Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna www.gargangruelandia.fora.pl
Strefa wolna od trolli
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

POLSKIE CAMPO SANTO. CMENTARZ OBROŃCÓW LWOWA
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna -> Wątki Lutni
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:09, 25 Sie 2011    Temat postu: POLSKIE CAMPO SANTO. CMENTARZ OBROŃCÓW LWOWA


Źródło: Muzeum Wojska Polskiego
„Lwowskie orlęta. Obrona cmentarza” – obraz Wojciecha Kossaka




Cmentarz lwowskich bohaterów nie jest miejscem ponurym, gdzie się łzawe odprawia zaduszki: jest to pole chwały, łąka życia, na które spod ziemi, spod darni grobów, jak przeczyste źródło bije promienisty blask, jak to gniazdo orłów, co jarzącymi patrzą się oczyma, czy żyje wśród nas to, co oni zbudzili krzykiem serc i szczękiem oręża. Na tym dziwnym cmentarzu czasem tylko oczy napełniają się łzami, ale dusze napełniają się dumą, bo na tym dziwnym cmentarzu rośnie radość rozkwiecona z tego, że "żywie duch, żywie duch!". Na te groby powinni z daleka przychodzić pielgrzymi, aby się uczyć miłości Ojczyzny. Powinni tu przychodzić ludzie małej wiary, aby się napełnić wiarą niezłomną, ludzie miałkiego ducha, aby się nadyszeć bohaterstwa. A że tu leżą uczniowie w mundurkach, przeto ten cmentarz jest jak szkoła, najdziwniejsza szkoła, w której dzieci jasnowłose i błękitnookie nauczają siwych ludzi o tym, że ze śmierci ofiarnej najbujniejsze wyrasta życie.
Kornel Makuszyński





Źródło: Archiwum „Mówią wieki”
Najmłodsi uczestnicy walk o Lwów


Roman Abraham jako żołnierz armii CK Austro-Węgier podczas I wojny światowej


Rotmistrz Roman Abraham ze swoim oddziałem w dniu wyzwolenia Lwowa - 22.XI.1918 r - przed ratuszem lwowskim.
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Czw 11:54, 08 Wrz 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:15, 25 Sie 2011    Temat postu:



Dlaczego eksponuję właśnie ten grób?
To jeden z moich ulubionych ORŁÓW, walk o polski Lwów:
:
Cytat:
]W dniu 20 listopada w godzinach południowych dotarła do Lwowa odsiecz pod dowództwem ppłk. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego. Nie bez pewnych trudności ppłk Tokarzewski przejął komendę nad połączonymi wojskami.

Dwa dni później do centrum miasta wkroczyły patrole i plutony por. Romana Abrahama, a on sam wraz z chor. Józefem Mazanowskim zmienił powiewającą na ratuszu flagę z ukraińskiej na polską.

Grzegorz Chajko

[link widoczny dla zalogowanych]

To bohater walk o Persenkówkę, zdobycie tej rogatki Lwowa, przesądziło w zasadzie o polskim zwycięstwie i wyzwoleniu miasta, niestety wtedy właśnie zostaje śmiertelnie ranny Józef Maria Mazanowski.

Po zdobyciu NIEPODLEGŁOŚCI, to właśnie JEGO MATKA Wanda Mazanowska czynnie i materialnie wspiera inicjatywę Marii Ciszkowej o godne miejsce pochówku dla poległych BOHATERÓW walk o POLSKI LWÓW, zakładając towarzystwo Straż Mogił Polskich Bohaterów
To ofiarność i determinacja TEJ DAMY przyczyniła się do budowy CMENTARZA OBROŃCÓW LWOWA. Znam JĄ ze wspomnień i opowiadań STARYCH LWOWIAKÓW, którzy darzyli TĘ WYBITNĄ DAMĘ estymą, szacunkiem i miłością za to KIM BYŁA.
Warto ORLĘTOM poświęcić parę zdań.


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Śro 17:53, 31 Sie 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:36, 25 Sie 2011    Temat postu:

Opis obrazu: Pogrzeb poległych w obronie Lwowa.
Data wydarzenia: 1918-11
Miejsce: Lwów
[link widoczny dla zalogowanych]

STANISŁAW SŁAWOMIR NICIEJA
Dzieje budowy i unicestwienie cmentarza Obrońców Lwowa.

Część I

(Fragment książki)

Po trzytygodniowych listopadowych bojach 1918 roku okaleczone i częściowo jeszcze oblężone miasto stopniowo zaczynało wracać do normalnego życia. Obok wypalonych i podziurawionych pociskami elewacji budynków najbardziej widomymi pozostałościami niedawnych walk były małe cmentarzyki i pojedyncze mogiłki z drewnianymi krzyżami, przy których gromadzili się ludzie modlący się, palący znicze, świeczki, składający kwiaty. Najliczniejsze skupiska grobów znajdowały się przy szkole Sienkiewicza, w parku Jezuickim i Stryjskim, w ogrodzie przed Politechniką oraz przy Szkole Kadeckiej.


Opis obrazu: Mogiły poległych na placu Bema.
Data wydarzenia: 1918-11
Miejsce: Lwów
[link widoczny dla zalogowanych]

Już w pierwszych dniach grudnia 1918 roku zrodziła się idea założenia osobnego cmentarza lub kwatery na Łyczakowie dla poległych w bojach o miasto. Idea ta nawiązywała do uświęconej dziesięcioleciami tradycji lwowskiej - były wszak na cmentarzu Łyczakowskim otaczane szczególnym kultem zwarte kwatery powstańców listopadowych z 1830 i styczniowych z 1863 roku. Na obrzeżach miasta przez pierwsze miesiące 1919 r. toczyły się boje, a liczba poległych ciągle rosła. Nie można więc było ograniczyć się tylko do kwatery na cmentarzu Łyczakowskim bądź Janowskim, lecz należało stworzyć osobną nekropolię b odpowiednio rozległej przestrzeni. Zarząd miasta pod przewodnictwem prezydenta Józefa Neumanna zdecydował się ostatecznie wydzielić część gruntów, które wykupił od sióstr Benedyktynek ormiańskich, a które stanowiły przedłużenie cmentarza Łyczakowskiego na pochyłym zboczu schodzącym uskokami w kierunku Pohulanki, Czy zdawano sobie wówczas sprawę, że będzie to nekropolia niezwyczajna i w bogatej historii Lwowa zajmie wyjątkowo ważne miejsce? Wybór wertepowatego zbocza zdaje się zaprzeczać takiej hipotezie.


Lwów 1918. Cmentarzyk przy szpitalu na Politechnice

W dniach 18-22 IV 1919 r. odbyła się likwidacja cmentarzyka w ogrodzie Politechniki 1. Ekshumację i przewiezienie zwłok na Łyczaków przeprowadził zarząd szpitala przy współudziale wojskowego pogotowia pogrzebowego. Nowo tworzony cmentarz Orląt na peryferiach Lwowa zapełniał się szybko i w miarę jego rozrostu zaczęły pojawiać się nieprzewidziane trudności. Przede wszystkim teren okazał się w górnej części piaszczysty, a w dolnych partiach przechodził w litą skałę. Kilkuset mogiłom, które usytuowano na stromym stoku pagórka, nie wzmocnionym rzędami murów oporowych, groziło stopniowe ześlizgiwanie się w dół, zwłaszcza po ulewnych deszczach. Z kolei w czasie suszy, zważywszy że w, okolicy nie było wcale studzien, na mogiłkach wysychała wszelka roślinność, wniwecz obracając zabiegi rodzin, które zdobiły groby swych bliskich. Stąd też w pierwszych-miesiącach istnienia cmentarza w prasie lwowskiej pojawiały się alarmistyczne artykuły o "robiącym przykre wrażenie" miejscu pochówku bohaterów Lwowa oraz nawoływania, by zarząd miejski zajął się grobami "dzieci naszych, które porwane szlachetnym zapałem z golą ręką rzuciły się na najeźdźcę i w nierównej walce poległy"2.CDN


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Czw 7:28, 19 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:53, 25 Sie 2011    Temat postu:


Rok 1919. Cmentarz Obrońców Lwowa


W jednym z pierwszych reportaży, jaki ukazał się o tej nekropolii, czytamy: "Ni tam zieleni, ni kwiatka jednego, jeno białe krzyże drewniane, -a na nich tabliczki mające głosić sławę bohaterów. Tabliczki te zaś często bardzo smutne, gdyż zamiast nazwiska widnieje tam słowo: -"Nieznany". I ciągną się długimi szeregami maleńkie mogiłki naszych cichych bohaterów3.

Ukrywający się pod kryptonimem S.B. dziennikarz "Kuriera Lwowskiego" proponował, ażeby oddać opiekę nad grobami młodzieży szkolnej, a wówczas "uczniowie i uczennice, rywalizując w szlachetnym współzawodnictwie, zmieniliby ten surowy dziś koszarowy cmentarz w najpiękniejszy ogród"4. Wiele było tego typu amatorskich propozycji. Aby jednak to miejsce zamienić w jeden z najpiękniejszych zakątków Lwowa - jak to się stało w latach trzydziestych - trzeba było mieć koncepcję opracowaną przez specjalistów, profesjonalistów, skupić wokół niej przedsiębiorczych społeczników, zgromadzić na jej realizację odpowiednie fundusze. Tu chwała należy się ludziom, którzy stworzyli organizację do opieki nad grobami obrońców Lwowa i cel swój konsekwentnie przez dwadzieścia lat realizowali.

W lipcu 1919 r. z inicjatywy Marii Ciszkowej, żony lekarza, której 18-letni syn Tadeusz śmiertelnie ranny pod Zborowem zmarł 19 czerwca w czasie przewozu do szpitala lwowskiego, założono towarzystwo Straż Mogił Polskich Bohaterów (dalej SMPB). 27 sierpnia pod przewodnictwem ks. kapelana Józefa Panasia, który opracował statut tej organizacji, odbyło się pierwsze zebranie informacyjne, "Celem Straży Mogił Polskich Bohaterów - czytamy w notatce prasowej z tego posiedzenia -jest utrzymanie grobów w porządku, a nadto ozdobienie lwowskiego Cmentarza Bohaterów, urządzenie . ścieżek, zasadzenie drzew, zaopatrzenie krzyży w trwałe napisy itp. Apel Straży do społeczeństwa wywoła niezawodnie ofiarność na ten cel. Datki przyjmuje redakcja "Kuriera Lwowskiego"5.



Walki polsko-ukraińskie - obrona Lwowa. Oddział Ochotniczej Legii Kobiet w marszu przez miasto
[link widoczny dla zalogowanych]

[b]Do najbardziej ofiarnych organizatorów i działaczy SMPB należeli: żona prezydenta Lwowa Kazimiera Neumannowa (przewodnicząca do 1934 r.), Wanda Mazanowska (od 1934 r. przewodnicząca), Olga z Truszkowskich Zakrejsowa(skarbnik), Zofia Nędzowska, gen. Walerian Czuma, Aniela Aleksandrowiczówna, Jan Chlamtacz, baronowa Lena Jorkaschowa, dr Władysław Kubik, płk Czesław Mączyński, Henryka Malarska, Antoni Nestarowski, Adolf i Mieczysława Nechajowie, Michał Łużecki, ks. Józef Panaś, Emilia Szczerbańska, Teofila z Wolfów Kapłońska oraz Kornel Makuszyński - znakomity propagator i piewca czynu Orląt. [/b]

W pierwszą rocznicę wybuchu walk o Lwów 1 listopada 1919 roku na nowo utworzonym cmentarzu odbyła się msza żałobna. Celebrujący ją arcybiskup Józef Bilczewski wygłosił patriotyczne kazanie.
Pozyskawszy do SMPB wiele osób ofiarnych i pracowitych, zabrano się energicznie do dzieła. Pierwszy projekt uporządkowania terenu cmentarnego opracował dr Władysław Kubik (1881- 1928), były dyrektor szkoły ogrodniczej w Zaleszczykach6. Uznał on, iż w pierwszym rzędzie należy uformować na zboczu tarasy, a piaszczyste i kamieniste wyboje przykryć specjalnie tu przywiezioną żyzną glebą, następnie podciągnąć pod cmentarz sieć wodociągów, wytyczyć alejki i wysadzić je ozdobną roślinnością, głównie tujami i płożącymi się krzewami.CDN
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 21:09, 25 Sie 2011    Temat postu:


Budowa Pomnika Chwały. Druga połowa lat 20.

Początki cmentarza Obrońców Lwowa

Wojna polsko-bolszewicka i zagrożenie Lwowa przez konnicę armii Budionnego spowodowało przerwanie robót przy formowaniu tarasów. Rannych, którzy marli w szpitalach lwowskich, grzebano w pośpiechu. Wprowadziło to na cmentarz wiele chaosu i skomplikowało realizację planu, "Od samego początku - wyjaśniał dr W. Kubik, gdy mnie wezwano do ozdabiania cmentarza, byłem przeciwny grzebaniu na nagim stoku i dążyłem do zrobienia tarasów obok schodów (prowadzących do prowizorycznej kaplicy drewnianej - S.S.N). Niestety, wojna bolszewicka, przerwała te prace, a gdy nie było miejsca na groby dla nowych krwawych ofiar, z konieczności grzebano na nie wyrównanych stromiznach7.

Z rozmachem do prac na formującym się cmentarzu Obrońców Lwowa przystąpiono jesienią 1920 r. i z początkiem wiosny 1921 roku. SMPB, której przewodziła wówczas Kazimiera Neumannowa, zorganizowała wiele narad i posiedzeń, w których uczestniczyły czołowe osobistości miasta, m.in. arcybiskup Józef Bilczewski, kurator Stanisław Sobiński, brygadier Czesław Mączyński, były namiestnik Galicji prof. Leon Piniński, księżna Sapieżyna. Początkowo myślano też o wzniesieniu Kaplicy Orląt w ogrodzie Politechniki, w miejscu gdzie był prowizoryczny cmentarzyk. Patetyczną odezwę do społeczeństwa, aby składać datki na ten cel, podpisało m.in. trzech arcybiskupów lwowskich, kilku generałów, profesorowie Politechniki i Uniwersytetu, pisarze, dziennikarze i politycy lwowscy8. Ostatecznie zdecydowano, że w ogrodzie Politechniki stanie symboliczny pomnik, a Kaplica Orląt powinna być usytuowana na nowo tworzonym cmentarzu. I na ten cel przekazano pokaźną sumę z datków społecznych.


Budowa katakumb


14 IV 1921 r. na posiedzeniu komitetu Straży Mogił Polskich Bohaterów Kazimiera Naumannowa poinformowała, że "w niedalekiej przyszłości ma być sprowadzonych do Lwowa około 18 wagonów granitu śląskiego, który był ongiś przez rząd pruski przeznaczony na budowę pomnika na cześć niemieckiego zwycięstwa9. Teraz granit ma być oddany do dyspozycji twórców cmentarza Orląt. Pomoc wojska w przetransportowaniu głazów zaoferował gen. Zieliński. Na tym samym posiedzeniu postanowiono poszerzyć obszar pod planowany cmentarz i zakupić od sióstr benedyktynek ormiańskich kolejną parcelę na Pohulance. Wyasygnowane zostały fundusze na zakup u barona Brudnickiego dużej ilości sadzonek kwiatów i roślin znoszących niskie temperatury, którymi następnie obsadzono przeważnie groby obrońców nie mających rodzin we Lwowie. Podjęto też działania, aby przy wsparciu towarzystw naftowych, mogących przekazać bezpłatnie rury, założyć wodociąg, gdyż bez wody nie wyobrażano sobie utrzymania grobów w należytym stanie.

Najważniejszym postanowieniem tego posiedzenia było rozpisanie wśród architektów konkursu na ogólną koncepcję urządzenia cmentarza. Ministerstwo Kultury i Sztuki dla zwycięzcy wyznaczyło nagrodę wysokości 40 tysięcy marek polskich10. Zainteresowanie konkursem było duże, zważywszy iż Politechnika Lwowska miała na wydziale architektury liczną kadrę naukową na poziomie europejskim.


Budowa katakumb. Druga połowa lat dwudziestych.




Na konkurs wpłynęło pięć projektów. Jak to bywa w zwyczaj u, nazwiska autorów nie były znane członkom jury przed otwarciem kopert, na których widniały jedynie godła. Kilka tygodni wcześniej prof. Witold Minkiewicz zwiedzał ze studentami Wydziału Architektury skromnie wyglądający wówczas cmentarzyk Orląt i zachęcał ich do udziału w zapowiedzianym konkursie. W gronie tym był Rudolf Indruch, słuchacz V roku.

19 X 1921 r. "Kurier Lwowski" podał sensacyjną wiadomość, iż konkurs na urządzenie cmentarza Orląt wygrał posługujący się godłem "Białe Róże" student Politechniki Rudolf Indruch, w czasie walk o Lwów ciężko kontuzjowany. Fakt, że laureatem został nie jakiś znany, wybitny architekt, lecz przygotowujący się do egzaminu dyplomowego student, wywołał wśród fachowców pewne zakłopotanie i sceptycyzm. Zarzucano projektowi zbytnią śmiałość i rozmach. Mówiono, że jego wykonanie będzie zbyt kosztowne i dopiero wnuki doczekają się realizacji tej wizji artystycznej. Dziwiono się, gdy niezamożny autor postanowił przekazać swoje honorarium na konto budowy cmentarza.

Często zdarza się, iż dzieło w jakiś irracjonalny sposób przerasta twórcę. Tak też się stało w tym przypadku. Wielokrotnie zachwycano się urodą Indruchowskiej koncepcji łyczakowskiego Campo santo, a pomysłodawcy poświęcano zazwyczaj kilka zdawkowych słów. Wiedziano o nim tak mało, że w dotychczasowej literaturze mylono nawet daty jego życia. Oddajmy mu sprawiedliwość i przywołajmy sylwetkę tego niezwykłego żołnierza-architekta. CDN
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Czw 21:19, 25 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 21:55, 25 Sie 2011    Temat postu:


Rudolf Indruch. Rok 1919


Rudolf Indruch ur. 7 II 1892 zm. 27 I 1927

Rudolf Indruch urodził się 7 II 1892 r. we Lwowie. Jego matką była Czeszką, a ojcem Słowak, Jan Indruch (1860-1912), który po służbie wojskowej w armii austriackiej osiadł we Lwowie, gdzie podjął pracę jako urzędnik pocztowy, a później listonosz. Indruchowie mieszkali pod Wysokim Zamkiem przy ul. Św. Wojciecha 9, w kamienicy Wiktora Świsterskiego (1873-1928). Mieli dwóch synów - prawnika Antoniego (1889-1943) i Rudolfa, który ukończył Wyższą Szkołę Realną, mającą swą siedzibę przy ul. Kubali (późniejsze I Gimnazjum im. Mikołaja Kopernika). Rudolf był młodzieńcem uzdolnionym artystycznie. Malował obrazy, grał na skrzypcach. Zachował się m.in. jego obraz przedstawiający dom rodzinny przy ul. Św. Wojciecha.



Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości, co nastąpiło w 1911 lub w 1912 roku i zbiegło się ze śmiercią jego ojca, rozpoczął studia na Wydziale Architektury Politechniki Lwowskiej. Studiował z licznymi długimi przerwami, w sumie dziesięć lat. Dezorganizację w jego uporządkowane życie wprowadziła wojna. Wiadomo, iż był oficerem rezerwy "armii austriackiej w randze nadporucznika saperów i na froncie przeszedł ciężkie zapalenie płuc. Nie udało się ustalić kiedy i w jakich okolicznościach wstąpił do szeregów Wojska Polskiego. Brał udział w walkach o Lwów w listopadzie 1918 roku i później w wojnie polsko-radzieckiej. Musiał wy- kazać się w bojach dużą ofiarnością, gdyż otrzymał Krzyż Obrony Lwowa i inne odznaczenia. W 1919 roku był porucznikiem. w pułku Strzelców Lwowskich, stacjonującym przy ul. Jabłonowskich.


Kaplica z okresu budowy Cmentarza i pielgrzymka z Gdańska


Z wojny wyniósł bardzo poważną kontuzję - przestrzelone płuca. Po trudach zdobycia Skniłowa i Sokolnik nabawił się ponownego zapalenia płuc oraz gruźlicy i odtąd już niszcząca choroba poczęła systematycznie trawić jego wątły organizm", Mimo to pozostał jeszcze czas jakiś w służbie wojskowej i dopiero w 1922 roku w randze kapitana opuścił żołnierskie szeregi, by oddać się spokojniejszej pracy. Złożył egzamin dyplomowy i objął obowiązki asystenta w Katedrze Rysunków Zdobniczych i Dekoracji Wnętrz przy Wydziale Architektury Politechniki Lwowskiej. Praca ta odpowiadała jego talentowi i była zgodna z jego zamiłowaniami. "Biegły w rysunku, świetny kolorysta - czytamy w artykule pośmiertnym w "Słowie Polskim'> - twórczym zmysłem kompozycyjnym obdarzony artysta-dekorator świetnie umiał podpatrywać wartości zdobnicze form przyrody i wyzyskiwać je do celów sztuki. Kompozycje jego są bezpośrednie, szczere i oryginalne. Prace Indrucha wystawione w zeszłym roku (1926 - S.S.N.) w lwowskim Salonie Towarzystwa Sztuk Pięknych zyskały pochlebną ocenę krytyki12.

W 1922 roku Rudolf Indruch ożenił się z Jadwigą Sikorską (1887-1977)13 i zamieszkał w domu teściów przy ul. Wojciecha 4. Oprócz malarstwa interesował się bardzo architekturą. Twórczość Indrucha w zakresie kompozycji architektonicznych nie mogła się jednak odpowiednio rozwinąć, gdyż okres jego działalności zawodowej przypadł na czas spowodowanego wojną zupełnego prawie zaniku ruchu budowlanego. Miał jednak w swym dorobku kilka projektów obiektów mieszkalnych i wojskowych, które zgłaszał na konkursy.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 13:55, 26 Sie 2011    Temat postu:

Fenomen Indrucha zabłysnął niestety na krótko w 1921 roku, kiedy to ku zaskoczeniu wszystkich ten schorowany student przedstawił najpiękniejszy i najśmielszy projekt urządzenia cmentarza Obrońców Lwowa. Zadanie było trudne, zwłaszcza że trzeba było uszanować położenie istniejących grobów i zaadaptować dotychczas wykonane prace. To. co wydawało się największą przeszkodą - nierówność i pochyłość terenu - Indruch w swej koncepcji zamienił w niezwykle oryginalny układ cmentarza na tarasach, uwypuklających piękno zbocza schodzącego faliście w dół. Projekt Indrucha przewidywał stworzenie głównego wejścia na cmentarz Łyczakowski od Pohulanki. Tędy miała przebiegać szeroka aleja wysadzana strzelistymi drzewami, zamknięta bramą wejściową ujętą w stylu klasycznym i zwieńczona na szczycie rzeźbą wielkiego kamiennego orła garnącego pod swoje skrzydła młode orlęta. Od bramy, w głąb cmentarza prowadzić miały trzy szeregi kamiennych schodów ku trzem półkolistym tarasom grobów. Tarasy te, otoczone niskim żywopłotem sklamrowanym murowanymi słupkami, stanowić miały zwartą całość. W środkowej części stanąć miał monumentalny pomnik w formie łuku triumfalnego z kolumnadą (12 kolumn doryckich połączonych architrawem) tworzącą półkole zamknięte dwoma przysadzistymi pylonami- Na szczycie łuku triumfalnego miała znajdować się dużych rozmiarów rzeźba rycerza opartego na mieczu. Po bokach bramy umieszczone były dwa wielkich rozmiarów lwy kamienne, trzymające w łapach tarczę z herbem Lwowa i napisem: "Zawsze wierny" - "Tobie Polsko". Za łukiem triumfalnym usytuowane miały być katakumby i rotundowa Kaplica Orląt.CDN
[link widoczny dla zalogowanych]

Wśród pięciu kopert znalazło się zgłoszenie Rudolfa Indrucha, studenta architektury Politechniki Lwowskiej. Zaproponował on najśmielszą wizję cmentarza, która jednak zamiast barokowego przepychu, wyróżniała się prostotą formy i monumentalnością. Jego koncepcja wygrała. Jurorów przekonało również zmyślne wykorzystanie pagórkowatego terenu. Indruch z tej niedogodności uczynił atut - dla grobów miano stworzyć malownicze tarasy obsadzone niskimi krzewami. Wyżej miał się znajdować Pomnik Chwały składający się z okazałego łuku triumfalnego i półokrągłej kolumnady zwieńczonej dwoma pylonami.


Nieco dalej architekt umieścił dwuskrzydłowe symetryczne katakumby. Nad całą nekropolią miała górować klasycystyczna rotundowa kaplica.


Plan przewidywał również przygotowanie prowadzącej do cmentarza alei wysadzanej strzelistymi drzewami. Znajdująca się na jej końcu brama wejściowa była jednocześnie cokołem orlicy tulącej pod swe skrzydła młode orlęta.



Budowę poszczególnych elementów rozłożono na wiele lat z uwagi na ogromne koszty. Autor projektu, uczestnik walk listopadowych, nagrodę w wysokości 40 tysięcy marek przekazał na konto budowy cmentarza - w hołdzie swoim poległym kolegom.

Jako pierwszą postanowiono zbudować kaplicę Obrońców Lwowa. W czerwcu 1922 roku położono pod nią kamień wegielny. W czasie tej uroczystości wiceprezydent Lwowa, Marceli Chlamtacz, powiedział m.in.

Dla ojców, dziadów i pradziadów naszych niezawodną busolę stanowiła myśl o Ojczyźnie niepodległej zaklęta w cudną szatę przez arcymistrzów poezji polskiej. I spełniły się na koniec marzenia kilku pokoleń. Wolność zdobyliśmy krwią naszych braci i dzieci. Nie żądają oni hołdu za swoje czyny, oni obowiązek swój tylko spełnili. Nie czekają słów pochwalnych za swe bohaterstwo, ono było szlachectwem ich duszy. Czekają oni natomiast, co poczniemy z ich spuścizną; czy z wolności okupionej ich życiem korzystać będziemy umieli.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sarna z bagien
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 626
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska

PostWysłany: Pią 21:29, 26 Sie 2011    Temat postu:

lutnia napisał:
W pierwszą rocznicę wybuchu walk o Lwów 1 listopada 1919 roku na nowo utworzonym cmentarzu odbyła się msza żałobna. Celebrujący ją arcybiskup Józef Bilczewski wygłosił patriotyczne kazanie.


Tak po pierwsze, to dziękuję za ten wątek, Twoją nad nim pracę, by innym opowiedzieć .., również i mnie ..
Arcybiskup Bilczewski wyszedł z biednej chaty, znałam Jego bratanka, już staruszka, ale to było dawno temu ..
Arcybiskup Bilczewski to wyjątkowa postać, bardzo u nas / Wilamowice - stąd pochodzi/ ceniona i szanowana - wyjechał daleko, ale nigdy nie zapomniał o Wilamowicach - pomagał i wspierał tę maleńką społeczność, która dotąd pamięta, bo sporo mu zawdzięczamy ...
Kilka Jego inicjatyw żyje w Wilamowicach do dziś ..


Ostatnio zmieniony przez sarna z bagien dnia Pią 21:30, 26 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:05, 31 Sie 2011    Temat postu:

sarna z bagien napisał:
lutnia napisał:
W pierwszą rocznicę wybuchu walk o Lwów 1 listopada 1919 roku na nowo utworzonym cmentarzu odbyła się msza żałobna. Celebrujący ją arcybiskup Józef Bilczewski wygłosił patriotyczne kazanie.


Tak po pierwsze, to dziękuję za ten wątek, Twoją nad nim pracę, by innym opowiedzieć .., również i mnie ..
Arcybiskup Bilczewski wyszedł z biednej chaty, znałam Jego bratanka, już staruszka, ale to było dawno temu ..
Arcybiskup Bilczewski to wyjątkowa postać, bardzo u nas / Wilamowice - stąd pochodzi/ ceniona i szanowana - wyjechał daleko, ale nigdy nie zapomniał o Wilamowicach - pomagał i wspierał tę maleńką społeczność, która dotąd pamięta, bo sporo mu zawdzięczamy ...
Kilka Jego inicjatyw żyje w Wilamowicach do dziś ..


Wybacz że tak późno, ale nawał zajęć. Pogoda sprzyja, nie ma już upałów
a mam sporo zaległej pracy. Gdy przeczytałem Twój wpis, autentycznie się wzruszyłem, o ŚWIĘTYM JÓZEFIE BILCZEWSKIM, mógłbym pisać nieskończenie, JEGO życiowe ścieżki wielokrotnie skrzyżowały się z ścieżkami życia moich antenatów. Gdy myślę o NIM, nasuwa mi się od razu skojarzenie z KIMŚ, KOGO PAMIĘTAMY. Wieś Mogiła, Kęty, Wadowice, Kraków, Uniwersytet Jagieloński. Co w TEJ ziemi jest, że TAKICH LUDZI dała. Od dawna już myślałem o wątku o NIM i wybudowanym przez NIEGO kościele Św. Elżbiety, na cześć Cesarzowej Sissi. A KAROL JÓZEF? Józef to na cześć cesarza Franciszka Józefa a Karol, to od Karola I Habsburga, ostatniego Cesarza Austro-Węgier, jest on ostatnim beatyfikowanym przez Jana Pawła II. Ale, ale!
To wątek o CMENTARZU OBROŃCÓW LWOWA i może porozmawiamy o tym na innym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 17:30, 31 Sie 2011    Temat postu:

Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa. Budowa Pomnika Chwały.
[link widoczny dla zalogowanych]

Pracy nad realizacją tego projektu Indruch oddał całą swą wiedzę, talent i wysiłek woli, by przy pomocy niewielkich funduszy doprowadzić swój ' pomysł do możliwych wyżyn artystycznych. Wykonał też projekt pomnika poległych na Persenkówce. Prace prowadził bezinteresownie i jak już wspomniano, nawet nagrodę konkursową oddał do dyspozycji stowarzyszenia Straży Mogił Polskich Bohaterów, które materializowało projekt. "Tutaj widać - czytamy w artykule pośmiertnym o Indruchu - charakter człowieka pozbawionego wszelkich cech egoizmu, pełnego poświęcenia dla idei, ofiarnego nawet kosztem zdrowia i życia. Chciał popiołom Obrońców Lwowa dać godną przystań. Nie przeczuwał jednak, ze i sam tak prędko w tej przystani spocznie. Zgasł w sile wieku, mając 35 lat. Społeczeństwo straciło w nim piękny typ idealisty, sztuka - rokujący najlepsze nadzieje talent twórczy o silnej indywidualności, współpracownicy i koledzy niezwykle uprzejmego, zgodliwego i uczynnego towarzysza. Młodzież, której hojnie swą wiedzę i talent oddawał - żywy przykład godny naśladowania14.


Nie było zgody władz Lwowa na wpisanie historycznej nazwy Cmentarza Obrońców Lwowa!
[link widoczny dla zalogowanych]

Pogrzeb Rudolfa Indrucha odbył się 27 I 1927 r. z krypty oo. Bernardynów. W kondukcie szło liczne grono profesorów Politechniki Lwowskiej, z rektorem Otto Nadolskim na czele, przedstawiciele Związku Asystentów Politechniki, Straży Mogił Polskich Bohaterów, delegacja Związku Obrońców Lwowa i liczne zastępy publiczności. Po wyniesieniu zwłok z krypty Bernardynów chór Politechniki odśpiewał' Beati mortui. Na cmentarzu Obrońców Lwowa zmarłego architekta pożegnali prezes Związku Obrońców Lwowa płk Karol Baczyński i przewodnicząca SMPB Kazimiera Neumannowa. Spoczął w kwaterze XXI, nr grobu 1938, w pobliżu tzw. "domku ogrodnika". Ta część cmentarza została po drugiej wojnie światowej zniszczona najszybciej, po prostu zajeżdżona samochodami.CDN
[link widoczny dla zalogowanych]


Budowa Cmentarza Obrońców Lwowa - Lwów, początek lat 20tych.
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Czw 7:35, 19 Paź 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:39, 06 Wrz 2011    Temat postu:


Rok 1919. Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa.

Cmentarz Obrońców Lwowa wyróżniał się na tle innych europejskich nekropolii wojennych niezwykłą różnorodnością nagrobków i budowli sepulkralnych. Na tysiącach cmentarzysk wojskowych, którymi Europa pokryła się po pierwszej wojnie światowej, dominowała swoista monotonia. Całymi kilometrami ciągnął się las drewnianych bądź kamiennych krzyży, już w samym założeniu podobnych do siebie, jak mundury wojskowe tych, którzy spoczęli obok siebie w równych rzędach na ostatniej swej zbiórce. Klasycznym przykładem jest tu jeden z największych cmentarzy wojennych z okresu pierwszej wojny światowej w Łambinowicach, a spośród mniejszych w Strzegomiu na Dolnym Śląsku.


Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa. Widok ogólny.
[link widoczny dla zalogowanych]
Rudolf Indruch poszedł inną drogą. Był przeciwnikiem monotonii. Uważał, że dla obrońców Lwowa należy stworzyć panteon noszący w sobie wszelkie cechy monumentalności, a który jednocześnie urodą swą wyzwalałby swoisty magnetyzm chęci przebywania w tym miejscu. Warto tu jeszcze raz mocno podkreślić, że Indruch znakomicie wykorzystał położenie - łagodnie schodzące w stronę Pohulanki zbocze wzgórza - sytuując w najwyższym punkcie cmentarza okazałą kaplicę, a nieco niżej katakumby, a jeszcze niżej kolumnadę, łuk sławy i koncentrycznie schodzące groby.


Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa. Widoczna kaplica.

Złamanie pewnych wyobrażeń, jak powinny wyglądać cmentarze wojenne, wywołało ostry sprzeciw i polemikę prasową. Przeciwnicy projektu Indrucha atakowali głównie pomysł z katakumbami i domagali się plebiscytu: "Kto za, a kto przeciw katakumbom". Twierdzili, że ,,projektodawców i Komitet [Straży Mogił Polskich Bohaterów - S.S.N.} należy powstrzymać. Jest to bowiem nieszczęsna mysi wybudowania katakumb dla "najbardziej zasłużonych"15. Uważali, że bohaterstwa i oddania życia za ojczyznę nie można wartościować, a wyróżnienie niektórych poległych pochówkiem w katakumbach mogłoby sugerować wprowadzenie podziału na mniej lub bardziej zasłużonych bohaterów.
[link widoczny dla zalogowanych]


[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 18:28, 07 Wrz 2011    Temat postu:


Cmentarz obrońców Lwowa. Przygotowania do budowy katakumb

W sporze tym bardzo znacząca i można rzec arbitralna była wypowiedź powszechnie szanowanego "rarańczyka", księdza kapelana Józefa Panasia. "Nie lubię - pisał ks. Panaś - dziennikarskiej polemiki. Jednak dwa artykuły umieszczone w "Kurierze Lwowskim^, a to Handel grobami i Grobowa komedia zmuszają mnie do tego jako założyciela Straży Mogił Polskich Bohaterów, który wprawdzie teraz stoi z dala od stowarzyszenia, ale zawsze nim się interesuje. Artykuły te wyrządziły Straży Mogił bardzo ciężką, a niczym nie uzasadnioną krzywdę. W roku 1921, a więc cztery lata temu z górą, został rozstrzygnięty konkurs ogłoszony z inicjatywy Straży Mogił przez Koło Architektów we Lwowie w sprawie urządzenia Cmentarza Orląt. Wybór padł na plan inż. Indrucha. Plan ten został uznany za bardzo piękny i dobry, także przez prof. Szyszko-Bohusza, restauratora Wawelu.



Cmentarz obrońców Lwowa. Budowa katakumb
[link widoczny dla zalogowanych]

Zawiera on jako rozwiązanie stoków między kaplicą a cmentarzem katakumby, które nie są więc pomysłem "poczciwych dobroczyńców", ale częścią konsekwentnie przeprowadzonej budowy cmentarza według raz przyjętego planu. Kto tam będzie leżał, stanowiąc łącznik między kaplicą a resztą cmentarza, jest rzeczą właściwie zupełnie obojętną, a w każdym razie nie zostanie on bohaterem I klasy przez to, że rodzina chce go tam umieścić, ani przez to, że Związek Obrońców Lwowa postanowił umieścić w katakumbach reprezentantów poszczególnych odcinków i formacji biorących udział w walce o Lwów, tudzież pierwszej i drugiej odsieczy.


Grób mjra Zdzisława Tatara-Trześniewskiego. W tle katakumby
[link widoczny dla zalogowanych]


Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa. Trumny z ekshumowanymi prochami lwowskich Orląt przed jedną z katakumb.
[link widoczny dla zalogowanych]


A więc wyciąganie wniosku z tego, że ta lub inna rodzina pragnie umieścić swego poległego syna w katakumbach i składa znaczną ofiarę na te katakumby tak samo nie jest kwalifikowaniem poległego do I lub II klasy bohaterów, jak nim nie jest umieszczenie nawet najwspanialszego pomnika obok zwykłego jodłowego krzyżyka, który ma oznaczać grób największego nawet bohatera, choć nim jednostkowo nikt się nie zajmuje, bo Straż Mogił zajmuje się budową cmentarza jako całości, a całość ta po doprowadzeniu do końca będzie wiekopomnym i wspaniałym dziełem, któremu z pewnością nie zaszkodzi ludzka złośliwość ani też złośliwe artykuły powstałe wskutek braku należytych informacji"16.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:47, 08 Wrz 2011    Temat postu:

Pomnik lotników amerykańskich


Historia spoczywających pod nim jest następująca: w lipcu 1919 amerykański kapitan lotnik Cooper zgłosił się wraz ze swym kolegą, majorem Faunt Le Roy, do przebywających w Paryżu podczas pertraktacji pokojowych premiera Ignacego Paderewskiego i gen. Rozwadowskiego z prośbą, aby im i ich kolegom amerykańskim wolno było jako lotnikom w mundurach polskich walczyć w armii polskiej.Amerykanie oddali wielkie usługi naszej armii, przede wszystkim w walce z konnicą Budionnego. Atakowali ją, opuszczając się tak nisko, że niemal skrzydłami mogli druzgotać głowy jeźdźców i koni. Z szesnastu przybyłych do Polski w międzyczasie amerykańskich lotników, trzynastu wróciło żywych do swej ojczyzny. Trzech pochowanych zostało na Cmentarzu Obrońców Lwowa.
Pomnik lotników amerykańskich, przedstawiający lotnika ze skrzydłami, z głową wzniesioną w górę, jest dziełem artysty rzeźbiarza Józefa Starzyńskiego. Tło w kształcie piramidy projektował artysta rzeźbiarz Józef Różyski. Projekt ten wybrał sąd konkursowy. U góry znajdują się napisy w języku polskim i angielskim: Amerykanom Poległym w Obronie Polski w latach 1919-1920. Na płycie grobowej widnieje napis następujący: Oficerowie Lotnicy z Eskadry myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki.
Edmund P. Graves porucznik W. P. * 1891 Boston Mass † 22 XI 1919 we Lwowie;
Arthur H. Kelly kapitan W. P. * 1890 Virginia Richmond † 16 VII 1920 pod Łuckiem;
G. Mac Callum porucznik W. P. * 1890 Detroit † 31 VIII 1920 pod Lwowem.

Pomnik Lotników amerykańskich ufundował Związek Narodowy Polski w Chicago, a odsłonięto go uroczyście 30 maja 1925.
[link widoczny dla zalogowanych]


Opis obrazu: Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce John Cudahy przemawia na Cmentarzu Obrońców Lwowa. W tle widoczny pomnik ku czci lotników amerykańskich walczących w obronie Lwowa, na którym ambasador złożył wieniec.
Data wydarzenia: 1934
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Czw 7:22, 19 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 21:13, 08 Wrz 2011    Temat postu:



Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce John Willys (piąty z prawej) w towarzystwie m.in.: małżonki i amerykańskiego attache wojskowego Emera Yeagera (w białym mundurze) pod pomnikiem ku czci lotników amerykańskich walczących w obronie Lwowa na Cmentarzu Obrońców Lwowa.
Data wydarzenia: 1931
[link widoczny dla zalogowanych]


PARTNERSTWO ORŁÓW

ANDRZEJ M. KOBOS

Od pierwszego dnia odzyskanej niepodległości Polski główną troską polskich przywódców, przede wszystkim Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, stało się zabezpieczenie tej niepodległości (i granic) od wschodu, od strony tradycyjnego wroga – Rosji, wówczas bolszewickiej. Koncepcją Piłsudskiego było stworzenie pasa buforowego z państw niepodległych lub sfederowanych z Polską, od Łotwy po Ukrainę.
Plan ten nie miał dobrego początku, gdyż już w nocy 31 października 1918 wybuchły walki ukraińsko-polskie o Lwów. W bohaterskich walkach Polacy, głównie ludność cywilna, młodzież, obronili Lwów. Podczas walk o miasto, 5 listopada 1918 z lotniska Lewandówka pod Lwowem wystartował pierwszy polski samolot, Brandenburg C-1, pilotowany przez kpt. Stefana Steca. W różnych miejscach Małopolski Wschodniej, aż po rzekę Zbrucz, walki ukraińsko-polskie toczyły się do początków roku 1919.

Z drugiej strony, przed Polską, podobnie jak przed wieloma krajami zrujnowanymi wojną, stanął ogromny problem najpilniejszej naprawy zniszczeń wojennych i zaspokojenia elementarnych potrzeb ludności, wręcz głodu. W jesieni 1918 zwycięskie mocarstwa uruchomiły pomoc humanitarną. Jedną z głównych zachodnich agencji pomocy działającą na ziemiach Polski była American Relief Administration (ARA).




Wczesną wiosną 1919 roku, ARA wysłała młodego kapitana American Air Service, Meriana C. Cooper'a z transportem mąki i żywności do Lwowa. Za Przemyślem linia kolejowa była akurat przerwana przez Ukraińców. Cooper włączył się do batalionu z Poznania walczącego z Ukraińcami. Po kilku dniach linia kolejowa i droga do Lwowa zostały otwarte i Cooper ze swoim transportem dotarł do oblężonego miasta. Napisał potem: "...I found Lwow was indeed a town starving, the Polish inhabitants' spirit unbroken" – Stwierdziłem, że Lwów był naprawdę głodującym miastem a duch polskich mieszkańców niezłomny". We Lwowie postanowił zrobić coś więcej dla Polaków walczących o swój kraj, niż tylko rozprowadzać racje żywnościowe. Nabrał awersji do marksizmu i bolszewików, z którymi sporadyczne walki toczyły się już na północny-wschód od Lwowa. CDN



Kpt. Merian Cooper w polskim mundurze


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Czw 7:13, 19 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 10:50, 09 Wrz 2011    Temat postu:


Picture of Merian Cooper and Cedric Fauntleroy from the war. Notice the symbol painted on fuseloge.
[link widoczny dla zalogowanych]


Postanowienie podjęcia czynnej walki wynikało z jego tradycji rodzinnej. Szkoccy przodkowie Meriana Cooper'a osiedlili się w okresie kolonialnym nad brzegami St. Mary's River, która później stała się częścią granicy pomiędzy stanami Floryda i Georgia. W amerykańskiej Wojnie o Niepodległość w 1779 roku, pradziad Meriana, płk John Cooper, wyniósł z pola bitwy pod Savannah, Georgia, rannego gen. Kazimierza Pułaskiego na statek w porcie, gdzie bohater wojny o niepodległość Ameryki zmarł z ran. Byli bliskimi przyjaciółmi, Pułaski uczył Coopera szermierki na szable.



Pilot Elliot Chess – zaprojektował godło, które wymalowano na samolotach Eskadry im.Kościuszki. Na tle czerwono-białych pasów i niebieskich gwiazd z amerykańskiej flagi czerwona krakowska rogatywka Naczelnika widniała z dwoma skrzyżowanymi kosami.
[link widoczny dla zalogowanych]


Merian Caldwell Cooper urodził się 24 października 1894 w Jacksonville na Florydzie (zmarł w 1973 roku). W 1915 roku, zrezygnował, rok przed ukończeniem, ze studiów w US Naval Academy w Annapolis, rozczarowany niechęcią oficerów marynarki do lotnictwa i, jako człowiek o silnych przekonaniach, mając kłopoty z dyscypliną. Krótko służył w piechocie Georgia National Guard nad granicą meksykańską, po czym wstąpił do szkoły lotniczej na Long Island, NY, którą ukończył we wrześniu 1917. Został skierowany do American Expeditionary Forces (AEF) na front europejski. Dokładnie w rok później jego samolot został zestrzelony poza liniami niemieckimi i spadł w płomieniach. Dowództwo amerykańskie wydało zaświadczenie o jego śmierci. Tymczasem Cooper przeżył z poparzonymi rękami i twarzą. Przez ostatnie tygodnie wojny lizał poparzenia w lazarecie obozu jenieckiego pod Breslau (Wrocławiem). Po zawieszeniu broni, w szpitalu we Francji, odmówił na piśmie przyjęcia Distinguished Service Cross: "...There was absolutely nothing more courageous in my conduct that in that of the dead and living of my comrades ... – Nie było nic bardziej odważnego w moim zachowaniu niż w zachowaniu moich poległych i żywych towarzyszy…" CDN



[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 21:08, 14 Wrz 2011    Temat postu:


[link widoczny dla zalogowanych]


Po powrocie ze Lwowa do Warszawy, 19 maja 1919 Cpt. Cooper przesłał oficjalnym kanałem do dowódcy AEF w Chaumont prośbę o "skierowanie go na front z oddziałami amerykańskimi pod Archangielsk, do lotnictwa lub piechoty, a gdyby to było niemożliwe – do jednostek alianckich lub polskich walczących z bolszewikami." Prośba została przyjęta, ale zanim otrzymał przydział, Cpt. Cooper wymyślił lepsze rozwiązanie.
Około 10-15 maja 1919, z gen. Tadeuszem Rozwadowskim, którego znał ze Lwowa, udał się do Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego i zaoferował mu, że zrezygnuje ze służby w armii amerykańskiej i wstąpi do polskiego lotnictwa. Początkowo Piłsudski nie zrozumiał i, sądząc że młody oficer amerykański chciał zostać najemnikiem, skrzywił się. Cooper wspominał potem:

"I jumped to my feet and told him I would accept no promotion in rank until I earned it in battle, and that I would never accept one cent over and above what a Polish officer received. The fiery, piercing eyes of the Marshal looked at me for a second; then he stood and clasped my hand."

"Zerwałem się na nogi i powiedziałem mu, że nie przyjmę żadnego awansu póki nie zasłużę na to w walce i że nie przyjmę ani centa ponad to, co otrzymuje polski oficer. Płomienne, wiercące oczy Marszałką patrzyły na mnie przez sekundę a potem wstał i uścisnął mi rękę."

Wczesnym latem 1919 Cooper wyjechał do Paryża, by się zdemobilizować. Nie miał jeszcze konkretnych planów poza postanowieniem walki z bolszewikami w polskim lotnictwie. Po kilku dniach, w kafejce na paryskim chodniku przypadkiem natknął się na znajomego z okresu treningu lotniczego we Francji, Mjr. Cedrica R. Fauntleroy'a, który zresztą miał go za poległego. Okazało się, że Mjr Fauntleroy, oblatywacz samolotów przed oddaniem ich do służby liniowej, podpisał był właśnie kontrakt doradcy w polskim lotnictwie. W rozmowie w kafejce, Copper i Faunleroy – ten ostatni były kowboj, maszynista kolejowy, mechanik samochodowy i żołnierz francuskiej Legii Cudzoziemskiej – postanowili utworzyć "Kościuszko Squadron", ochotniczą eskadrę pilotów amerykańskich walczącą w Polsce. Uznali to za "spłatę dawnego długu z amerykańskiej Wojny Rewolucyjnej za Kościuszkę i Pułaskiego."
Cooper odszukał w Paryżu gen. Rozwadowskiego, który był tam szefem Polskiej Misji Wojskowej i otrzymał od niego entuzjastyczne poparcie i odpowiednie upoważnienia. Cooper zdawał sobie sprawę z braku sprzętu i z warunków życia w Polsce. Konieczna była odwaga, poświęcenie, duch przygody i sympatia dla sprawy polskiej. Chociaż większość lotników amerykańskich wyjechała już do Stanów, Fauntleroy i Cooper, odwiedzając ulubione paryskie kąty amerykańskich pilotów, uważnie wybrali sześciu ochotników. Byli to: Lt. George M. Crawford z Pennsylvanii, Lt. Kenneth O. Shrewsbury z West Virginia, Cpt. Edward C. Corsi z Brooklyn, NY, Lt. Carl Clark z Kansas, Lt. Edwin L. Noble z Massachusetts i Cpt. Arthur H. Kelly z Virginii. Żaden z ośmiu lotników nie miał polskich przodków, żaden nie mówił po polsku, poza kilkoma polskimi słowami Cooper'a. Nie wiedzieli gdzie będą latać, na jakich samolotach, żaden nie przypuszczał, że w kilku wywrą istotny wpływ na działania wojenne w wojnie polsko-bolszewickej, którą rządy zachodnie, włączając amerykański, przyjmowały z wielką rezerwą, wręcz niechęcią do Polski.

Krawcy uszyli im polskie błękitne mundury armii gen. Hallera i zaopatrzyli w polskie rogatywki. W ogrodzie Hotelu Ritz zostali przedstawieni polskiemu premierowi Janowi Paderewskiemu. Mjr Fauntleroy w imieniu swojej grupy powiedział Paderewskiemu: "We are all Americans, none of Polish blood, we came willingly to fight in the armies of new sister republic of the United States against all enemies of Poland." Premier RP odpowiedział wzruszony: "Nothing has ever touched me so much as the offer of you young men to fight and, if necessary, to die for my country. – Nic dotąd nie wzruszyło mnie tak bardzo, jak wasza oferta, młodzi ludzie, by walczyć, a jeśli trzeba będzie, to umrzeć za mój kraj."

Wieści o amerykańskiej eskadrze rozbudziły w Stanach Zjednoczonych propolskie sentymenty. A na miejscu w Paryżu, gen. Rozwadowski wydał pożegnalne przyjęcie, którego zakończenia nie pamiętał chyba nikt. Natomiast podróż do Polski amerykańscy lotnicy musieli zorganizować sobie sami na swój koszt. CDN
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 21:20, 14 Wrz 2011    Temat postu:


[link widoczny dla zalogowanych]

Maj. Faunleroy miał opłacony bilet kolejowy jako doradca, pozostałych siedmiu pilotów wyjechało incognito z Paryża do Koblencji jako strażnicy transportu Czerwonego Krzyża. W Koblencji przesiedli się, nadal incognito, do towarowego pociągu American Typhus Relief. Nieświadomi prawdziwi strażnicy transportu, rozdali po drodze półroczny zapas tytoniu fajkowego Cpt. Cooper'a. 24 września 1919 przyjechali do Warszawy na Dworzec Wiedeński. Przed dojazdem do dworca, lotnicy przebrali się w polskie oficerskie mundury, ku konsternacji swoich towarzyszy podróży.



Cpt. Corsi i Cpt. Cooper przed Albatrosem D. III na lotnisku
Lewandówka pod Lwowem, marzec 1919
[link widoczny dla zalogowanych]

Poprzednie doświadczenia Cooper'a przydało się w Warszawie, gdy dorożkami pojechali na lotnisko mokotowskie, znowu wywołując konsternację, tym razem wśród polskiego personelu. Zamieszkali w Hotelu Bristol. Zostali przedstawieni Naczelnikowi Państwa, Józefowi Piłsudskiemu, który nie przejawił specjalnego entuzjazmu, może dlatego, iż nie wierzył w lotnictwo (miesiąc wcześniej na jego oczach wydarzyła się katastrofa na pokazach lotniczych na Polach Mokotowskich, w której zginął pilot) i obawiał się dodatkowych wymagań zaopatrzeniowych. Obiecał jednak przydzielić amerykańskich lotników do liniowej jednostki lotniczej. W kilka dni później zjawili się w Warszawie dwaj nowi ochotnicy amerykańscy, Lt. Edmund Graves i Lt. Elliot Chess.
16 października 1919 amerykańscy lotnicy wyjechali z Warszawy do Lwowa. 18 października, na lotnisku Lewandówka, zostali włączeni do 7 Dywizjonu Lotnictwa Wojskowego, a mjr Cedric Fauntleroy został jego dowódcą na miejsce por. Ludomiła Rayskiego (późniejszego dowódcy Lotnictwa Polskiego). Do numeru dywizjonu dodano nazwę "Eskadra Kościuszkowska". Trzech polskich pilotów, por. Władysław Konopka, por. Aleksander Seńkowski i por. Jerzy Weber miało latać z Amerykanami, cała obsługa była polska. (Początkowo także służył w tym Dywizjonie kpt. Ludwik Idzikowski, który później, w roku 1928 zginął na Azorach podczas próby przelotu przez Atlantyk). "Partnership of Eagles" - partnerstwo orłów, idea kapitana Coopera stała się faktem.
CDN
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 13:25, 15 Wrz 2011    Temat postu:


Amerykański Dywizjon Kościuszkowski na lotnisku pod Lwowem.
[link widoczny dla zalogowanych]


Lotnictwo polskie było wówczas w stadium dosyć amatorskiej organizacji, chociaż kilka jednostek miało już status operacyjnych. Głównym problemem były samoloty. Były to przestarzałe maszyny, głównie pozostałości po lotnictwie pruskim i austriackim, czasem poskładane z części z zapasów i wraków. Podobnie polscy lotnicy byli w większości wyszkoleni w służbie niemieckiej, austriackiej lub rosyjskiej. Całość polegała na zaradności, szczęściu i mechanikach.
Z wiosną roku 1919, 7 Dywizjon pod Lwowem otrzymał trzy nowe myśliwce Fokker-EV, a w lecie tegoż roku dwanaście poaustriackich Albatrosów D.III, które miały prędkość do 200 km/godz., pułap 1000 m, dwugodzinne trwanie lotu i były uzbrojene w dwa karabiny maszynowe. Na tych właśnie Albatrosach mieli latać amerykańscy lotnicy i ich trzej polscy towarzysze broni.


Albatros D. III
Statistics
Length: 7.33 m (24 ft 0 in)
Wingspan: 9.00 m (29 ft 6 in)
Height: 2.90 m (9 ft 6 in)
Wing area: 23.6 m² (254 ft²)
Loaded weight: 886 kg (1,949 lb)
Engine: Mercedes D.IIIa inline water cooled engine, 127 kW (170 hp)
Armament: 2 × 7.92 mm (.312 in) LMG 08/15 machine guns

Maximum speed: 175 km/h (94 kn, 109 mph) at sea level
Range: 480 km (261 nmi, 300 mi)
Service ceiling: 5,500 m (18,044 ft)
Rate of climb: 4.5 m/s (886ft/min)
[link widoczny dla zalogowanych]

28-letni Maj. Fauntleroy, przez Polaków pisany z francuska Fount le Roy, wywodzący się z Hugenotów, zdołał szybko zorganizować eskadrę i jej personel obsługi, co nie było proste zważywszy trudności w porozumiewaniu się na migi albo mieszaniną słów z różnych języków oraz różnice w stylu załatwienia spraw, bardziej z amerykańska "do it", niż drogą dyscypliny. Ostrożnie oblatali Albatrosy, które miały znany problem z dolnym skrzydłem (słynny baron von Richthofen omal nie zabił się na jednym z nich w roku 1917). To zresztą kosztowało życie Lt. Graves'a podczas pokazu we Lwowie 22 listopada 1919 z okazji pierwszej rocznicy oswobodzenia miasta od Ukraińców. Graves, dawny instruktor akrobatyki w RAF, próbował zrobić w locie podwójny przewrót i rozbił się na dachu pałacu Potockich. W uroczystym pogrzebie wojskowym został pochowany w na Cmentarzu Obrońców Lwowa.


Fokker E.V (1918)
[link widoczny dla zalogowanych]


Następnego dnia zjawił się w Eskadrze Kościuszkowskiej nowy ochotnik amerykański, Lt. Harmon Rorison, który w roku 1918 miał zaliczone trzy zestrzelone niemieckie Fokkery. Mjr. Fauntleroy podzielił Dywizjon na dwie eskadry: "Kościuszko", dowodzoną przez Cpt. Corsi'ego i "Pułaski", dowodzoną przez Cpt. Cooper'a. W tym też okresie, Lt. Chess zaprojektował insygnia Dywizjonu, ikonograficznie łączące służbę Tadeusza Kościuszki w Ameryce i w Polsce: trzynaście gwiazd i trzynaście pasów, reprezentujących trzynaście dawnych kolonii amerykańskich oraz maciejówka z pawim piórem na tle skrzyżowanych kos, jako symbol Powstania Kościuszkowskiego. Insygnia te wymalowano na wszystkich samolotach obok biało-czerwonej szachownicy. Ta szachownica była najpierw osobistym znakiem kpt. Stefana Steca, który podczas walk z Ukraińcami zestrzelił samolot ukraiński, co było pierwszym zestrzeleniem przez pilota Lotnictwa Polskiego. Wyprzedzając wydarzenia o ponad 20 lat, warto wspomnieć, że te same insygnia kościuszkowskie nosił potem słynny polski Dywizjon 303 RAF-u. CDN
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 8:24, 26 Wrz 2011    Temat postu:


1918, Lwów
Naczelna Komenda Obrony Lwowa: dr Lech Gluziński, ppor. Wawrzyniec Dajczak, kpt. Stanisław Bac (referat uzbrojenia), pdch. Selzer, dr Łapiński, Kmita, komendant Czesław Mączyński - dowódca obrony Lwowa, Ajdukiewicz, por. dr Antoni Jakubski (II szef sztabu), dr Majbaum, por. Stanisław Borkowski (adiutant), dr. Browiński, por. Ludwik de Laveaux, kpt. Pieradzki (Pieracki), dr Lesław Węgrzynowski, ppor. dr Albin Garbień (adiutant komendanta Mączyńskiego).
Fot. NN, Instytut Polski im. Gen. Sikorskiego w Londynie
[link widoczny dla zalogowanych]

Zima 1920 roku była monotonna dla lotników Dywizjonu Kościuszkowskiego na tonącym w błocie lub śniegu lotnisku Lewandówka. Nie było działań wojennych, latano dla treningu kiedy tylko pozwalała na to pogoda. Fauntleroy wysłał Crawford'a i Shrewsbury'go do Kamieńca Podolskiego po zaopatrzenie lotnicze pozostawione tam przez Austriaków i na rozpoznanie lotnisk polowych dalej na wschód, które mogłyby być wykorzystane po wznowieniu działań wojennych. Poza tym nuda, spory osobiste, odwiedziny Amerykanów z misji Czerwonego Krzyża we Lwowie.




К. Е. Ворошилов, С. М. Буденный и Е. А. Щаденко (слева направо)-начальники 1КА





Красные конноармейцы Страны Советов 1919-1920



Командующий РВС Л.Д.Троцкий, Западный фронт, 1920 г.
[link widoczny dla zalogowanych]


28 stycznia Dywizjon otrzymał rozkaz zrzucenia meldunków i rozkazów w tubie na pozycje polskie. Chodziło o uniknięcie podsłuchiwania przez bolszewików telegrafów na przewodach. Na początek tej akcji Chess rozbił jednego Albatrosa przy lądowaniu na lodzie, a Cooper uszkodził drugiego. Dopiero Corsi dostarczył meldunek, ale i tak z braku benzyny lądował przymusowo na pozycjach polskich.

28 lutego 1920, Maj. Faunleroy napisał list do amerykańskiego Sekretarza Wojny Baker'a z prośbą o dostarczenie amerykańskiego sprzętu lotniczego. Wyjaśniał mu, że "bolszewicy są wrogami wszystkich innych poza sobą i że dążą do obalenia ustanowionych rządów na świecie, rząd Stanów Zjednoczonych włączając". War Department przesłał ten list do State Department, z uwagą, że jest to sprawa dyplomatyczna. Koniec końców list przebojowego Mississipiańczyka wylądował w... archiwum działu bliskowschodniego!
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Pon 8:30, 26 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 17:19, 04 Paź 2011    Temat postu:


Cedric Fauntleroy, dowódca Dywizjonu im. Tadeusza Kościuszki

Sfrustrowani bezczynnością, nie wiedząc o przygotowywanej polskiej ofensywie, Cooper i Fauntleroy wysłali specjalnym kurierem, z pominięciem drogi służbowej, osobisty list do Marszałka Józefa Piłsudskiego, prosząc go o przeniesienie jednostki na bardziej gorący odcinek frontu. Zanim nadeszła odpowiedź, 5 marca 1920, Lt. Rorison, lecąc z Tarnopola, dostrzegł koncentrację bolszewicką i trzy pociągi pancerne w okolicy Baru. Z dwóch karabinów maszynowych Albatrosa i bombą zrzuconą ręcznie, "Little Rory" "gave the Communists hell. – Sprawił komunistom piekło." Była to pierwsza akcja bojowa Dywizjonu.



3 kwietnia, Dywizjon przeniósł się do nowej bazy w Połonnym, koło Równego na Wołyniu, gdzie został włączony do Drugiej Grupy Lotnictwa Polskiego. Baza była przy torze kolejowym, co było ważne dla dalszego przenoszenia Dywizjonu w pobliże walk; konieczność z uwagi na krótki zasięg samolotów. 9 kwietnia Dywizjon otrzymał telegraficznie pierwszy rozkaz bojowy ostrzelania i zbombardowania dowództwa bolszewickiej dywizji i koncentracji wojska w Chudnowie, 50 km na wschód od Połonnego. Eskadra wystartowała pod dowództwem Rorisona, którego samolot jako jedyny miał uchwyt na pojedynczą 12-kilogramową bombę. Za nim lecieli Fauntleroy, Cooper, Seńkowski i Crawford. Ponad tysiącem pocisków ostrzelali pozycje bolszewickie i zrzucili jedyną bombę. Zaskoczenie i panika bolszewików były kompletne. Popołudniu tego dnia Fauntleroy i jego piloci powtórzyli atak.

Tego samego dnia nadeszła wiadomość, że kilka nowych włoskich samolotów Ansaldo Bollila oczekuje w Warszawie na transport do Dywizjonu. Fauntleroy i Chess wyjechali pociągiem do Warszawy po te samoloty, a Cooper przejął dowództwo. W ciągu kilku dni Cooper wysłał następne misje ostrzeliwujące bolszewików w Chudnowie i Żytomierzu.


Члены Директории УНР: Макаренко, Швец, Петлюра



21 kwietnia 1920 r. w Warszawie podpisano pakt polsko-ukraiński z delegacją atamana Semena Petlury. Wojsko polskie miało wkroczyć na Ukrainę, zorganizować jednostki ukraińskie i pozostać tam do czasu usunięcia zagrożenia bolszewickiego. Liczono na to, że bolszewicy stawią opór wkraczającemu wojsku i zostaną rozbici w jakiejś decydującej bitwie. 25 kwietnia 1920 r. ruszyła polska ofensywa. Wydano specjalną odezwę do ludności ukraińskiej.
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Sob 6:47, 08 Paź 2016, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 6:33, 07 Paź 2011    Temat postu:


Cpt Edward Corsi, dowódca Eskadry "Kościuszko"
[link widoczny dla zalogowanych]

Dywizjon Kościuszkowski, bez pięciu pilotów testujących samoloty Balilla w Warszawie, bez zapasów benzyny i amunicji, na kilku przestarzałych i uszkodzonych samolotach, miał zapewnić lotnicze wsparcie rekonesansowe i bojowe, na odcinku frontu 2. i 3. Armii (gen. Listowskiego i gen. Śmigłego-Rydza). Dwa dni wcześniej, Cpt. Cooper wysłał por. Webera do Nowogrodu Wołyńskiego po benzynę z rozkazem: "Travel night and day. Don't stop to sleep. Take rest in your wagon. Take turns driving. Kill the horses if you have to. But the oil must be back here in 48 hours. – Jedź dzień i noc. Nie zatrzymuj się by spać. Odpoczywaj na wozie. Powoźcie na zmianę. Zajedź konie na śmierć, jeśli będziesz musiał. Ale benzyna musi być tutaj za 48 godzin." – Benzyna była na czas.

W niedzielę 25 kwietnia o 5:30 rano, Cooper, Clark, Konopka i Shrewsbury wystartowali w kierunku Mirapola, dokąd maszerowali już żołnierze 2. Armii. Wrócili bez napotkania nieprzyjaciela. W drugim locie o 9:40 Cooper i Noble ostrzelali patrol kawalerii bolszewickiej, stację kolejową i oddział bolos w Berdyczowie ("bolos" było ich terminem na trudną do wymówienia nazwę "bolszewicy"), a później Noble i Shrewsbury ostrzelali stację kolejową w Żytomierzu przed zajęciem miasta przez 3. Armię.

[link widoczny dla zalogowanych]

Następnego dnia Shrewsbury był odpowiedzialny za osłonę powietrzną kwatery Marszałka Józefa Piłsudskiego w Nowogrodzie Wołyńskim. Clark zaatakował pozycje karabinów maszynowych i oddział kawalerii bolos. Wrócił z dziewięcioma dziurami w samolocie od ognia bolszewickiego a reszta Eskadry latała nad Berdyczów. Podczas ataku na wycofujący się pociąg pancerny bolos, Noble został poważnie ranny w prawy łokieć. Zdołał powrócić na lotnisko, ale był to koniec jego latania. W szpitalu polowym wywiązała się infekcja, ale został uratowany w szpitalach amerykańskiego Czerwonego Krzyża w Warszawie i Paryżu.


Cpt. Corsi w Albatrosie atakuje bolszewicki pociąg pancerny
mal. James B. Deneen
[link widoczny dla zalogowanych]


Chaos i pożar pociągu umożliwiły przewożonym polskim zakładnikom ucieczkę. Za desperacki atak pod Berdyczewem, Noble został pierwszym kawalerem Krzyża Orderu Virtuti Militari z Dywizjonu Kościuszkowskiego. Corsi z powietrza zniszczył lokomotywę pociągu pancernego, który, unieruchomiony, został potem zdobyty przez piechotę. Berdyczów został zajęty 26 kwietnia, a Cooper wybrał w okolicy lotnisko polowe, z którego bolszewicy ewakuowali bez walki swoich sześć samolotów, na nową bazę eskadry. Bolszewicy wycofywali się na całej linii. Cooper i Shrewsbury latali na rekonesans i ostrzał.
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Pią 17:17, 18 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 21:06, 13 Lut 2012    Temat postu:


Włoski samolot Ansaldo Balilla
[link widoczny dla zalogowanych]

W międzyczasie w Warszawie pięciu pilotów oblatało nowe samoloty Ansaldo Balilla włoskiej konstrukcji. Nie były to nowoczesne samoloty, miały poważne braki, ale były szybsze, uzbrojone w Vickersy i, ważne!, o dwukrotnie dłuższym zasięgu, niż Albatrosy. Maj. Fauntleroy, były mechanik, zdołał ulepszyć karburatory silników. W drodze do bazy, w Łucku, Chess przy lądowaniu wpadł na pozostawiony w pośpiechu na pasie samolot Fauntleroy'a, niszcząc obie maszyny, choć sam wyszedł cało. 2 maja Dywizjon był w komplecie. 3 maja bez większych walk wojsko polskie zajęło Kijów, a Shrewsbury założył nową bazę w niedalekiej od Kijowa Białej Cerkwi.

Pociąg pancerny "Piłsudczyk" w okresie walk o Kijów na wiosnę 1920:
[link widoczny dla zalogowanych]

Wojska bolszewickie wycofały się za Dniepr. Ofensywa polska została wstrzymana bez osiągnięcia najważniejszego celu: zniszczenia armii bolszewickiej. Nieliczne oddziały ukraińskie formowały się bardzo powoli. Czas zaczął pracować dla bolszewików. Piloci Dywizjonu latali na rozpoznanie w rejon Czarnobyla i Czerkasów. 10 maja Crawford zapalającymi pociskami zatopił na Dnieprze pod Czerkasami barkę żołnierzami i ostrzelał dwie inne. 25 maja rano Crawford poleciał na patrol za Dniepr i dostrzegł ogromny tuman kurzu. Wiedział już, że kurz oznacza kawalerię bolos. Ale tym razem oszacował liczbę konnicy na 6 000 ludzi! Była to jedna z czterech dywizji Konarmii Budionnego posuwająca się na zachód. Crawford opróżnił na kozaków swoje karabiny maszynowe i wrócił z meldunkiem, że bolszewicy rozpoczęli kontrofensywę.


[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 21:22, 13 Lut 2012    Temat postu:


[link widoczny dla zalogowanych]

Polska 3 Armia mogła zostać odcięta w Kijowie. Losy wojny odwróciły się.

26 maja Dywizjon Kościuszkowski otrzymał zadania intensywnego rekonesansu i w miarę możliwości ostrzeliwania kawalerii Budionnego. Chodziło o znajomość pozycji ruchliwej kawalerii bolszewickiej, o zdobycie czasu dla odwrotu. Bolszewicy ostrzeliwali polskie samoloty z ziemi; Seńkowski został ranny w udo, Chess i Weber ostrzelali konnicę, ale Weber rozbił samolot przy przymusowym lądowaniu w zaroślach z braku benzyny.

[link widoczny dla zalogowanych]

Fauntleroy ewakuował koleją bazę z Białej Cerkwi do Kazatynia, koło Żytomierza, skąd po jednym dniu do Berdyczowa, chcąc po prostu wyprzedzić posuwających się na zachód bolszewików. Piloci byli wyczerpani z wysiłku i braku snu. Cooper, Corsi i Clark pozostali w Kijowie i latali w osłonie i wsparciu pięciu polskich bombowców Breughet. Na Dnieprze, koło Tripolia, bombowce zatopiły parowiec z wojskiem a myśliwce ostrzelały żołnierzy na brzegu rzeki.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 21:39, 13 Lut 2012    Temat postu:


[link widoczny dla zalogowanych]

Linie kolejowe miały kapitalne znaczenie, gdyż stanowiły jedyną szybką drogę transportu, był więc dylemat z ich bombardowaniem. Podczas lotu patrolowego Fauntleroy dostrzegł duży oddział bolos minujący tor i szykujący zasadzkę, zaś w oddali za lasem zbliżający się polski pociąg, z wojskiem jak się po chwili okazało. Zrezygnował z ostrzału, poleciał nad pociąg dając rozpaczliwe znaki do zatrzymania. Nikt go nie zrozumiał, machano mu przyjaźnie. Dopiero przy drugim przelocie samolotu, ktoś w pociągu pociągnął za hamulec bezpieczeństwa. Fauntleroy wylądował na polanie obok pociągu i zdołał wyjaśnić sytuację oficerowi mówiącemu trochę po angielsku. Uformowano wojsko, Fauntleroy wystartował dla wsparcia swoimi 400 pociskami i skończyło się wybiciem zaskoczonych kozaków. W kilka miesięcy później, za ten czyn ppłk Fauntleroy otrzymał Krzyż Orderu Virtuti Militari z rąk Marszałka Piłsudskiego.



Fauntleroy odwołał Cooper'a, Corsi'ego i Clark'a z Kijowa do bazy. Loty ostrzeliwujące i zrzucanie po dwie bomby trwały od świtu do nocy (Balile miały uchwyt na dwie bomby.) Mimo tego pozycje polskie były nie do utrzymania. Ewakuacja musiała być tak natychmiastowa, że Fauntleroy wydał rozkaz tejże umownymi znakami z powietrza. 7 czerwca przeniesiono bazę do Nowogrodu Wołyńskiego. Crawford musiał spalić swoją Balillę, która nie mogła wystartować. Żytomierz i Berdyczów padły równocześnie; w tym ostatnim, w szpitalu Konarmia spaliła żywcem 600 polskich rannych żołnierzy.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 17:51, 18 Maj 2012    Temat postu:


Oficer czerwonych kozaków z okresu wojny polsko - bolszewickiej w 1920 r. - karykatura.
[link widoczny dla zalogowanych]

Groziło odcięcie polskiej 3 Armii w Kijowie. Z niewyjaśnionych przyczyn Budionny wstrzymał ofensywę i nie zamknął pierścienia na północy, tylko wycofał się z powrotem na wschód, w stronę Kijowa, dla umocnienia przecięcia linii kolejowej Kijów-Kazatyń. Fautleroy był pierwszym, który 9 czerwca zauważył ten ruch wojska bolszewickiego z powietrza i zameldował o tym. 3. Armia Śmigłego-Rydza zdołała wycofać się linią kolejową Kijów – Korosten, która Budionny pozostawił otwartą. Zdołano na jakiś czas ustabilizować front.

Na dzień przed wycofaniem z frontu, 12 czerwca Konopka i Corsi zaatakowali wielki oddział kawalerii bolos, wstrzymując jego ruch na kilka godzin. Postrzelany samolot Corsi'ego nie doleciał do bazy, wylądował on w polu rozbijając samolot, a lądujący do pomocy Konopka chyba przez nieuwagę rozbił swój o drzewo. Wyszli jednak z tego obaj bez wiekszego szwanku. Podobny atak powtórzyli Crawford i Seńkowski. Bazę Dywizjonu przeniesiono do Szepietowki, skąd przez tydzień kilka pozostałych samolotów latało dla wsparcia polskiej kawalerii gen. Romera. Zabrakło natomiast jedzenia. Żywiono się głównie dzikimi malinami. W ciagu 10 dni bazę Dywizjonu przenoszono pięciokrotnie. 23 czerwca Dywizjon znalazł się z powrotem na lotnisku Lewandówka pod Lwowem, gdzie czekały na pilotów nowe Balille.

4 lipca 1920, kiedy we Lwowie lotnicy Kościuszkowscy i ich gospodarze świętowali The Fourth of July, na północy rozpoczęła się ofensywa bolszewicka. Dwa dni wcześniej 27-letni komarm Michaił Tuchaczewski wydał słynny rozkaz bolszewickiej ofensywy na północy: "... Po trupie białej Polski wiedzie droga do wszechświatowego pożaru... Na naszych bagnetach przyniesiemy wolność wyzyskiwanej ludzkości..."


Fot. RIA Novosti RIA Novosti
Michaił Tuchaczewski
[link widoczny dla zalogowanych]

Front na północy załamał się. Wojska bolszewickie szły od wschodu na Warszawę. Polacy organizowali obronę, dziesiątki tysięcy ochotników, mężczyźni, kobiety, młodzież, zgłaszało się do wojska. Wszystko zależało od tego, czy kawaleria Budionnego zostanie zatrzymana na południu, pod Lwowem. Opór polski (6. Armii) pod Lwowem usztywnił się.

Wróćmy do Dywizjonu Kościuszkowskiego. Fauntleroy awansował na podpułkownika i został dowódcą lotnictwa 6. Armii, a Cooper dowódcą Dywizjonu, który został przeniesiony do Hołobów, 150 km na północny-wschód od Lwowa. Clark był chory, Shrewsbury wrócił do Stanów. Pozostali Cooper, Kelly (który ukończył trening pilota), Corsi, Chess, Crawford, Rorison i Polacy: Weber, Konopka i Seńkowski.
[link widoczny dla zalogowanych]

Poniżej ciekawy link dotyczący wojny polsko-bolszewickiej
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 18:14, 18 Maj 2012    Temat postu:

13 lipca 1920 r. Cpt. Merian C. Cooper nie wrócił z lotu. Lotnisko w Hołobach było 13. lotniskiem Dywizjonu, pełne nazwisko Cooper'a zawierało 13 liter! Nikt nie wiedział co się z nim stało (o tym poniżej). Dowództwo przejął z powrotem Fauntleroy, a w kilka dni później Cpt. Crawford. 15 lipca Cpt. Kelly wyleciał jako doświadczony obserwator na bombowcu 21 Dywizjonu stacjonującego także w Hołobach. I tych dwóch pilotów nie powróciło. Okazało się, że ich pombowiec rozbił się w wąwozie i obaj zginęli. Kelly stał się drugą obok Gravesa ofiarą śmiertelną Dywizjonu (poza zaginionym Cooper'em). Ale były też wypadki szczęśliwe. Fauntleroy po ataku na kawalerię bolos z trudem, na rezerwowym zbiorniku, doleciał za polska linię i wylądował cało. Crawford po przestrzeleniu zbiornika paliwa nie zdołał uruchomić zapasowego, ale wylądował na łące. Wyskoczył z samolotu przed goniącymi go kozakami, ale zanim dobiegł lasu, samolot cudem ruszył sam; Crawford zdążył wskoczyć z powrotem do samolotu i wystartować tuż przed pościgiem kozaków.


Командующий Зап.фронтом М.Тухачевский на смотре


Самодеятельность 1 КА
[link widoczny dla zalogowanych]

Samoloty i ludzie w polskim lotnictwie wyniszczali się. 25 lipca całe polskie lotnictwo liczyło 31 operacyjnych samolotów. Dywizjon Kościuszkowski stanowił jego czwartą część. Bolszewicy zajęli Dubno, a Dywizjon przeniesiono do wioski Uściług za Bugiem, na północ od Lwowa.

Tak czy inaczej, pięciu pilotów Dywizjonu (Weber odniósł obrażenia w kraksie Albatrosa) było "oczami" Gen. Iwaszkiewicza, dowodzącego Frontem Południowym. Kawaleria Budionnego utknęła nad rzeką Seret. 8 sierpnia Konopka przed lądowaniem dosłownie wleciał w otwarte drzwi wagonu towarowego. Weber wrócił do jednostki, ale wyczerpanie pilotów dawało znać o sobie. 11 sierpnia Corsi, Chess i Crawford ostrzelali kawalerię bolszewicką nad Styrem, za linią walk. Tego dnia wieczorem Dywizjon wycofał się z powrotem na lotnisko Lewandówka pod Lwowem. Crawford rozchorował się i leczył się winem i piwem w lwowskim Hotelu George. 16 sierpnia pięciu pilotów Dywizjonu, włączając Fauntleroy'a, odbyło 18 lotów ostrzeliwując kawalerię Budionnego. Podobnie następnego dnia. Bolszewicy byli oddaleni o dwadzieścia kilometrów! (Według oficjalnego raportu Sztabu Generalnego z 1 września 1920 r., Dywizjony 5, 6, 7 (Kościuszkowski) i 15 Grupy Lotniczej 6. Armii pod dowództwem ppłk. Fauntleroy'a odbyły 16 i 17 sierpnia 129 lotów, zrzucając 7 700 kg bomb i wystrzeliwując 16 700 sztuk amunicji).

18 sierpnia Dywizjon ewakuowano do Przemyśla, myślano już o Krakowie i Węgrzech. Ale po kilku dniach było już właściwie po wojnie. Od 23 sierpnia bolszewicy wycofywali się w panice na obu frontach. 24 sierpnia Dywizjon powrócił do Lwowa.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 18:24, 18 Maj 2012    Temat postu:


[link widoczny dla zalogowanych]

Losy wojny i Polski rozegrały się szczęśliwie pod Warszawą, ale zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej było możliwe ponieważ kawaleria Budionnego została zatrzymana pod Lwowem i nie rozbiła polskiego zgrupowania pod Dęblinem na Wieprzem, skąd ruszyła zaskakująca ofensywa polska. Różne są teorie co do przyczyny, dla której Budionny nie porzucił oblężenia Lwowa i nie pospieszył na Warszawę. Najpoważniejsza z nich, mówi, iż komisarz polityczny Konarmi, Józef Dżugaszwili Stalin wymusił na Budionnym pozostanie pod Lwowem, aby tak pogrążyć swojego rywala w armii Tuchaczewskiego, komisara Iwana Smilgę. (Obaj, Tuchaczewski i Smilga zostali rozstrzelani podczas czystek stalinowskich w późnych latach 1930.)


[link widoczny dla zalogowanych]


24 sierpnia zjawił się w Dywizjonie Cpt. T. V. McCallum. Mimo dokładnych informacji o trudnościach w pilotowaniu Balilli, McCallum rozbił się 31 sierpnia, w pierwszym próbnym locie. Był trzecią i ostatnią ofiarą śmiertelną z Dywizjonu. Pochowano go na Cmentarzu Obrońców Lwowa, obok Lt. Graves'a. Po wojnie bolszewickiej pochowano tam również Cpt. Kelly'ego, którego grób odnaleziono w jakiejś wsi. Na Cmentarzu Obrońców Lwowa, wybudowano im potem pomnik-płaskorzeźbę w kolumnadzie. Po roku 1944 Sowieci najpierw zciosali płaskorzeźbę, a w roku 1971 zniszczyli pomnik zupełnie.

W październiku 1920 przybyło do dywizjonu pięciu nowych pilotów amerykańskich, zwerbowanych na apel Fauntleroy'a przez płk. Castle bankiera z Nowego Jorku, byłego pilota. W wyniku amerykańskich opóźnień biurokratycznych, zjawili się oni dopiero na kilka dni przed polsko-bolszewickim zawieszeniem broni 18 października 1920. Dywizjon wykonywał loty patrolowe, a poza tym piloci spędzali czas miło. Wszyscy piloci, którzy latali w kampanii zostali odznaczeni Krzyżami Virtuti Militari. Ostatni zapis 31 grudnia 1920 roku w księdze Dywizjonu Kościuszkowskiego brzmiał: "Lt. Weber was drunk for the last time in 1920. – Por. Weber upił się po raz ostatni w roku 1920."

21 marca 1921 roku w Rydze Polska i Rosja bolszewicka podpisały traktat pokojowy kończący wojnę i ustalający granice.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 18:47, 18 Maj 2012    Temat postu:


[link widoczny dla zalogowanych]


Latali, tłukli bolos, wycofywali się, pili, wojna się skończyła, ale Cpt. Cooper, "Coop", nie schodził z tematu ich rozmów. A tymczasem... "thin, but tough as bayonet steel – wychudły lecz twardy jak stal bagnetu" Cooper, przetrwał.
Pechowego 13 lipca 1920 roku Cpt. Cooper samotnie zaatakował duży oddział kawalerii Budionnego pod Równem. Seria z "taczanki" trafiła w silnik, ale pilot przeżył w spadającym samolocie. Kozacy wyciągnęli go z wraku i chcieli natychmiast rozstrzelać. Znając już kilkadziesiąt słów ukraińskich (od ukraińskich dziewcząt) zdołał przekonać ich, że był zwykłym żołnierzem, robotnikiem zaciągniętym siłą do burżuazyjnego wojska. Na dowód swojej "robociarskości" pokazał swoje ręce z bliznami po oparzeniach z 1918 roku, Kiedy zdarli z niego kombinezon bez dystynkcji zauważył, że ma na sobie bieliznę z demobilu amerykańskiego, z nazwiskiem "Corporal Frank Mosher". To potwierdziło jego wersję i zamiast egzekucji, odesłano go do więzienia bolszewickiego. Wylądował, jako Mosher w więzieniu w Moskwie, gdzie jakoś przeżył kilka miesięcy. 1 października 1920 zjawił się w Rydze austriacki oficer Leopold Politzer, zwolniony z więzienia w Moskwie. Poinformował on poselstwo amerykańskie, że siedział z nim Cpt. Cooper z polskiego lotnictwa, alias Mosher, obywatel amerykański i dziesięciu innych Amerykanów. Politzer opisał szczegółowo Cooper'a i ostrzegł, że nie wolno wyjawić Rosjanom jego prawdziwego nazwiska. Oczywiście, Cooper siedział dalej, opisał nawet później Boże Narodzenie spędzone w więzieniu. W zimie 1921, szczególnie mroźnego dnia, wykorzystując nieuwagę przemarzniętych strażników, Cooper i dwaj więźniowie, polscy oficerowie, zdołali uciec podczas pracy przy zbiórce drewna przy torze kolejowym. Szli nocami na zachód, ukrywali się dniem. Polacy mówili po rosyjsku, Cooper udawał głuchoniemego. Miał za sobą "survival trainig – trening przetrwania" w US Naval Academy i to ich wszystkich uratowało.


[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 19:00, 18 Maj 2012    Temat postu:


Odezwa J. Piłsudskiego - polski plakat z okresu wojny polsko - bolszewickiej 1920 r.
[link widoczny dla zalogowanych]

26 kwietnia 1921 roku poseł amerykański na Łotwie, wysłał z Rygi szyfrowaną depeszę do Departamentu Stanu:
"Cpt. Merian Cooper, an American citizen formerly with Polish air service, who was imprisoned in Moscow under the name of Mosher, has just arrived Riga. He has reported for duty to the Poles by telegraph."

"Kapitan Merian Cooper, obywatel amerykański, poprzednio w polskiej służbie lotniczej, który był uwięziony w Moskwie pod nazwiskiem Mosher, właśnie zjawił się w Rydze. Telegraficznie zameldował się już u Polaków do służby."

8 maja 1921 roku, na peronie warszawskiego dworca, Cooper zameldował się Fauntleroy'owi do służby w Dywizjonie. Fauntleroy poinformował go o awansie na podpułkownika (Awans Cooper'a na majora nastąpił zaocznie po jego zaginięciu).



10 maja piloci Dywizjonu zameldowali się w Belwederze u Marszałka Józefa Piłsudskiego. Piłsudski już nie miał wątpliwości. Z całą serdecznością udekorował ppłk. Cooper'a Krzyżem Orderu Wojennego Viruti Militari i Krzyżem Walecznych z dwoma belkami. Fauntleroy otrzymał Krzyż Walecznych z trzema belkami, Crawford z trzema, Corsi z dwiema, Chess z jedną. Krzyże Virtuti Militari otrzymali już byli wcześniej (Rorison i Shrewsbury w Waszyngtonie, DC). W messie oficerskiej lotniska mokotowskiego odbył się wielki bal. Następnego dnia, 11 maja 1921 roku, 7 Dywizjon Kościuszkowski został zdemobilizowany.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez lutnia dnia Pią 19:02, 18 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 19:13, 18 Maj 2012    Temat postu:

Odznaczenie Krzyżem Virtuti Militari wiązało się wówczas z nadaniem działki ziemi.
Ostatni akt amerykańskich lotników, polskich oficerów, wobec Polski był symboliczny i nie mniej ofiarny: zamiast osobnych działek, poprosili o jedną z dużym dworem, który przekazali jako dom rekonwalescencyjny dla rannych polskich żołnierzy.



Izaak Babel, który był w Konarmii Budionnego, w opowiadaniu Eskadrionnyj Trunow (z tomu Konarmia) opisał śmiercionośny atak "maszyn eskadry majora Faunt-le-ro" na bolszewicką konnicę.
Ośmiu pilotów Dywizjonu Kościuszkowskiego na 14 samolotach dokonało tak wiele przez rozpoznanie i ostrzał bolszewików z powietrza, że później amerykański War Department opracował szczegółowy raport o działalności bojowej "Kosciuszko Squadron", szczególnie o ostrzeliwaniu od tyłu kolumny kawalerii z powietrza, sugerując zastosowanie tej taktyki w ewentualnej kampanii w Meksyku!
[link widoczny dla zalogowanych]

Warto również obejrzeć film:
Siedemnastu wspaniałych.mkv
[link widoczny dla zalogowanych]*c5*82ych,1515904820.mkv
Reżyseria: Zbigniew Kowalewski
Scenariusz: Zbigniew Kowalewski
lFilm dokumentalny prezentujący udział lotników amerykańskich w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Głównym inspiratorem powstania amerykańskich formacji na ziemi polskiej był Meriam Cooper. W filmie występują historycy i autorzy opracowań na temat obecności Amerykanów pod polskim niebem w 1920 roku: Andrzej Janczak, Krzysztof Kubala, Kazimierz Resiej, Jerzy Gotowała, Stanisław Błasiak. Eskadra Kościszkowska liczyła 17 lotników, stąd tytuł filmu, bogato ilustrowanego zdjęciami dokumentalnymi i ikonografią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:21, 27 Lip 2012    Temat postu:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:23, 27 Lip 2012    Temat postu:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:24, 27 Lip 2012    Temat postu:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:26, 27 Lip 2012    Temat postu:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:28, 27 Lip 2012    Temat postu:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:39, 27 Lip 2012    Temat postu:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:42, 27 Lip 2012    Temat postu:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:45, 27 Lip 2012    Temat postu:


Spojrzenie na Grób mojego Ukochanego Orlęcia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:46, 27 Lip 2012    Temat postu:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:48, 27 Lip 2012    Temat postu:

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 15:29, 11 Cze 2013    Temat postu:

Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie

Cmentarz Orląt Lwowskich - wybór Nieznanego Żołnierza
29 października 1925 o godzinie 14:30 rozkopano trzy mogiły żołnierskie, na których widniały tabliczki z napisem Tu leży Nieznany Obrońca Lwowa. Znajdujące się w trumnach kości nie sugerowały, iż są to szczątki żołnierskie, z wyjątkiem jednych, które wskazywały na zwłoki austriackiego kaprala.

W takich okolicznościach podjęto decyzję o rozkopaniu kolejnych trzech grobów. W pierwszej trumnie znaleziono zwłoki sierżanta, w drugiej kaprala, w trzeciej nie było żadnych stopni wojskowych, odkryto tam zaś maciejówkę z orzełkiem. Zamknięte trumny ustawiono następnie przed cmentarną kaplicą, celem wyboru jednej z nich.

Polska Ormianka Jadwiga Zarugiewiczowa – matka żołnierza poległego na polach Zadwórza i pochowanego w nieznanym miejscu dokonała wyboru jednej z trumien. Po otwarciu trumny okazało się, że wybór padł na żołnierza bez szarży, z maciejówką. Był to znak, że wybrano ochotnika, bowiem żołnierze regularnego wojska nosili rogatywki. Lekarz dokonujący oględzin orzekł, że pochowany miał przestrzeloną głowę oraz nogę. Były to przesłanki pozwalające uznać, iż poległ na polu chwały, oddając życie za ojczyznę. Ustalono, iż był w wieku około 14 lat.
[link widoczny dla zalogowanych]


Grób Nieznanego Żołnierza, 1930
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 15:45, 11 Cze 2013    Temat postu:


Warta honorowa
przy Grobie Nieznanego Żołnierza

Światowy Kongres Kresowian

Archiwum
Tagi: II Rzeczpospolita, polityka polska, Opinie, Polska, niszczenie tożsamości
Dodano: 06.11.2012 [16:11]
Mający swoją siedzibę w Bytomiu Światowy Kongres Kresowian przesłał do ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka list otwarty, w którym po raz kolejny protestuje przeciwko pomijaniu w czasie apelu poległych przy Grobie Nieznanego Żołnierza obrońców Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Owo pomijanie ma miejsce rok w rok w czasie obchodów Narodowego Święta Niepodległości 11 listopada, jak i w czasie innych uroczystości patriotycznych. Jest to tym bardziej bolesne, że w owym panteonie żołnierskim jest pochowane nieznane orlątko lwowskie, poległe w bitwie z konną armią Budionnego w 1920 r. pod Zadwórzem. Gdyby nie bohaterstwo młodych chłopców i dziewcząt, którzy pierwszego dnia listopada 1918 r. we Lwowie chwycili za broń, walcząc przez trzy lata na różnych frontach, to Polska międzywojenna miałaby kształt kadłubowy lub, co jest bardziej prawdopodobne, w ogóle by jej nie było. Urzędnicy Ministerstwa Obrony Narodowej w czasach komunistycznych raczej nie grzeszyli odwagą i zdrowym rozsądkiem. Szkoda, że tak jest też za czasów III RP.


Autor: ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Komu władze PRLu-bis zwanego III RP, oddają honory od 1989 roku przy Grobie Nieznanego Żołnierza, pomijając poświęcenie polskiego BOHATERA który pod tą płytą spoczywa?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 16:08, 27 Cze 2013    Temat postu:


Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa. Widok z poziomu Kaplicy, z prawej strony patrząc na PANTEON, czyli POMNIK CHWAŁY.

..." Na te groby powinni z daleka przychodzić ludzie małej wiary,
aby się napełnić wiarą niezłomną, ludzie małego ducha,
aby się nadyszeć bohaterstwa. A że tu leżą uczniowie w mundurkach,
przeto ten cmentarz jest jak szkółka, w której dzieci jasnowłose, błękitnookie nauczają siwych ludzi o tym,
że ze śmierci ofiernej najbujniejsze wyrasta życie"

Kornel Makuszyński
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 16:13, 27 Cze 2013    Temat postu:


Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa. Widok z poziomu Kaplicy, z lewej strony patrząc na PANTEON, czyli POMNIK CHWAŁY.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 16:20, 27 Cze 2013    Temat postu:


Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa. Widok od strony POMNIKA CHWAŁY
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 16:27, 27 Cze 2013    Temat postu:


Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa. Na pierwszym planie grób BOHATERA z Góry Stracenia i Persenkówki Józefa Mazanowskiego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 16:35, 27 Cze 2013    Temat postu:


Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa. Widok z lewej strony Cmentarza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 16:42, 27 Cze 2013    Temat postu:


Foto. Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa. Okaleczony przez komunistycznych zbrodniarzy Pomnik Chwały.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 16:48, 27 Cze 2013    Temat postu:


Foto. Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lutnia
Bywalec



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 2723
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 16:54, 27 Cze 2013    Temat postu:


Foto. Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna -> Wątki Lutni Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin