Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna www.gargangruelandia.fora.pl
Strefa wolna od trolli
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy można być wiarygodnym dziennikarzem?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna -> Moje archiwum salonowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gargangruel
Administrator



Dołączył: 23 Mar 2011
Posty: 6691
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: ZE SREBRNEGO NOWIU

PostWysłany: Śro 22:44, 11 Lut 2015    Temat postu: Czy można być wiarygodnym dziennikarzem?

19.06.2009 00:50 Odsłon: 477 53 komentarze

Czy można być wiarygodnym dziennikarzem w niewiarygodnych mediach?
(Taki jest tytuł, ale się nie zmieścił).

W swej książce „Mróz ze wschodu” Zdeněk Mlynář napisał, że komunizm (ogólnie totalitaryzm) tworzy fałszywy obraz świata, coś na kształt ogromnej mozaiki. Jest ona kompletna i łudząco podobna do rzeczywistości. Jednak usunięcie z niej jakiegokolwiek elementu niszczy to złudzenie i pokazuje, że jest to tylko mozaika, a nie rzeczywisty świat.
Trawestując bardzo znany tekst, można powiedzieć - I widział Człowiek, że to jest Korzystne i może być Zyskowne.
Jak w warunkach wolnego świata, czyli swobody poruszania się i swobody wyboru mediów, można zrealizować ten, kuszący wielu, pomysł?
Zanim rozwinę temat pozwolę sobie na garść refleksji dotyczących postrzegania świata i natury ludzkiej.
Dostrzeganie i właściwa interpretacja sygnałów (informacji) docierających do człowieka z otoczenia, przez tysiąclecia były warunkiem jego przeżycia. Jest tak też i dzisiaj w sytuacjach grożących potencjalnym niebezpieczeństwem. Jest tak również, a przynajmniej powinno być, przy podejmowaniu ważkich, życiowych decyzji.
Jednak ludzie giną w „głupich” wypadkach i głupio się pobierają. Znaczy to, że źle zinterpretowali rzeczywistość lub zlekceważyli jakieś istotne informacje. Mogli też wziąć swoje życzenia za rzeczywistość. Są to wszystko dowody na to, że prawidłowa interpretacja otaczającego nas świata nie jest nam genetycznie dana lub pita z mlekiem matki. Trzeba się jej - niestety - nauczyć.
Zanim się zinterpretuje jakiś sygnał trzeba go najpierw dostrzec. Wiemy jednak, że wszyscy ludzie patrzą, ale tylko niektórzy widzą. Z tych co widzą, nie wszyscy rozumieją, co widzą. Ludzi widzących i rozumiejących jest niewielu. Dodatkowo różni ludzie widzą różne rzeczy. Jedni dostrzegają drzewa, ale nie widzą lasu. Inni odwrotnie, widzą tylko las.
Nasi przodkowie żyjący tysiące lat temu na Wielkim Stepie uważnie obserwowali otoczenie. Zebrałoby się z 10 na 100, którzy wiedzieli gdzie i kiedy wzejdzie każda gwiazda albo jaka będzie pogoda nazajutrz, albo kiedy przylecą skowronki. Pozostałych 90 wiedziało dokładnie, z kim i ile razy chodziła Kaśka w krzaki.
Natura ludzka nie zmieniła się od tamtych czasów ni o jotę. Ludzie są skłonni wierzyć innym, jeżeli ich widzenie świata jest podobne. Ludzie chętniej uwierzą w to, co sami myślą, niż w coś przeciwnego. Chętniej wysłuchają złych wieści o sąsiedzie, niż dobrych. I są jeszcze dziesiątki podobnych spostrzeżeń.
Spostrzegawczość jest zapewne cechą wrodzoną, ale można się jej - przynajmniej częściowo - nauczyć. Wiem to stąd, że potrafiłem dostrzec błąd w rozumowaniu albo dziwny garbek na krzywej, a nie zauważałem, że żona zmieniła fryzurę. Po kilku dzikich awanturach nauczyłem się dostrzegać, stąd myślę, że i inni mogą się nauczyć. Częściowo zaś, dlatego, że nowej spódnicy nadal nie dostrzegam.
Interpretacji, jak się rzekło, nauczyć się już trzeba. Są pewne właściwości umysłu, które tę naukę ułatwiają, ale trzeba się tego uczyć i im dłużej tym lepiej.
Każdy z nas, lepiej lub gorzej, obserwuje swój wycinek rzeczywistego świata. Lepiej lub gorzej go też rozumie albo wydaje mu się, że rozumie. Jednak świat jest ogromny. Stale coś się w nim dzieje i wiele z tego, co się tam dzieje ma, większy lub mniejszy, bezpośredni lub pośredni, wpływ na nas i na nasze życie. O wydarzeniach na sąsiedniej ulicy może nam opowiedzieć wścibska sąsiadka, ale tego, co się dzieje za rzeką albo morzem, nie wie też i ona. Przekaźnikiem między ogromnym światem a nami są media.
I tu wrócę do pytania - czy media ukazują nam rzeczywisty świat? Każdy rozsądny człowiek żachnie się w tym momencie i powie - ależ nie da się pokazać całego świata, to musi być jakiś wybór. To prawda. Musi być wybór, ale czy jest to wybór polegający na kondensacji świata do wymiarów dających się przez nas ogarnąć, czy wybór, w rezultacie którego otrzymujemy mozaikę, mającą nam pokazać TAKI świat, jaki CHCĄ nam pokazać ONI. Celowo piszę Oni, bo nieistotne jest w tej chwili, kto to jest.
Twierdzę, że z chwilą, gdy pojawiły się takie określenia jak linia pisma, polityka redakcyjna, grupa docelowa, maksymalizacja zysku, oglądalność, czytelność, klikalność i reklamodawcy, to WSZYSTKIE pokazywane nam w mediach obrazy świata są mozaikami.
Jest też oczywiste, że wiarygodność medium maleje wraz ze wzrostem stopnia mozaikowatości. W najbardziej wiarygodnych mediach może to być tylko retusz rzeczywistości, bez dodawania własnych elementów. Dna tu właściwie nie ma, ogranicza go jedynie fantazja autorów, bo przecież nie ich przyzwoitość.
Są trzy etapy tworzenia mozaiki. Etap pierwszy to selekcja materiału, który zostanie przedstawiony. Nie jest to tylko wycinanie pewnych faktów, niezgodnych z kreowaną rzeczywistością. To w równej mierze zakłócenie rangi i hierarchii wydarzeń. Przedstawianie faktów nieistotnych jest chyba ważniejsze od prostego braku informacji o czymś. Informację taką można przecież uzyskać z innego źródła. Natomiast natłok rzeczy nieistotnych stwarza wrażenie, że są one decydującym elementem rzeczywistości.
Etap drugi to komentarz dołączany do tych informacji. Tu właśnie tworzy się fałszywą hierarchię zdarzeń nadając im rangę niewspółmierną do ich rzeczywistego znaczenia. Tutaj też nadaje się barwy mozaice tak, aby podobała się targetowi.
I wreszcie etap trzeci. Publicystyka. Tutaj opisuje się mozaikę i tłumaczy jak ją, (czyli świat) należy rozumieć.
Świat w mediach jest więc szeregiem mozaik, które częściowo się pokrywają, a częściowo nie. Nie jest to idealny system, jaki istniał w ustroju totalitarnym, gdzie była tylko jedna mozaika. Nie powinno chyba nikogo dziwić, że podejmuje się starania, aby zmienić ten stan. Jednym z narzędzi ujednorodnienia mozaik jest oczywiście poprawność polityczna. Drugim narzędziem jest totalna krytyka, obśmiewanie i zohydzanie tych innych obrazów świata. Jeśli nie można ich zniszczyć należy wybić z głowy grupie docelowej szukanie informacji gdzie indziej. Ostatnim - i najgorszym - narzędziem jest obniżanie poziomu edukacji, w ramach wyrównywania szans i innych pseudopowodów. Ludzie, którzy nie nauczą się samodzielnej interpretacji rzeczywistości, a jedynie tej pożądanej na egzaminie, będą idealną grupą docelową dla wszelkich mediów pokazujących tę właśnie pożądaną rzeczywistość.
Dopóki istnieją różne mozaiki sytuacja nie jest jeszcze niebezpieczna. Problem zaczyna się wtedy, gdy coraz większa liczba mozaik zaczyna się pokrywać. Jeszcze większy problem pojawia się, gdy te mozaiki preferują określoną opcję polityczną i zwalczają inne opcje. Problem narasta w miarę pojawiania się na rynku nowych grup „spreparowanych” konsumentów mediów i w miarę zacierania się różnicy między informacją i reklamą.
Co z Internetem? Blogerzy operują na informacjach podawanych przez media „mozaikowe”. Mogą być groźni jako publicyści pokazujący istnienie takich mozaik i ich niezgodność z rzeczywistością. Warunek jest taki, aby byli oni słyszalni, a z tym jest gorzej.
Prawdziwa siła Internetu może polegać na opisywaniu tej prawdziwej rzeczywistości, którą się samemu ogląda. W pracy, w domu, w szkole i wszędzie tam, gdzie bloger może zajrzeć. To może być źródło wiarygodnych informacji o rzeczywistości. Oczywiście tak wiarygodnych jak bloger.
To mogą być te elementy, które pozwolą dostrzec fałszywy obraz przysłaniający świat. Dostrzec przynajmniej niektórym.
I na koniec tytułowe pytanie. Czy dziennikarz może napisać coś niezgodnego z mozaiką tworzoną przez medium, w którym pracuje? Czy może podać fakty, starannie usunięte z obrazu świata zgodnie z jego (tego medium) polityką redakcyjną? Rzetelnego dziennikarza nie można zmusić, aby napisał coś wbrew sobie. Czy jednak rzetelny dziennikarz może napisać coś wbrew linii pisma?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.gargangruelandia.fora.pl Strona Główna -> Moje archiwum salonowe Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin