ważne różnice, to świadomość śmierci i świadomość historii. Zwierzęta nie znają historii swego gatunku, ani nie wiedzą, że umrą.
Skoro jednak człowiek ma w sobie zwierzę, a każdy z nas je ma, to nic, co zwierzęce, nie powinno być nam obce.
Tu pozwolę sobie na wtręt. Cała masa pięknoduchów, zapatrzonych ślepo w Rozum i Ludzkość, nie ma pojęcia, co ten Rozum ustalił i jakie są komponenty tej Ludzkości. Ludzkości w ich rozumieniu. Ja, na przykład, cały czas mam świadomość miliardów lat ewolucji tkwiących we mnie i wcale mi to nie przeszkadza w byciu, powiedzmy, moherem.
Wracając do tematu. ŻYCIE, jakkolwiek by nie było definiowane, ma jedną cechę podstawową. Tą cecha jest jego przekazywanie. NIE ISTNIEJE życie, które nie jest przekazywane. Aby życie, w świecie istot różnopłciowych, było przekazywane, MUSI istnieć za to jakaś nagroda. Ta nagroda wbudowana jest w mózg i jest nią, nazwijmy to, przyjemność. Jakieś substancje chemiczne uwalniają się i stymulują to miejsce w mózgu, które daje wrażenie przyjemności. Jest to tak silne, że - w znanym eksperymencie - szczury padały z głodu, mając możliwość stymulacji ośrodka przyjemności, czy, jak kto woli, rozkoszy w mózgu. Głupie, ale prawdziwe. Dotyczy to szczurów i bardzo znacznego procentu populacji ludzkiej. Piszę specjalnie - populacji ludzkiej, bo mnie się to jakoś z Ludzkością nie kojarzy.
Tak więc, panie Wonka, zwierzęta nie kopulują, aby się rozmnażać. Kopulują, aby mieć z tego przyjemność - jak my. Rozmnażają się przy okazji. I one tę przyjemność znały miliardy lat przed człowiekiem.
Jednak zwierzęta kopulują z sensem, czego o ludziach nie da się, bez zastrzeżeń, powiedzieć. I NIE WSZYSTKIE zwierzęta kopulują. Prawdę mówiąc, to raczej mniejszość z nich ma tę frajdę. W stadzie wilków, wśród kopytnych i w wielu innych przypadkach są SAMCE, które nie kopulują nigdy.
U ludzi też się to zdarza. Są kultury, na przykład u Indian z Ameryki Południowej, gdzie tylko stare samce (przepraszam za dosłowność) mają ten przywilej. Młode mogą sobie poszukać dziupli, albo wiewiórek.
Kończąc ten pierwszy tekst wspomnę jeszcze o bonobo.
Czy wszystkim jest wiadomo, że bonobo wymierają? Przegrały walkę ewolucyjną z szympansami. Skryte przez wieki w dżungli uprawiały swój promiskuityzm, ale nie dał im on znaczącej przewagi. Pieprzenie się z każdym nie jest dobrą receptą na sukces. Także u ludzi.
I NIE są to nasi najbliżsi krewni. To bardzo poprawne twierdzenie, niestety - jak większość podobnych - nieprawdziwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Nie 14:03, 03 Lut 2013    Temat postu:

Następny tekst z archiwum.

Eleni
Gargangruel--> A mój drogi Skąd ty wiesz co jest normą a co nie Bi i homo seksualizm jest prawie tak jak nie równie stary jak hetero seksualizm ... To że ty i z pewnością wielu biologów o których mówisz nie znalazło zastosowania w naturze dla homoseksualizmu nie znaczy że jest on nienaturalny Ja nie ulokowałam swoich uczuć w nieodpowiedniej płci.W ogóle słowo ulokować kojarzy mi się z bankiem do którego wedle woli możesz wpłacić pieniądze lub je z niego wypłacić a to nie jest tak.Moja orientacja nie jest zależna ode mnie,taka się po prostu urodziłam -co do tego jestem raczej pewna bo jak wspominałam może być dwóch braci wychowanych na tych samych wartościach w tej samej rodzinie w tych samych warunkach a jeden homo drugi hetero-pewnie gdyby można było faktycznie wybrać sobie orientacje i decydować kogo kochamy było by o wiele łatwiej,na pewno wielu homo nie akceptujących się chciało by być hetero,ja nie chciałabym -nie tyle dlatego że to nie możliwe ale ...-ponieważ nie widzę nic złego w tym kim jestem i nie mam zamiaru się tego wstydzić bo to nie moja wina że jestem taka a nie inna tak jak czarny nie jest winien tego że jest czarny tak jak hetero nie jest winien tego że jest hetero. Usilnie starasz się określić co jest naturalne co jest normą,coś takiego jak orientacja która istnieje setki lat mimo różnic wychowawczych w określonym wieku-jakby ktoś tu próbował przypisach orientacje seksualną sposobowi wychowania bo z tym również się spotykałam- i wielu innych tego typu nie może być w ogóle całkiem nie naturalne.Jedynie to że większa ilość ludzi jest hetero niż homo i w biologi związki hetero mają na celu potomstwo i przetrwanie genów a że nie znaleziono owego celu związków homo ze strony naukowej to nie ma sensu zbytnio o tym nauczać na lekcjach biologi itp.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Nie 14:05, 03 Lut 2013    Temat postu:

A to moja odpowiedź:
Eleni
Na początek uwaga formalna. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że uprawiasz propagandę. Nie mam jednak pewności i dlatego zakładam dobrą wolę z twojej strony. Pisz więc dalej, a ja będę oddzielał ziarno od plew. Jestem cierpliwy i tolerancyjny.
Pytasz, skąd wiem, co jest normą? Wiem to z ogólnodostępnych wyników kilkuset lat pracy wielu tysięcy naukowców. Nie chcę się powtarzać, może przeczytaj sobie mój post np. w Hydeparku. Mnie natomiast interesuje bardzo, skąd TY wiesz, co jest normą?
To, że homoseksualizm jest tak stary jak ludzie nie jest żadnym odkryciem. Tak samo stare są rozedma płuc, arterioskleroza, Alzheimer, gościec i kretynizm.
Czy homoseksualizm jest nienaturalny? Słowo naturalny nie ma jednego znaczenia. W znaczeniu sprzeczny z naturą, sprzeczny z istotą życia - tak, jest nienaturalny. W znaczeniu pochodzenia, jeśli ma przyczyny tkwiące wewnątrz organizmu, jest naturalny. Tak samo jak jest nienaturalne, że człowiek umiera na serce mając 18 lat i jest naturalne, bo jest wynikiem wady tego serca, a nie postrzału.
Ale rozmawiamy nie o naturalności, tylko o normie. Normalny - zgodny z normą. Normalne zachowanie, jakkolwiek nie byłoby dziwne, jest celowe i sensowne. Gdy brak jest celu i sensu, zachowanie pozornie zwyczajne, jest nienormalne. Pies goniący swój ogon, gdy nie ma tam pchły, ani nie jest to zabawa, zachowuje się nienormalnie.
Organizm żywy, nie próbujący się rozmnażać w sprzyjających warunkach, zachowuje się skrajnie nienormalnie. Kluczem tu są sprzyjające warunki, ale o tym innym razem.
Masz częściową rację twierdząc, że odchylenia od normy nie zależą od osoby, która je ma.
W jakimś procencie przypadków tak właśnie jest. Ale w jakim? Czy ktoś to wie? Czy są uczciwe badania przyczyn homoseksualizmu? Czy to wolno teraz badać? Czy ktoś daje pieniądze na takie badania?
Z czasów, kiedy się badało, pochodzą pewne informacje. Jak te z „Płci mózgu”, że w wyniku ZABURZEŃ w życiu płodowym, może dojść do takich sytuacji. Jak informacje o znacząco większym procencie homoseksualistów wśród chłopców wychowywanych bez ojca. Jak informacje o wpływie złego przykładu, przyzwyczajenia, zbyt wczesnej niewłaściwej inicjacji, urazu z dzieciństwa, zaburzeń hormonalnych.
Jak widać przyczyn homoseksualizmu jest wiele. Jest zapewne i pewna ilość „urodzonych” homoseksualistów, ale kto wie jaka?
Piszesz, że to nie twoja wina. Do kwestii winy dojdziemy na końcu, teraz jesteśmy przy normie.
Teraz twoja kolej. Powtórzę: skąd TY wiesz, co jest normą?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Wto 20:59, 05 Lut 2013    Temat postu:

Wkleję tu ciekawą odpowiedź z salonu 24.

@Gargangruel
"Dlatego NIE ISTNIEJE heteroseksualizm."

Właśnie podpadłeś lewakom. Chytre wprowadzenie pojęcia "heteroseksualizm" rzeczywiście skutkuje wprowadzeniem (i popularyzowaniem) do przestrzeni publicznej pojęcia - "homoseksualizm" - jako rzekomo równorzędnej formy tego samego seksualizmu.
Lewacka doktryna polega na przeobrażaniu społeczeństw jednorodnych w możliwie najbardziej zatomizowane. Etnicznie, religijnie, kulturowo itd. Dotyczy to każdej dziedziny życia, a więc i seksualności. Im społeczeństwo jest bardziej zatomizowane, tym łatwiej sprawować nad nim kontrolę, tym trudniej się mu zjednoczyć.

Oczywiście jest tak, że osoby mające pociąg seksualny do osób tej samej płci zabierają publicznie głos w sprawie swoich preferencji, ale tak naprawdę potężną batalię w imię w "ich praw" inspirują i toczą środowiska lewackie, w imię swoich własnych długofalowych planów. W intencji wspomnianej atomizacji, w celu możliwie największej fragmentacji populacji, nad którą pracują.

Warto przy tym zauważyć, że różowi reżyserzy nie różnią się znacząco w zakresie realizacji popędu seksualnego od będących polem ich oddziaływań społeczeństw (choć najprawdopodobniej związki osób tej samej płci są wśród nich częstsze), ingerencja w seksualizm jest dla lewackiej doktryny przede wszystkim metodą, narzędziem.
A.MERIGO
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Wto 21:02, 05 Lut 2013    Temat postu:

Co do słowotwórstwa, to bardzo podoba mi się termin "quasiseksualizm" na określenie wszystkich biologicznie bezsensownych zachowań seksualnych.

Napisałem tak w salonie 24, ale po namyśle mam lepsze określenie.
Każde biologicznie bezsensowne zachowanie seksualne jest oznaką DURNOSEKSUALIZMU.

I ten termin będę promował. Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna -> Z etologią na ty Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin